Włoskie smaki lubi chyba każdy z nas, mnie również można zaliczyć do ich wielbicieli. Pizzę mogłabym jeść codziennie, pod warunkiem, że ma sporo oregano i jest dobrej jakości (zamrożona, gotowa nie wchodzi w rachubę). Najczęściej zamawiam pizzę we włoskiej restauracji, właściwie odwrotnie, kiedy jestem we włoskiej restauracji, to z całą pewnością zamawiam pizzę. Nic innego. Sama robię bardzo rzadko. Ale co ja tu o tej pizzy tyle piszę? W końcu dziś ma być o bułeczkach. Dzisiejsze bułeczki bardzo przypominają mi pizzę, są chrupiące, aromatyczne i przede wszystkim z moim ulubionym oregano! Stąd to porównanie.
![]() |
© Mariola Streim |
![]() |
© Mariola Streim |
Dziękuję bardzo Ani z bloga kulinarne-rozkosze za wyróżnienie :-)
Zasady zabawy: nominacja jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Następnie należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała, po czym należy nominować kolejnych 11 osób, poinformować ich o tym oraz zadać im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Zasady zabawy: nominacja jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Następnie należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała, po czym należy nominować kolejnych 11 osób, poinformować ich o tym oraz zadać im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
To wbrew pozorom nie gitara, lecz pyszna dynia, podobno najsmaczniejsza ze wszystkich rodzajów, a jej pewną zaletą jest duża ilość miąższu i mała ilość pestek.
Pierwszy raz ją robiłam, więc postanowiłam za wiele nie wydziwiać, żeby zobaczyć, jak smakuje i teraz mam już dwa ulubione rodzaje. Do dyni hokkaido dołączyła teraz ta – dynia piżmowa (cucurbita moschata). Obie mają cienką skórę, której nie trzeba usuwać, bardzo cenna zaleta, kiedy nie mamy za wiele czasu.
Pierwszy raz ją robiłam, więc postanowiłam za wiele nie wydziwiać, żeby zobaczyć, jak smakuje i teraz mam już dwa ulubione rodzaje. Do dyni hokkaido dołączyła teraz ta – dynia piżmowa (cucurbita moschata). Obie mają cienką skórę, której nie trzeba usuwać, bardzo cenna zaleta, kiedy nie mamy za wiele czasu.
![]() |
© Mariola Streim |
![]() |
© Mariola Streim |
Ostatnie jesienne liście w tym roku i ich złote barwy odbite w moim dzisiejszym deserze. Syrop klonowy dopełnia całość, doskonale komponując się smakowo i kolorystycznie, a szafran dodaje delikatnego kontrastu i specyficznej nuty.
Dość dawno temu wygrałam w konkursie u Violi opakowanie z czterema maleńkimi saszetkami szafranu i długo zastanawiałam się, w jakim przepisie ta cenna przyprawa ma znaleźć swoje miejsce. Najczęściej dodaje się ją do ryżu, ale ja postanowiłam dodać ją do deseru.
Dość dawno temu wygrałam w konkursie u Violi opakowanie z czterema maleńkimi saszetkami szafranu i długo zastanawiałam się, w jakim przepisie ta cenna przyprawa ma znaleźć swoje miejsce. Najczęściej dodaje się ją do ryżu, ale ja postanowiłam dodać ją do deseru.
![]() |
© Mariola Streim |
![]() |
© Mariola Streim |
![]() |
© Mariola Streim |
![]() |
© Mariola Streim |
Pewnie już widać to ze zdjęć na moim blogu, że lubię kolor fioletowy.
O ziemniakach pisałam już wielokrotnie, że uwielbiam, szczególnie te pieczone. Tak więc logiczną tego konsekwencją są dzisiejsze fioletowe, pieczone ziemniaki. Do tego, a jakże, w fioletowym kolorze cebula. Obraz taki miałam już dawno stworzony w mojej wyobraźni, dopiero dziś jednak udało mi się go zrealizować.
Moje ziemniaki były wyjątkowo fioletowe, prawie jak czerwone buraczki, pachniały dość intensywnie już w stanie surowym. Nie dodawałam przypraw, lekko je tylko posoliłam, aby poczuć ich naturalny smak. Po upieczeniu również są bardziej aromatyczne niż zwykłe ziemniaki (tak przynajmniej mi się wydaje). Zapraszam Was do wypróbowania, można coraz częściej spotkać je w sklepach.
O ziemniakach pisałam już wielokrotnie, że uwielbiam, szczególnie te pieczone. Tak więc logiczną tego konsekwencją są dzisiejsze fioletowe, pieczone ziemniaki. Do tego, a jakże, w fioletowym kolorze cebula. Obraz taki miałam już dawno stworzony w mojej wyobraźni, dopiero dziś jednak udało mi się go zrealizować.
Moje ziemniaki były wyjątkowo fioletowe, prawie jak czerwone buraczki, pachniały dość intensywnie już w stanie surowym. Nie dodawałam przypraw, lekko je tylko posoliłam, aby poczuć ich naturalny smak. Po upieczeniu również są bardziej aromatyczne niż zwykłe ziemniaki (tak przynajmniej mi się wydaje). Zapraszam Was do wypróbowania, można coraz częściej spotkać je w sklepach.
![]() |
© Mariola Streim |
![]() |
© Mariola Streim |
![]() |
© Mariola Streim |
Niedawno zorganizowałam dla Was jesienny konkurs z szarlotką. Wszystkie nadesłane przepisy na ciasta z jabłkami godne są wypróbowania i jak obiecałam, od czasu do czasu, sięgnę po jeden z nich. Dziś wybór padł na ciasto Marty, jest bardzo łatwe i uda się każdemu. Zapraszam Was do spróbowania :-)
Zaglądajcie tu, niebawem kolejne ciasto z jabłkami.
Zaglądajcie tu, niebawem kolejne ciasto z jabłkami.
![]() |
© Mariola Streim |
Pierwszy raz jadłam je w małym, niepozornym bistrze libańskim, niestety nie w Libanie. Można spotkać je również w kuchni tureckiej lub egipskiej. Chrupiące, gorące, do tego pyszna sałata i okra (ketmia jadalna), o której będzie innym razem. Do tego muzyka orientalna. W takiej atmosferze można poczuć się choć przez chwilę, jak w dalekiej podróży. Samo jedzenie podróży nie zastąpi, ale można je wpleść w naszą codzienność, aby ją nieco urozmaicić.
![]() |
© Mariola Streim |
Oto nadeszła chwila ogłoszenia wyników konkursu z szarlotką.
Nadesłałyście mi wspaniałe przepisy i decyzja nie była łatwa. Wyobraźcie sobie, jak siedzę przed komputerem, obok mnie lista Waszych propozycji i próby wyłonienia najlepszej. Zaczynam więc i piszę sobie notatki. Przy pierwszym przepisie napisałam „fajny“. Przy drugim też napisałam „fajny“ i tak przy każdym kolejnym. Bo wszystkie były FAJNE!
Po namyśle, jednak skusiłam się na wersję wcale nie dla leniwych, widząc budyń i jabłka w jednym cieście, nie mogłam się mu oprzeć.
A oto efekty mojej pracy. Osoba, która przysłała mi przepis na to ciasto
z pewnością już je poznała :-)
![]() |
© Mariola Streim |
Nadesłałyście mi wspaniałe przepisy i decyzja nie była łatwa. Wyobraźcie sobie, jak siedzę przed komputerem, obok mnie lista Waszych propozycji i próby wyłonienia najlepszej. Zaczynam więc i piszę sobie notatki. Przy pierwszym przepisie napisałam „fajny“. Przy drugim też napisałam „fajny“ i tak przy każdym kolejnym. Bo wszystkie były FAJNE!
Po namyśle, jednak skusiłam się na wersję wcale nie dla leniwych, widząc budyń i jabłka w jednym cieście, nie mogłam się mu oprzeć.
A oto efekty mojej pracy. Osoba, która przysłała mi przepis na to ciasto
z pewnością już je poznała :-)
![]() |
© Mariola Streim |