Czy w pełni korzystacie z lata? Lato bez lodów to nie lato, więc koniecznie namawiam Was do ich przygotowywania. My teraz jadamy je codziennie. Oczywiście takie z bardzo dużą ilością owoców. Przyznam się nawet po cichu, że kupiliśmy maszynę do ich robienia, choć i tak nadal uważam, że nie jest ona aż tak bardzo potrzebna do życia. Owszem, lody są bardzo kremowe, ale maszyny dobrej jakości sporo kosztują, więc jest to oczywiste, że przed zakupem należy to dokładnie przemyśleć. W naszym wypadku było to niestety konieczne ze względu na alergie. Wszystkie lody ze sklepu zawierają jakieś składniki źle wpływające na nasze zdrowie i samopoczucie, więc nie mieliśmy wyboru. Niezależnie od tego, czy posiadacie maszynę, czy nie, koniecznie namawiam Was do domowej produkcji, gdyż macie wtedy pełną gwarancję, że wiecie co jecie.
Na moim blogu znajdziecie niezły zbiór przepisów, wystarczy, że wpiszecie do okienka do wyszukiwania słowo LODY lub zajrzycie tutaj:
Zapraszam!
© Mariola Streim |
Nareszcie lato zawitało i nadeszła pora na letnie desery. Długo zastanawiałam się nad lodami, chyba stanowczo za długo. Wiele pytań było bez odpowiedzi, ale najważniejsze, które mnie dręczyło, brzmiało: czy koniecznie trzeba mieć maszynę do lodów? Dziś mogę z czystym sumieniem odpowiedzieć, że nie trzeba. Oczywiście, moje lody nie są takie jak ze sklepu... są o wiele smaczniejsze, hi, hi! Już kilka rodzajów wypróbowałam i wszystkie były genialne, zauważyłam jednak, że najlepiej smakują kilka godzin po zrobieniu. Potem są zbyt mocno zmrożone i owszem, można je zjeść, ale to już nie to samo. Tak więc, jak już wiecie, że po południu napadnie Was ogromna ochota na lody, to zabierzecie się natychmiast do pracy, aby lody miały 3 – 4 godziny czasu na zamrożenie.
Jeszcze kwestia babeczek. Te są bardzo łatwe do zrobienia. Są po prostu z kruszonki. Przy okazji robienia drożdżówek, zostało mi sporo kruszonki, uklepałam więc ją do płaskich metalowych foremek i upiekłam razem z drożdżówkami. Potem zamroziłam i mam do wypełniania wszelkimi owocami, kremami albo lodami :-)
Dziś nie będę za długo pisać, bo czasu szkoda, trzeba lecieć na leżak i korzystać z każdej minuty ładniej pogody!
Jeszcze kwestia babeczek. Te są bardzo łatwe do zrobienia. Są po prostu z kruszonki. Przy okazji robienia drożdżówek, zostało mi sporo kruszonki, uklepałam więc ją do płaskich metalowych foremek i upiekłam razem z drożdżówkami. Potem zamroziłam i mam do wypełniania wszelkimi owocami, kremami albo lodami :-)
Dziś nie będę za długo pisać, bo czasu szkoda, trzeba lecieć na leżak i korzystać z każdej minuty ładniej pogody!
© Mariola Streim |
Nie wiem, jak u Was, ale u mnie zapowiadają upały sięgające 40 stopni. Już teraz jest gorąco, a daleko nam jeszcze do zenitu. Przygotowałam więc odpowiednią ochłodę. Lody latem to najlepszy deser, jaki można sobie wyobrazić. Domowe smakują najlepiej i są dziecinnie łatwe w przygotowaniu. Nie są konieczne żadne drogie urządzenia, a składniki znajdują się prawie zawsze w zasięgu ręki. Kilka minut pracy, potem tylko trzeba cierpliwie poczekać i efekty są rewelacyjne. Nie tylko chłodzimy się z przyjemnością, ale też wiemy, co jemy. Kto skusił się o przeczytanie listy składników gotowych lodów, wie o czym tu mowa. Jest ona bardzo długa i zaczarowana, nie wspominając o tym, że weganie i tak mają bardzo niewielki wybór. Tak więc, zamiast nad tym wszystkim ubolewać, warto wziąć sprawę w swoje ręce. Zaskoczcie swoich bliskich i gości podczas letniego przyjęcia.
Kolejne przepisy na lody pojawią się tu już w najbliższych dniach, zapraszam!
Ten oraz inne przepisy na lody mojego autorstwa znajdziecie w wakacyjnym wydaniu wegańskiego czasopisma Vege
Kolejne przepisy na lody pojawią się tu już w najbliższych dniach, zapraszam!
© Mariola Streim |
© Mariola Streim zdjęcia z tej serii możesz kupić tutaj |
Lato, cudowne lato! Już jestem przystosowana na tyle, że nie wyobrażam sobie, że to ciepełko niedługo zniknie. Dla mnie upały nie są aż takim problemem, jak ciągłe zmiany pogody. O ile w Polsce można liczyć na kilkudniowe, a może nawet kilkutygodniowe okresy pogodowe, tutaj zmiany są nawet godzinne. Rano budzimy się, mamy piękne słońce, mamy zamiar po pracy skorzystać z pięknego dnia, ale najpierw musimy skupić się na obowiązkach. Tymczasem, nic z naszych planów, bo po południu nadciągają chmury i jest nijako. To standard, dlatego prawie nigdy nie zdążę przystosować się do letnich temperatur. Tym razem jest jednak wyjątkowo, upały jak z katalogu z ciepłych krajów. Nasz jadłospis został drastyczne zmieniony, ilość owoców jeszcze bardziej zwiększona, a w ogródku pojawił się nowy obiekt... beczka do zbierania deszczówki przefunkcjonowana na mały basen. To działa, wypróbujcie :-) Po takiej ochłodzie świetnie pasują orzeźwiające lody z kiwi.
© Mariola Streim |
Ten oraz inne przepisy na lody mojego autorstwa znajdziecie w wakacyjnym wydaniu wegańskiego czasopisma Vege
Witajcie w ciepłych krajach. Niektórzy już stękają, że za gorąco. Przyznam się, że trochę jest mi chwilami czarno przed oczyma, szczególnie, jak rzucę jednym leniwym okiem na termometr, który tak mimochodem został i niewinnie podsunięty w zasięg mojego postrzegania. Czyżby to była jakaś sugestia? Czyżby ktoś chciał mi powiedzieć, że letnie leniuchowanie jest usprawiedliwione? Niestety sugestię muszę odrzucić, spakować laptopa i inne manatki, przenieść się do innego pokoju, gdzie upał nigdy nie dociera, aby po godzinie, trzęsąc się z zimna, znów spakować manatki i przenieść się znów do innego pokoju (tego z termometrem) żeby się rozgrzać. Na to nie trzeba czekać długo, zaledwie kilka minut. No nic, dosyć tych wędrówek. Jak lato, to lato, niech sobie będzie za gorąco, w końcu to i tak tylko kilka dni. Lepiej, niż się wiecznie trząść i zakładać te grube ciuchy. Zostaję w ciepłym klimacie mojego gorącego pokoju. Cieszmy się tego, a jak jest nam za gorąco, przygotujmy sobie pyszne lody.
Ten oraz inne przepisy na lody mojego autorstwa znajdziecie w wakacyjnym wydaniu wegańskiego czasopisma Vege
© Mariola Streim zdjęcia z tej serii możesz kupić tutaj |
Nie wiem, jak u Was, ale u mnie lato na dobre się nie zaczęło, a już trzeba się z nim pożegnać. Cóż, znów je przegapiłam, moje sandały założyłam może raz, albo dwa. Po części dlatego, że i tak siedzę przeważnie przy komputerze, nie wytykam nigdzie nosa, a jak już chcę wytchnąć, to szaro i ponuro, i (nie chcę tego słowa użyć) jakby jesiennie. Mimo wszystko zrobiłam bardzo letnie lody, dla tych, którzy uwielbiają smaki kokosowe i ananasowe, będzie to prawdziwy rarytas. Nie mam maszyny do lodów, więc zamroziłam je w zamrażarce, ale myślę, że wykonane w maszynie byłyby jeszcze lepsze. Ewentualnie można co pół godziny wyjąć z zamrażalnika i pomiksować, aby się napowietrzyły, wtedy efekt może będzie zbliżony do tych maszynowych. Aby lody smakowały muszą być tłuste, użyłam więc tłustego, kremowego mleczka kokosowego i dodałam jeszcze olej kokosowy. Zapomnijcie jednak o kaloriach. Nie warto ich liczyć, bo nie ilość kalorii w odżywianiu jest najważniejsza, lecz jakość spożywanych produktów i to, czy nasz organizm może je dobrze przyswoić i wykorzystać. Jak wiecie, tłuszcze dzielą się z grubsza na dobre, które są naszemu organizmowi bardzo potrzebne oraz na szkodliwe, których spożycie lepiej jest ograniczyć. Nie zagłębiając się w temat napiszę Wam tylko, iż tłuszcz kokosowy zalicza się do tych dobrych i nie ma powodu się go bać. Wręcz przeciwnie, jest najbardziej naturalnym i najlepiej przyswajalnym olejem, jaki mamy do dyspozycji. Używam go bardzo często, przeważnie do wyrobu domowych słodyczy, na przykład do batoników, ale równie dobrze nadaje się do smażenia.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Czy Wy też nie możecie doczekać się do lata? Ostatnio złapałam się na tym, że cały czas wymyślam przepisy na lody. Jednocześnie myślę, że to za wcześnie, że te plany muszą jeszcze trochę poczekać. Ale czy muszą? Ciepłe słońce już jest i chociaż w ostatni weekend siedzieliśmy w ogrodzie na leżakach zapakowani w śpiwory gwarantujące ciepło nawet do 30-stopniowego mrozu (nic nie zmyślam i polecam tę metodę), chwilami można nabrać przekonania, że lato jest już tuż, tuż. Tego dnia było bardzo słonecznie, ale jednak wiał dość zimny wiatr. Ponieważ mieszkamy na dość pokaźnej wysokości nad poziomem morza, na ciepełko musimy co roku czekać nieco dłużej. Po co jednak czekać, skoro na wszystko znajdzie się sposób. Otwieram więc sezon lodowy i zachęcam do wypróbowania dzisiejszego przepisu. Lody są kremowe i naprawdę bardzo pyszne.
© Mariola Streim |
U mnie nadal upalnie, więc dzielę się z Wami małą, pyszną ochłodą, choć słyszałam, że niektórzy z Was nie mają dziś najpiękniejszej pogody. Nic nie szkodzi, dzisiejsze lody znajdą zawsze swoich wielbicieli, szczególnie, że ich baza jest idealna dla alergików. Tych niestety nie brakuje i niektórzy nie mają już pewnie pomysłów na smaczne i bezpieczne dania. Sama niestety mam częściowo ten problem i już nawet zastanawiałam się, czy mój blog ma jeszcze rację bytu, co mam Wam tu prezentować i czy z kolei osób z alergiami jest tak dużo, że znajdą się tutaj czytelnicy. Poza tym alergii i nietolerancji jest takie mnóstwo i każdy ma inne problemy, że niestety jest to sprawa bardzo indywidualna i nie da się jej załatwić jedną etykietką. Każda taka osoba codziennie musi zdobywać informacje, czytać etykiety, obserwować reakcję organizmu i mieć czujność. Szukanie odpowiednich przepisów lub dopasowywanie istniejących to już osobna sprawa. Ryż na szczęście jest dość dobrze tolerowany, więc myślę, że dzisiejsza propozycja Wam się przyda. Owoce można dowolnie zastąpić, gdyby okazało się, że tu również czyha jakaś alergiczna pułapka. Zapraszam!
Danie przygotowałam dla firmy SONKO.
Danie przygotowałam dla firmy SONKO.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
400 ml mleczka kokosowego
3 łyżki cukru (lub do smaku)
1 filiżanka świeżych lub mrożonych owoców, na przykład truskawek, czerwonych porzeczek i malin
Ryż ugotować według opisu na opakowaniu i wystudzić. Zmiksować na gładko z mleczkiem kokosowym oraz cukrem, a następnie dodać owoce i miksować, aż będą one rozdrobnione.
Gotową masę wlać do foremek do lodów umieścić w niej patyki lub łyżeczki i wstawić na kilka godzin do zamrażalnika.
Wpis sponsorowany
Goście! Ogromną radość i jednocześnie panika. Przecież mieszkanie trzeba posprzątać, zakupy zrobić, pyszne dania przygotować i to wszystko oczywiście tak mimochodem, po pracy. Któż z nas tego nie zna. Jak sobie z tą sytuacją radzić? Po wielu stresowych sytuacjach opracowałam sobie w końcu strategię, którą chciałbym się z Wami podzielić.
Po pierwsze włączyć muzykę. Najlepiej taką, która jest spokojna i pomoże Wam osiągnąć tak zwany „flow“ (stan umysłu, kiedy jesteśmy całkowicie skupieni podczas danego zadania, które wykonywane jest dla czystej przyjemności z samej tej aktywności). U mnie najlepiej sprawdza się tu muzyka Chopina. CD z jego utworami było u nas w domu już od zawsze i jestem chyba od niego uzależniona. Obojętnie, czy gotuję, czy obrabiam moje zdjęcia, zawsze mogę liczyć na to, że ta muzyka pomoże mi się skupić i czerpać radość z mojej pracy. Spróbujcie, efekty gwarantowane.
Jeśli jest mi tej klasyki za wiele i potrzeba mi odrobinę więcej pałeru, przełączam sobie na coś z mojego smartfona. Na szczęście mam od niedawna mini-wieżę Blaupunkt MS30BT, z którą mogę mój telefon połączyć za pomocą bluetootha. Idealne rozwiązanie. Ostatnio odkryłam taki oto luzowy utwór, przy którym każdy może poczuć się cool i wtedy każde zadanie staje się pestką. Polecam!
Po drugie należy wcześniej przygotować sobie łatwe menu, które da się szybko przygotować, najlepiej takie, przy którym da się zastosować multitasking. Jednocześnie przygotowanie kilku dań, bez konieczności czekania pomiędzy poszczególnymi etapami, znacznie oszczędza czas. Poniższe przepisy są błyskawiczne i całość nie powinna zająć Wam więcej czasu niż 1 godzinę. Biorąc pod uwagę, że deser podaje się z reguły na końcu, lody będą do tego czasu również wystarczająco zamrożone. Dla pewności, najlepiej od deseru zacząć pracę. Poniżej podaję Wam przepisy w kolejności ich przygotowania, aby maksymalnie usprawnić Wam pracę. Tak więc, nawet na ostatnią chwilę możliwe jest przygotowanie perfekcyjnego przyjęcia.
Po trzecie... jeśli chodzi o sprzątanie, to niestety nie mam dla Was idealnego rozwiązania... Sprzątanie przed przybyciem gości to moja największa zmora, tym bardziej, że przy 4 zwierzakach zawsze wszystko wygląda bałaganowo. Staram się jak mogę i oprócz regularnego, cotygodniowego szorowania całego domu, muszę co dwa dni fatygować odkurzacz. Gdy zapowiadają się goście czynność tę odkładam na ostatnią chwilę, bo jeśli zrobię to za wcześnie, możliwe, że do czasu ich przybycia znów będzie wszędzie pełno piachu :-)
A Wy? Jakie macie sposoby na szybkie gotowanie i sprawne doprowadzanie mieszkania do ładu? Wszelkie myki związane z błyskawicznym sprzątaniem mile widziane.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Szybkie menu dla gości
Lody waniliowe z owocami:
woda z puszki po cieciorce, ok. 100 ml (aquafaba)
150 g cukru
aromat waniliowy lub prawdziwa wanilia
1 tabliczka białej wegańskiej czekolady
świeże owoce do podania
Czekoladę roztopić w kąpieli wodnej, po czym lekko wystudzić (ale powinna być płynna, jeśli stężeje, podgrzać ją lekko ponownie). Wodę po cieciorce ubić na sztywną pianę, dodawać po trochu cukier i ubijać do czasu, aż cukier się rozpuści. Piana powinna być sztywna. Dodać do niej czekoladę i wanilię, delikatnie wymieszać łyżką. Gotową masę umieścić w szklaneczkach, przykryć folią spożywczą i wstawić na 2 godziny do zamrażalnika. Przed podaniem zdjąć folię i udekorować owocami i listkami mięty.
Paszteciki z ciasta francuskiego z pieczarkami:
250 g pieczarekPaszteciki z ciasta francuskiego z pieczarkami:
1 duża cebula
4 łyżki oliwy z oliwek
sól
rozmaryn
chili
1 rolka gotowego ciasta francuskiego (uwaga na skład, nie wszystkie są wegańskie)
Cebulę pokroić w kostkę i usmażyć z oliwą na dużej patelni, dodać do niej pokrojone pieczarki i również usmażyć. Na koniec wymieszać z przyprawami.
Ciasto pociąć (najlepiej nożyczkami) na kwadraty i wyłożyć nimi dołki w foremce do muffinek posmarowanych oliwą z oliwek. Umieścić w nich pieczarki i piec przez ok. 30 minut w temperaturze 180 ºC we wcześniej nagrzanym piekarniku. Podawać ze świeżą sałatą i pieczoną cieciorką.
Pieczona cieciorka:
1 puszka z cieciorką, 240 g po odcedzeniu (wodę należy zachować do przygotowania lodów)
ulubione przyprawy, na przykład chili i curry
sól
1 łyżka oliwy z oliwek
Odcedzoną cieciorkę wymieszać z przyprawami i oliwą, posolić do smaku i rozłożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piec przez ok. 30 minut w temperaturze 180 ºC we wcześniej nagrzanym piekarniku. Podawać jako samodzielną przekąskę lub jako dodatek do sałatek.
Do całości doskonale pasuje ten sos do sałatek. Można przygotować go na samym końcu.
Wieżę można kupić na www.blaupunkt-sklep.pl
Wpis sponsorowany
Gdybym wiedziała, że to takie proste, nie czaiłabym się miesiącami, tylko już dawno takie zrobiła. Jeżeli nie zależy Wam na paskach (mi akurat bardzo zależało), to możecie zrobić je dosłownie w trzy minuty. W paski może w pięć minut, z tym, że musicie zaplanować sobie półgodzinne przerwy, co pewnie dla blogerów nie stanowi problemu – przerwy świetnie można wykorzystać buszując po sieci :-)
Zabierajcie się więc do roboty, wasze pociechy, małe i duże będą zachwycone. Jeżeli nie macie foremek, możecie wziąć jakieś pojemniczki po małych jogurtach i patyczki do lodów lub małe łyżeczki. Nie podaję dokładnych proporcji, po prostu posmakujcie przed zamrożeniem i pamiętajcie, że zimne potrawy mają mniej intensywny smak, więc możecie nieco przesadzić z dodaniem cukru, kakao i soku owocowego.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Trzy razy zaczynałam od nowa pisać tego posta. Jak nigdy. Zawsze słowa nadchodzą jedno za drugim, jak moje pomysły na gotowanie. Czyżby jakiś blogowy kryzys się czaił? Oby nie. Może jednak to zwykłe, wiosenne rozleniwienie i oczekiwanie na lato, spowolniły nieco moje szare komórki.
A... a teraz, jak już mi nawet się wydawało, że uda mi się coś napisać, to moja cała rodzina, łącznie z kotem, patrzy na nie spod oka, że niby tak klawiszami stukam. No dobra, to kończę na dziś pisanie, częstujcie się moim kremem z mleka kokosowego i owoców leśnych, który w ramach eksperymentu zamroziłam i posypałam białą czekoladą. Mrozić nie musicie, bo krem smakował zdecydowanie lepiej, ale jeżeli lubicie sorbety, to zamrozić nie zaszkodzi ;-)
A... a teraz, jak już mi nawet się wydawało, że uda mi się coś napisać, to moja cała rodzina, łącznie z kotem, patrzy na nie spod oka, że niby tak klawiszami stukam. No dobra, to kończę na dziś pisanie, częstujcie się moim kremem z mleka kokosowego i owoców leśnych, który w ramach eksperymentu zamroziłam i posypałam białą czekoladą. Mrozić nie musicie, bo krem smakował zdecydowanie lepiej, ale jeżeli lubicie sorbety, to zamrozić nie zaszkodzi ;-)
© Mariola Streim ZAGŁOSUJ NA TO ZDJĘCIE W KONKURSIE |
© Mariola Streim |
Jest lato? Jest! Może pogoda nie jest dość stabilna i trzeba się kilka razy dziennie przebierać, ale generalnie można złapać kilka upalnych chwil w ogrodzie lub na balkonie. Cudownie! Koniecznie namawiam Was do wykorzystywania choćby króciutkich wolnych chwil na tankowanie energii, bo ten letni czas nie będzie trwał wiecznie (niestety). Wygrzewanie się w słońcu to najlepsza metoda na poprawienie humoru, zarumienienie policzków i (bardzo ważne) uzupełnienie witaminy D odpowiedzialnej za odporność organizmu. Tak więc, zakładajcie klapki i lećcie na zewnątrz.
Jeśli cały dzień siedzicie w szaro-burym biurze lub atelier (tak jak ja), tym bardziej zwracajcie na to uwagę i korzystajcie z każdej sekundy. Zamiast jechać do pracy tramwajem lub samochodem, warto przejść się kawałek pieszo. Najlepiej wysiąść za wcześnie lub zaparkować samochód specjalnie dość daleko, wtedy nie ma się już wyboru.
Mój nowy, choć już 10-letni pies Flocke, dba o to, abym codziennie, przynajmniej przez pół godziny była na zewnątrz, bez względu na pogodę. Na początku było mi ciężko zebrać moje kości, szczególnie rano i wytchnąć nos za drzwi, ale z czasem, a minęły już 3 miesiące, nabrałyśmy nieco rutyny i maszerujemy dość prężnym krokiem przez łąki i pagórki.
Adopcja psa może więc być dobrym rozwiązaniem dla szczególnie leniwych, takich jak ja :-)
W ciągu dnia, wychodzimy do ogródka na krótką „przerwę“ i odprężamy się słuchając świergotania ptaków. Do tego zajadamy domowe lody...
Ostatnio okazało się, że Flocke chętnie zajada rośliny. Nie tylko uwielbia wegańską karmę, ale także kradnie mi orzechy z planu fotograficznego. Moje wegańskie domowe lody też należą do jej ulubionych smakołyków, ale nie daję jej za dużo, bo nic dla mnie nie zostanie.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
wafle ryżowe z algami morskimi mini Sonko fit
250 ml śmietany roślinnej
250 ml mleczka kokosowego
2 łyżki skrobi kukurydzianej
2 łyżki oleju kokosowego
garść świeżych liści bazylii
sól
Dodatkowo potrzebne będą patyczki do lizaków i foremki do pieczenia ciastek-lizaków.
Śmietanę, olej kokosowy, mleczko kokosowe oraz skrobię połączyć w garnku i gotować powoli, aż masa zgęstnieje, po czym odstawić i lekko wystudzić.
Masę posolić do smaku i podzielić na pół.
Jedną część wyłożyć do połówki foremek (kilka łyżeczek odjąć i odstawić na później). Do drugiej części dodać posiekaną bazylię, wyłożyć ją do pozostałych foremek, a do każdego dołka przykleić po jednym waflu ryżowym.
Obie foremki wstawić na dwie godziny do zamrażalnika, a następnie wyjąć i posmarować wafelki odrobiną masy, którą wcześniej odstawiliśmy.
Półkule zamrożonej masy bez wafelków wyjąć z foremki i przykleić do posmarowanych masą wafli mini i jeszcze raz zamrozić, aby kule się skleiły. Patyczki wbić w wafelki pomiędzy półkule (inaczej niż na zdjęciu).
Więcej smacznych inspiracji mojego autorstwa znajdziesz na stronie Sonkofit
Uff, jak gorąco! Czy u Was też? W tym roku jakoś tak dziwnie jest z tą pogodą, że niesamowite skoki temperatury dają nam w kość i trudno jest się do tej sytuacji dostosować. Po dość zimnym wczorajszym poranku nastał bardzo gorący dzień, a dziś ma być ponad 30 stopni! Podczas porannego spaceru z psami ledwo zipaliśmy. Tak więc, konieczna jest pyszna ochłoda i taką mam dla Was w zanadrzu. Przepis możecie traktować jako bazę do różnych lodów, nie tylko jagodowych, choć te ostatnio najlepiej nam smakują. Życzę Wam pięknej, leniwej, letniej niedzieli, najlepiej spędzonej na tarasie lub na łonie natury.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
250 ml śmietany roślinnej
250 ml mleczka kokosowego
2 łyżki skrobi kukurydzianej
2 łyżki oleju kokosowego
3 łyżki cukru
garść świeżych jagód, dodatkowo kilka do dekoracji
Śmietanę, skrobię, mleczko kokosowe, cukier i rozgniecione widelcem jagody wymieszać w garnku. Doprowadzić do wrzenia i gotować powoli ciągle mieszając, aż masa zgęstnieje, po czym lekko wystudzić. Do ciepłej masy dodać olej kokosowy i wymieszać dokładnie aby się roztopił. Wystudzoną masę lodową wstawić na kilka godzin do zamrażarki.
Więcej smacznych inspiracji mojego autorstwa znajdziesz na stronie Sonkofit
Pamiętam, jak to było, gdy po raz pierwszy jadłam kuskus. Zostałam poczęstowana tradycyjną sałatką u mojej tureckiej przyjaciółki. Nie mogłam powstrzymać się wtedy od achów i ochów. Byłam zafascynowana faktem, że tego dania nie trzeba gotować, jest bardzo szybkie do wykonania i niesamowicie pyszne. Sałatka była wtedy podana tak, ja u mnie na zdjęciu, w młodych listkach sałaty i jadło się ją bez sztućców. Już nie pamiętam ile listków wtedy zjadłam, ale myślę, że całą tonę. Dodam, że było to dość dawno temu, kiedy to w zwykłych supermarketach nie można było kupić ani kuksusu, ani bulguru.
Teraz, kilka lat później kupujemy je bez zastanowienia, wielu z nas sięga po kuskus bardzo często i nawet nie myślimy o tym, ile zalet ma dla nas kulturowa wymiana. Wszystko zaczyna się w kuchni, przy stole najłatwiej jest przełamać pierwsze lody i przekonać się, iż to co obce, może w znaczący sposób wzbogacić nasze życie, nie tylko pod względem kulinarnym.
Zapraszam Was na jedną z moich sałatek, inspirowanych kuchnią turecką. Możecie dodawać dowolne składniki, ale zawsze starajcie się, aby znalazła się w niej nać gładkiej pietruszki i sok z cytryny, to nada jej niepowtarzalnego smaku.
To kolejna propozycja idealnie nadająca się do zabrania do pracy.
Przepis przygotowałam dla sonko.pl.
Teraz, kilka lat później kupujemy je bez zastanowienia, wielu z nas sięga po kuskus bardzo często i nawet nie myślimy o tym, ile zalet ma dla nas kulturowa wymiana. Wszystko zaczyna się w kuchni, przy stole najłatwiej jest przełamać pierwsze lody i przekonać się, iż to co obce, może w znaczący sposób wzbogacić nasze życie, nie tylko pod względem kulinarnym.
Zapraszam Was na jedną z moich sałatek, inspirowanych kuchnią turecką. Możecie dodawać dowolne składniki, ale zawsze starajcie się, aby znalazła się w niej nać gładkiej pietruszki i sok z cytryny, to nada jej niepowtarzalnego smaku.
To kolejna propozycja idealnie nadająca się do zabrania do pracy.
Przepis przygotowałam dla sonko.pl.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
100 g kaszy kuskus
5 pomidorków koktajlowych
1/4 czerwonej papryki
1/2 małej cebuli
1 czubata łyżeczka koncentratu pomidorowego
1 łyżka oliwy z oliwek
3 łyżki soku z cytryny
garść natki gładkiej pietruszki
sól do smaku
Kaszę kuskus przygotować według opisu na opakowaniu. Cebulę pokroić w drobną kostkę i usmażyć na złoto z oliwą, a następnie dodać koncentrat oraz sok z cytryny i wymieszać. Pomidorki pokroić w ćwiartki, paprykę w drobną kostkę, a natkę posiekać. Wszystkie składniki wymieszać posolić do smaku. Podawać na ciepło lub na zimno z oliwkami, białym pieczywem, sałatą i jogurtem roślinnym z posiekanym czosnkiem.
Nawet nie wyobrażacie sobie, ile miałam blogowych planów na świąteczne tematy. Pełno pomysłów, za to czasu bardzo mało. Tak więc, jak zwykle, zdziwiona jestem, że to już. Plany będą sobie spokojnie czekać w szufladzie na przyszły rok, a tymczasem mam dla Was ekspresowy i bardzo atrakcyjny deser. U mnie w wersji wielkanocnej, ale oczywiście nadaje się on na każdą okazję. Jeżeli spędzacie święta z dziećmi, to proponuję zaopatrzyć się w porządny zapas czekolady lub polewy czekoladowej oraz w balony i wykonać takie miseczki wspólnie z nimi, będzie niezła zabawa. Balony wystarczy nadmuchać, czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, a następnie zanurzać dolne części balonów i umieszczać je na talerzykach. Pozostawić do stężenia ostrym narzędziem przebić balony i gotowe. Podawać w nich lody u inne zimne desery. Budyń ugotowałam według własnego przepisu i wiem, że wielu kręci nosem na taki domowy budyń, że taki blady i bez wyrazu. I na to znalazłam sposób – dodałam ociupinkę kurkumy i proszę, wygląda jak ze sklepu, ale oczywiście jest o niebo lepszy.
Życzę Wam miłych Świąt Wielkanocnych :-)
P. S.
U mnie w tym roku bezjajkowo, przynajmniej takie jest założenie. Jeżeli u Was będą jajka, pamiętajcie aby kupować je w miarę możliwości z chowu godnego kury. Pisałam o tym tutaj.
Witajcie. Dziś właściwie nie ma przepisu, a raczej przypomnienie – jedzcie owoce! To niby oczywiste i banalne, ale wiem, jak to jest. Kupujemy niby owoce, leżą niby w zasięgu ręki, ale jakoś niektórzy mają na nie długie zęby. Jak temu zaradzić? Apetycznie je podać. Pokrojone i podane z lodami lub jogurtem, będą smakowały nawet najzacieklejszym niejadkom. Każdy owoc smakuje inaczej, a połączone razem uzupełniają się wzajemnie i są po prostu pyszne. O tym, że zdrowe wspominać chyba nie muszę. Zapraszam!
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |