Jak zwykle, najlepsze rzeczy wychodzą mi, kiedy jestem „nieprzygotowana do zajęć“, nie zrobiłam zakupów i w domu właściwie nic nie ma. Wtedy przydatna jest półka pełna książek o gotowaniu i oczywiście improwizacja. Kiedyś dostałam książkę pod tytułem „1000 przepisów wegetariańskich“. Jest ona w języku niemieckim, jest bardzo gruba i właściwie leżała do tej pory bezużyteczna. Tam właśnie znalazłam idealny przepis na dzisiejsze popołudnie. Oczywiście podaję go w zmodyfikowanej i wypróbowanej wersji. Musiałam upiec je dwa razy, bo pierwsze wyszło płaskie i niewyrośnięte, za to natępne było idealne. Zobaczcie sami, takie składniki, są w domu, nawet, jeżeli się wydaje, że nic nie ma.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |