Słuchajcie, nie ma to, jak poczta pantoflowa. Taką właśnie dotarł do mnie ten przepis. Otóż moja siostra dostała go od swojej koleżanki Danki, Danka dostała go... i tak dalej, jak ja to lubię. To jest chyba typowo polskie zjawisko, na każdej imprezie to samo: „ty, ale fajne ciasto, daj mi przepis...“ i już się zaczyna: „no co ty, to takie proste, bierzesz jajka, mąkę...“ i panowie już wiedzą, że mogą swobodnie przejść do swoich tematów, bo panie tego nawet nie zauważą. Tak... takie ciasta są rzeczywiście proste i pyszne. A szarlotka Danki jest rzeczywiście wyjątkowa i podobno nie może się nie udać (zapewniła Danka osobiście).
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Przepis na szarlotkę Danki
1,5 kg jabłek (antonówki lub boskop)
5 jajek
1,5 szklanki cukru (z tej ilości 10 łyżek użyć do smażenia jabłek)
1,5 szklanki mąki ziemniaczanej
3/4 szklanki mąki tortowej
1 kostka margaryny palmy
2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
Jabłka usmażyć z 10 łyżkami cukru i ostudzić. Jajka z cukrem ubić
(ok. 10 min.), palmę rozpuścić i gorący tłuszcz wlać powoli do jajek.
Wsypać mąkę i proszek, delikatnie wymieszać. Piec ok. 30 min. przy 180 ˚C. Ciasto po upieczeniu przekroić i przełożyć jabłkami.
Możecie mieć trudności z górną częścią. Żeby się nie połamała, Danka wymyśliła na to genialny sposób (dziękujemy), który można zastosować we wszystkich warstwowych ciastach. Nie wiem jak wy, ale ja jestem tym zafascynowana.
Otóż wsuwamy między przecięte warstwy papier do pieczenia i wtedy bez problemu możemy zdjąć wierzchnią warstwę. Prawda, że proste?
1 Komentarzy
świetna szarlotka, tak delikatnie wygląda i to wlewanie ciepłego tłuszczu do jajek zaintrygowało mnie.
OdpowiedzUsuń