Spaghetti z porem? Ciekawa jestem, czy wy takie kombinacje macie w soim repertarze. Ja owszem, ale do tej pory robiłam por z sosem śmietanowym (przepis też kiedyś tu umieszczę), natomiast dziś przedstawiam wam wersję na ostro. Godne polecenia. Koszt takiego obiadu jest minimalny, nakład pracy prawie żaden, a jedzonko „palce lizać“. Jedynie z czym można mieć mały kłopot, to zielona pasta curry, którą kupiłam w niemieckim Metrze. Jeżeli nie znajdziecie takiej w polskich sklepach, możecie użyć kilku składników, które ją zastąpią lub napisać do mnie, mogę wam taką pastę zorganizować :-) Można ją stosować do wielu warzyw, oprócz zielonej jest też czerwona. Jest ona dość ostra, nic dla nieprzyzwyczajonych, ale można ją odpowiednio dozować, na początku wziąć malutko i zobaczyć, jaki stopień ostrości się lubi.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Przepis na spaghetti z porem
spaghetti
2 lub 3 pory
olej (jaki lubicie, można wziąć z oliwek)
zielona pasta curry (jeżeli nie macie, można wziąć zielone papryczki chilli, czosnek, trawę cytrynową, zmielone nasiona kolendry, zmielony kminek)
można dodać jeszcze pokrojoną na drobno czerwoną papryczkę chilli
sól
Ugotować spaghetti, w międzyczasie pokroić na cienkie krążki pora (wziąć tylko te jasne częśći łodygi) i wrzucić na gorący olej. Smażyć na wolnym ogniu, aż por będzie miękki i szklisty. Na koniec dodać pastę curry, posolić i ewentualnie dodać chilli.
Nie zniechęcajcie się, jeżeli nie będziecie mieć wszystkich składników. Por jest w smaku dość intensywny, jak użyjecie na początek tylko kilku ze składników, efekt też będzie już niezły. Warto spróbować. Mówię wam, jak spróbujecie, będziecie zachwyceni.
Ciekawe jest dla mnie spostrzeżenie, że często dania wegetariańskie, które gdzieś tam zamawiałam, były jakieś bez smaku, pozbawione przypraw. Czy ludzie myślą, że wegetarianie, to jakieś mimozy? Ja uwielbiam rzeczy ostre,
o zdecydowanym smaku i w Polsce nawet mi trochę tego brakuje. Nawet musztardy jakieś „diabelskie“ nie są dla mnie wystarczająco „diabelskie“ :-)
10 Komentarzy
takich kombinacji w swoim repertuarze jeszcze nie mam, ale tak pysznie to wygląda, że kto wie czy się nie skuszę..
OdpowiedzUsuńzieloną pastę curry można kupić np. w Tesco, a w Wielkopolsce w Piotrze i Pawle
OdpowiedzUsuńA, dzięki za tę wskazówkę, to już problem rozwiązany zapraszam więc do gotowania :-)
OdpowiedzUsuńOstatnio wtopiłam się właśnie z zieloną pastą curry, okazała się nie być wegetariańska. Później przejrzałam składy różnych past w internecie i prawie każdy gotowy produkt miał w składzie rybną pastę gdzieś na szarym końcu składników. Przestrzegam zatem żeby być czujnym.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia błękitnie :)
Rzeczywiście, jeżeli jest się wegetarianinem, lepiej czytać skład, ja robię to już automatycznie, o ile literki nie są zbyt małe i mam przy sobie okulary :-) Moja pasta jest czysto roślinna. Zapomniałam dopisać, że do dania można dodać też imbiru. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńaha... przypomniałam sobie że to nie była pasta rybna tylko pasta z suszonych krewetek chyba, po niemiecku shrimp... cośtam, bo też dostałam ją z Niemiec.
OdpowiedzUsuńtak, Schrimps to są krewetki, no to szkoda, że takiego pecha miałaś :-( ale nie zniechęcaj się, może uda ci się gdzieś dostać bez zwierzątek, albo jeżeli chcesz, mogę ci taką pastę przywieźć i wysłać pocztą.
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz... nie zniechęcam, w razie potrzeby wykonam jakiś home made. Satysfakcja będzie podwójna ale dzięki za propozycję :)
OdpowiedzUsuńok :-) to się podziel potem doświadczeniami
OdpowiedzUsuńJa też , choć makaron już robiłam na kilkanaście , a może więcej sposobów, to nie z porem! Przeoczenie, które muszę naprawić. Dizęki za podpowiedź.
OdpowiedzUsuń