W tym roku dałam radę. Nie dałam się tak kompletnie przez święta zaskoczyć. Żadnych większych przygotowań jeszcze nie rozpoczęłam, ale pieczenie ciasteczek już jest. Takich sesji ciasteczkowych będzie pewnie tu w najbliższym czasie bez liku, bo mimo twardego postanowienia, że są to już ciastka na zapas, na prezenty i takie tam, wszystkie w mgnieniu oka zniknęły. Dobrze, że w ostatniej chwili jakieś zdjęcia w pośpiechu pstryknęłam. Tak więc będzie w najbliższym czasie jeszcze bardziej słodko, niż dotychczas. Przynajmniej powód mam dobry :-)
Koniecznie wypróbujcie mój przepis na ciasteczka, są kruche i pyszne, a migdały dodają im szczególnego smaku. W dodatku bardzo szybko się je robi. Są bez jajka i bez białego cukru, a następnym razem wypróbuję wersję bez masła, czyli wegańską.
Koniecznie wypróbujcie mój przepis na ciasteczka, są kruche i pyszne, a migdały dodają im szczególnego smaku. W dodatku bardzo szybko się je robi. Są bez jajka i bez białego cukru, a następnym razem wypróbuję wersję bez masła, czyli wegańską.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Dziś obiecane tsatsiki. Klasyka kuchni greckiej, nie może jej zabraknąć na żadnym talerzu z tego regionu. Dodaje się dosłownie do wszystkiego. Do grillowanych warzyw, do sałaty, do chleba, z oliwkami. Z dużą ilością czosnku i świeżym smakiem ogórka, świetnie uzupełni każde danie. Trochę przypomina mi się nasza polska mizeria i kojarzy właściwie z latem. Świeże ogórki byłyby idealne, ale czas mi jakoś umknął, sezon ogórkowy się skończył i teraz muszę zadowolić się ogórkiem importowanym. Wrócę jednak z całą pewnością do tematu w sezonie i powtórzę ten smakołyk we właściwym wydaniu.
A tymczasem, spróbujcie jeżeli nie mieliście jeszcze okazji, z pewnością przypadnie Wam do gustu.
A tymczasem, spróbujcie jeżeli nie mieliście jeszcze okazji, z pewnością przypadnie Wam do gustu.
© Mariola Streim |
Znów odkryłam dla Was nowe warzywo. Zawsze, gdy widzę w sklepie coś niespotykanego, muszę koniecznie kupić i snuję plany, jak będzie ono wyglądało na moim blogu i ciekawa jestem, co Wy na to. Tym razem nie jest to zupełna nowość, ale interesująca jest forma i nazwa. Są to małe kwiatostany brokuła, na cienkich długich łodygach, czyli trochę połączenie szparag z brokułami, stąd ta nazwa, przetłumaczona przeze mnie z oryginału – Spargoli.
No wiecie, żadnej Ameryki tym razem nie odkryłam, wiem, ale zawsze można trochę uśmiechnąć się pod nosem, widząc coś takiego na talerzu. Usmażyłam na patelni, podałam z marchewkami wyciętymi w kształcie serduszek, pokropiłam olejem z pestek dyni i obowiązkowo do tego musi być tsatsiki z porządną ilością czosnku. Przepis na tsatsiki jutro.
A dziś jeszcze będzie o kolejnych nominacjach mojego bloga...
No wiecie, żadnej Ameryki tym razem nie odkryłam, wiem, ale zawsze można trochę uśmiechnąć się pod nosem, widząc coś takiego na talerzu. Usmażyłam na patelni, podałam z marchewkami wyciętymi w kształcie serduszek, pokropiłam olejem z pestek dyni i obowiązkowo do tego musi być tsatsiki z porządną ilością czosnku. Przepis na tsatsiki jutro.
A dziś jeszcze będzie o kolejnych nominacjach mojego bloga...
© Mariola Streim |
Świąteczne pieczenie ciasteczek jeszcze się u mnie nie rozpoczęło, ale widzą, że blogi już coraz słodsze i coraz bardziej piernikowe się robią, więc też już powoli plany snuję. Może chociaż raz święta mnie nie zaskoczą. Tymczasem mam dziś dla was zwykłe szaraczki-kopciuszki, czyli nic specjalnego – ciastka owsiane – ale nie powiedzielibyście, że owsiane, takie smaczne. Dzięki migdałom są bardzo kruche i niewtajemniczeni nie domyślą się, że to ciastka owsiane ;-)
Przepis znalazłam na opakowaniu po płatkach, ale znacznie go zmodyfikowałam (okazuje się, że moje dziwactwo czytania opakowań znalazło jakieś zastosowanie). Polecam na każdą okazję – na święta i nie tylko. Bardzo łatwe i szybkie.
Przepis znalazłam na opakowaniu po płatkach, ale znacznie go zmodyfikowałam (okazuje się, że moje dziwactwo czytania opakowań znalazło jakieś zastosowanie). Polecam na każdą okazję – na święta i nie tylko. Bardzo łatwe i szybkie.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Włoskie smaki lubi chyba każdy z nas, mnie również można zaliczyć do ich wielbicieli. Pizzę mogłabym jeść codziennie, pod warunkiem, że ma sporo oregano i jest dobrej jakości (zamrożona, gotowa nie wchodzi w rachubę). Najczęściej zamawiam pizzę we włoskiej restauracji, właściwie odwrotnie, kiedy jestem we włoskiej restauracji, to z całą pewnością zamawiam pizzę. Nic innego. Sama robię bardzo rzadko. Ale co ja tu o tej pizzy tyle piszę? W końcu dziś ma być o bułeczkach. Dzisiejsze bułeczki bardzo przypominają mi pizzę, są chrupiące, aromatyczne i przede wszystkim z moim ulubionym oregano! Stąd to porównanie.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Dziękuję bardzo Ani z bloga kulinarne-rozkosze za wyróżnienie :-)
Zasady zabawy: nominacja jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Następnie należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała, po czym należy nominować kolejnych 11 osób, poinformować ich o tym oraz zadać im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Zasady zabawy: nominacja jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Następnie należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała, po czym należy nominować kolejnych 11 osób, poinformować ich o tym oraz zadać im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
To wbrew pozorom nie gitara, lecz pyszna dynia, podobno najsmaczniejsza ze wszystkich rodzajów, a jej pewną zaletą jest duża ilość miąższu i mała ilość pestek.
Pierwszy raz ją robiłam, więc postanowiłam za wiele nie wydziwiać, żeby zobaczyć, jak smakuje i teraz mam już dwa ulubione rodzaje. Do dyni hokkaido dołączyła teraz ta – dynia piżmowa (cucurbita moschata). Obie mają cienką skórę, której nie trzeba usuwać, bardzo cenna zaleta, kiedy nie mamy za wiele czasu.
Pierwszy raz ją robiłam, więc postanowiłam za wiele nie wydziwiać, żeby zobaczyć, jak smakuje i teraz mam już dwa ulubione rodzaje. Do dyni hokkaido dołączyła teraz ta – dynia piżmowa (cucurbita moschata). Obie mają cienką skórę, której nie trzeba usuwać, bardzo cenna zaleta, kiedy nie mamy za wiele czasu.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Ostatnie jesienne liście w tym roku i ich złote barwy odbite w moim dzisiejszym deserze. Syrop klonowy dopełnia całość, doskonale komponując się smakowo i kolorystycznie, a szafran dodaje delikatnego kontrastu i specyficznej nuty.
Dość dawno temu wygrałam w konkursie u Violi opakowanie z czterema maleńkimi saszetkami szafranu i długo zastanawiałam się, w jakim przepisie ta cenna przyprawa ma znaleźć swoje miejsce. Najczęściej dodaje się ją do ryżu, ale ja postanowiłam dodać ją do deseru.
Dość dawno temu wygrałam w konkursie u Violi opakowanie z czterema maleńkimi saszetkami szafranu i długo zastanawiałam się, w jakim przepisie ta cenna przyprawa ma znaleźć swoje miejsce. Najczęściej dodaje się ją do ryżu, ale ja postanowiłam dodać ją do deseru.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |