Zima nas do tej pory jakoś ominęła (cieszę się nawet i nie mam nic przeciwko, aby nas w tym roku mróz i śnieg nie dopadł), jakoś tak intuicyjnie wyczarowałam deser, który właściwie pasuje do lata. Ale z drugiej strony, pomarańcze jemy zimą, a maliny też mają moc rozgrzewającą, więc chyba jest to deser na spotkanie obu tych pór roku, co pogoda za oknem od czasu do czasu sugeruje.
Zachęcam do łączenia różnych rodzajów owoców. Często jest tak, że kupimy pomarańcze, ułożymy dekoracyjnie na pięknym talerzu w naszym salonie i koniec. Jakoś nie mamy ochoty akurat dziś. Może jutro... No tak, ale tak po prostu pomarańcza?
Kiedy jednak pomyślimy, przypomni nam się, że mamy przecież jogurt w lodówce i maliny od cioci w zamrażalniku. Wtedy już los pomarańczy zmienia się diametralnie. Jeżeli nie macie cioci, która dobrotliwie zaopatruje was w maliny (ja jej niestety nie mam), możecie kupić maliny w słoiku.
Moja propozycja jest bardzo prosta i efektowna, doskonale pasuje do kuchni, którą preferuję. Szybko i smacznie :-)
© Mariola Streim |