Nadeszła u mnie era wszelkiego rodzaju past i pasztetów. Wszystko dlatego, że doszłam do wniosku, że bycie wegetarianką jest już dla mnie za mało konsekwentne i powinnam zostać weganką. Dziś nie będzie więcej wyjaśnień, za jakiś czas napiszę Wam o moich przemyśleniach. Dziś tylko tyle, że pasty do chleba pozwalają mi na rezygnację z wszelkiego rodzaju serów. Słowo rezygnacja pewnie kojarzy Wam się ze stratą, dla mnie natomiast jest to ogromny zysk, gdyż właśnie zastanawianie się, co można zjeść zamiast sera, doprowadziło mnie do tylu wspaniałych past, których nigdy w życiu pewnie nie spróbowałabym, gdyby nie to moje drążenie tematu.
Chleb oczywiście własnej produkcji, podstawowy przepis podaję tutaj.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Pasta ze słonecznika i suszonych pomidorów
3/4 szklanki nasion słonecznika
5 suszonych pomidorów (moje były w oliwie)
1 łyżka oliwy (użyłam tej z pomidorów)
skórka z połowy cytryny oraz kilka łyżek soku (nie dodałam)
1 mały ząbek czosnku
1/2 szklanki świeżej bazylii (dodałam mniej)
1/2 łyżeczki miodu lub syropu z agawy (nie dodałam)
sól i pieprz do smaku (u mnie chilli zamiast pieprzu)
Słonecznik zalać zimna woda i zostawić na kilka godzin, a najlepiej na noc. Odsączyć i wypłukać.
Pomidory zalać wrzącą wodą i moczyć przez około 20 minut, aż zmiękną. Moje były z oliwy, już miękkie, więc ten punkt pominęłam. Posiekać. Czosnek pokroić na mniejsze kawałki. Wszystkie składniki, wrzucić do blendera lub food processora i zmiksować na pastę. Kilka kawałków pomidorów i odrobinę bazylii można odłożyć i później wymieszać z pastą – jeśli ktoś lubi kawałki.
42 Komentarzy
Z chęcią wypróbuję. :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetne zdjęcia!
Dziękuję bardzo, to miłe i motywujące :-)
Usuńi dlaczego ja jeszcze nie pomyślałam o pastach na chleb ? przecież czesto je kupuję.. wygląda pysznie :) Ps. Nagroda doszła i naprawdę jest super! Napisałam e-mail z podziękowaniem i małą prośbą :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkupne pasty nawet w połowie nie są takie pyszne, a w dodatku zawierają częściowo BYLECO :-)
UsuńZajebista. Podmienię miód zwykły na z mniszka i szama ;)
OdpowiedzUsuńPatysko, widzę, że ogromne wrażenie na Tobie wywarła moja pasta, jak zrobisz, daj znać, czy Ci smakowała :-)
UsuńCieszę się że Ci smakował, oraz BARDZO zazdroszczę słoiczka. Śliczny jest :)
OdpowiedzUsuńA mnie wlaśnie miłość do serów powstrzymuje przed przed radykalną zmianą diety. Pasty są pyszne, ale z nabiału i mięsa nie potrafię zrezygnować. Poza tym wydaje mi się że mój organizm jednak mięsa potrzebuje, bo gdy kilka lat temu zostałam na kilka miesięcy wegetarianką, dosyć szybko nabawiłam się anemi. (A troszczyłam się o siebie bardzo na tej nowej diecie.) Nie wiem od czego to zależy, znam ludzi, którzy są vege od wieków i dla mnie to okazy zdrowia. A ja od mojego wegetariańskiego epizodu o wiele bardziej lubię mięso niż kiedyś. Trzymam kciuki, zeby Ci sie udało.
Pozdrawiam.
O, to szkoda, że miałaś taką niemiłą przygodę, możliwe jednak, że te kłopoty ze zdrowiem nie były wcale z brakiem mięsa związane. Jestem wegetarianką prawie od dziecka, ale mój wegetarianizm rozwijał się powoli przez kilka lat, nie był nagłą zmianą. W międzyczasie miałam kłopoty zdrowotne, w tym anemię, ale nie było to związane ze sposobem odżywiania i żaden lekarz nie namawiał mnie do jedzenia mięsa. Wróciłam do zdrowia i mam świetne wyniki już od lat. Moja niechęć do serów spowodowana jest okropnym sposobem ich produkcji (traktowanie krów, stosowanie podpuszczki...), po prostu przeszedł mi na nie apetyt :-(
UsuńOczywiście nie namawiam nikogo, każdy musi znaleźć swoja drogę, pozdrawiam :-)
Być może masz rację co do innego źródła anemii, znam wielu wegetarian, którzy tak jak Ty nie jedzą mięsa od małego i mają się świetnie. Moja przygoda zakończyła się nagle, poewnego dnia po prostu rzuciłam się na kotlety i od tej pory lubię mięso o wiele bardziej niż kiedyś. Dużo nie jem, ale zrezygnować nie potrafię.
Usuńłe, no nie każdy jest taki sam, moja druga połówka zachwala wprawdzie wegetariańskie dania, ale mięso wcina dodatkowo, tak to już jest, każdy jest inny i fajnie jest :-)
Usuńświetna ! koniecznie chcę taka zrobić :)
OdpowiedzUsuńZachwalam i zapraszam do zrobienia, warto :-)
UsuńCudowna pasta, prosta i pyszna, jestem tego pewna!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją silną wolę, ja uwielbiam sery, a bez maślanki i jogurtu chyba bym nie przeżyła:)
Pozdrawiam
łe tam, nie ma czego podziwiać, z pewnością minie dużo czasu, zanim będę mogła powiedzieć, że jestem weganką, a wyrzeczenie to dla mnie żadne, jakoś tak samo mi to przychodzi, że mam ochotę na rośliny, może w poprzednim życiu byłam jakimś zwierzakiem roślinożernym, hi, hi :-)
UsuńCiekawi mnie dodatek słonecznika, musi nadawać oryginalny smak.
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj, słonecznik świetnie nadaje się na bazę do różnych past, już chodzą mi po głowie nowe kombinacje :-)
Usuńale mi się to podoba!
OdpowiedzUsuńMmmmmmm, ta pasta musi być pyszna. Jak wyjem obecne masło orzechowe domowej roboty to sporządzę sobie właśnie takie smarowidło :-D
OdpowiedzUsuńbardzo smakowita ta pasta :) na pewno spróbuję i czekam na kolejne propozycje :D pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńLubię takie pasty!
OdpowiedzUsuńteż taką robię, jest pyszna :)
OdpowiedzUsuńVeggie, u Ciebie zawsze takie apetyczne te zdjęcia:) Fajnie że myślisz o weganizmie i jestem ciekawa co o tym mądrego napiszesz:)
OdpowiedzUsuńJa mleka w ogóle nie używam,lody są dla mnie niejadalne;), serów też aż tak nie lubię, szczególnie żółtych (nie wiem czy tylko ja uważam, że produkują naprawdę coraz gorsze jakościowo i coraz mniej smaczne), za to jestem wielką fanką masła i ghee. Jestem zbyt zapatrzona w ajurwedę i inne starożytne medycyny żeby przejść na weganizm. Pozdrawiam i będę trzymać kciuki jak coś:)
Dziękuję bardzo :-)
UsuńWygląda wspaniale. Sama chętnie bym taką zjadła :D
OdpowiedzUsuńJa akurat weganką nie zostanę mimo chwilowej rezygnacji z produktów mlecznych. Ale z jajek chyba nie dałabym rady zrezygnować. Bo uwielbiam je pod każdą postacią.
Jak widać każdy ma swój indywidualny sposób na odżywianie i dobrze, nie chodzi przecież o to, żeby się katować, tylko mieć przyjemność z jedzenia. Może nie jest konieczny kompletny weganizm, ale jeżeli każdy z nas ograniczyłby nieco spożycie produktów zwierzęcych, to miałoby to bardzo pozytywny wpływ na wiele aspektów.
UsuńLubię taką pastę i Twoje zdjęcia też :)
OdpowiedzUsuńo, dzięki, tyle komplementów na raz :-)
Usuńgdy ten przepis się tu pojawił, to od razu pomyślałam, że ją chcę! i zapisałam sobie i na pewno ją zrobię :-)))
OdpowiedzUsuńDzisiaj zrobiłam tą pastę i mimo, że mój blender nie dał sobie rady z pocięciem jej na jednolitą masę wyszła bardzo dobra. Jednak mam pytanie, jaki model blendera posiada Pani? Bardzo mi zależy na częstszym robieniu takiego typu past, bo domowe są o niebo lepsze od tych kupnych.
OdpowiedzUsuńNatalia
Bardzo mnie cieszy, że pasta się udała, niestety co do blendera nie doradzę, gdyż używam starego, mojej teściowej. Jest to zwykły mikser firmy Krups z dodatkowym wkręcaną końcówką z nożykiem. Chyba ma już z 50 lat (bez żartu).
UsuńAle warto pytać na blogach, zanim się kupi, bo niestety dopiero w praktyce okazuje się, jak się takie sprzęty sprawdzają. Pozdrawiam i zapraszam tu ponownie :-)
Mam pytanie odnośnie słonecznika. Po co musi być tak długo moczony i dlaczego ? Monika
OdpowiedzUsuńNie trzeba koniecznie moczyć nasion słonecznika, ale często są one trochę wysuszone, więc lepiej, jak nieco napęcznieją. Jeżeli bardzo mi się śpieszy, pomijam tę fazę.
UsuńDziękuję za odpowiedź :) Dzisiaj podejmę próbę zrobienia tej pasty. Pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuńSuper, życzę powodzenia i smacznego :-)
UsuńZrobiłam, wyszła ciemniejsza bo pomidory miałam takie suche, bez oliwy, ale jest mega. Palce lizać! Dosładzanie sobie odpuściłam.
OdpowiedzUsuńSuper pasta! Aż trudno się powstrzymać przed robieniem co chwilę kanapek! Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się przetestować pozostałe pasty ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie trafiłam tu wcześniej, mnóstwo ciekawych przepisów ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zrobiłam pastę i wiem jedno - będę powracać do niej o wiele częściej!! :)
OdpowiedzUsuńPytanie:
OdpowiedzUsuń5 pomidorków, to 5 połówek ze słoika, czy 5 całych czyli ze słoiczka 10 połówek?
Robiłam wg przepisu i jak dałam 5 połówek (łopatologicznie - 5 sztuk wyjełam ze słoiczka :D ) to mi wyszło... mocno nijakie.
Po zwiększeniu ilości o kolejne 5 - bomba! :D
I teraz nie wiem jak powinno być i mnie to, nie ukrywam, zaintrygowało.
Przy okazji- mój "pierwszy raz" z vege-pastą uznaję za... rodzinną miłość od pierwszego UGRYZIENIA! <3
Wszystko zależy od pomidorów, jedne są większe, inne mniejsze, mogą też być mniej lub bardziej intensywne w smaku. Tak więc, ostatecznie należy po prostu spróbować i ewentualnie zmodyfikować przepis, tak jak Ty to zrobiłaś :-)
UsuńZrobiłam i rzeczywiście jest przepyszna.Polecam
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo mnie to cieszy :-)
Usuń