Pierwszy raz spotkałam się z musli będąc w Niemczech, na początku lat 90. No i jakie wrażenie? Hmm... no niby zdrowe i trzeba jeść codziennie rano i w ciągu dnia najlepiej bez przerwy popijać wodę mineralną, gazowaną. Brrr. No nic. Myślę sobie, może rzeczywiście, nasze herbatki to już staromodne niesamowicie i wodą trzeba je zastąpić, a musli rzeczywiscie dobry wynalazek, bo w końcu wtedy wszystko, co było zachodnie nie podlegało krytyce. Jadłam to musli dzielnie, ale tak sobie po cichu myślalam, że właściwie te płatki są trochę jak jedzonko dla konia. Takie twarde... Ale co tam twarde, zdrowe! Jeszcze jakiś czas usiłowałam się do tego przekonać, po czym stwierdziłam, że koniec, kropka, ja się do musli nie nadaję. Minęło sporo czasu, aż kiedyś, znów będąc w Niemczech odkryłam płatki owsiane, którym żadne inne nie dorównują. Od tej pory postanowiłam robić własne musli i jego era nastała u mnie już na zawsze. Teraz to już po prostu standard, jak śniadanie, to musli.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
płatki owsiane (od nich wszytsko zależy, im delikatniejsze, tym lepsze musli, moje ulubione – firmy Kölln)
rodzynki jasne, duże
płatki żytnie pełnoziarniste (ja użyłam firmy Seitenbacher, mogą być ewentualnie płatki kukurydziane)
orzechy nerkowca
jakieś chrupiące samkołyki (ja użyłam chrupki czekoladowe firmy Kölln)
Wszystkie składniki wymieszać. Najlepiej smakuje z mlekiem, ale równie dobrze można użyć jogurtu lub mleka sojowego. Można dosłodzić miodem.
Delikatne płatki owsiane znalazłam też w poznańskim Realu, firmy Elovena. Są prawie tak dobre, jak te niemieckie.
To oczywiście jedno z możliwych musli, bo jeżeli zrobi się je samemu, to otwierają się tysiące nowych możliwości. To dzisiejsze jest właściwie podstawowe, bez specjalnych achów i ochów, ale zachęcam do spróbowania, zobaczycie, że warto.
4 Komentarzy
Uwielbiam niemieckie płatki, są najlepsze! Jeden z plusów mieszkania u zachodnich sąsiadów Polski. ;) Ja może nie jem musli na śniadanie, ale w ciągu dnia, czy to na drugie śniadanie, podwieczorek czy kolację, trochę tych zbóż wpadnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
yummymorning.blogspot.com
Ja bardzo lubię musli :) Każdy dzień zaczynam takim śniadaniem, a i w ciągu dnia nie raz się zdarzy podjeść :) Najlepsze takie domowej roboty, ale mam też ulubionego "gotowca" - tradycyjne lub egzotyczne musli Obsta. Smakuje wyśmienicie - jak domowe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Juanita
dziękuję za podpowiedź, wypróbuję przy okazji :-)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest - najlepsze musli jakie dostałam w Polsce kupiłam w Lidlu. Bez dodatku cukru, niepotrzebnych tłuszczów (jedyny jaki jest to w dodanych chipsach bananowych), mnóstwo dodatków i do tego kosztują 10 zł/kg. Idealne śniadanie :)
OdpowiedzUsuńWzięło mnie teraz na te nerkowce ;) Dokupie i wrzuce do słoika.