Ostatnio nieprzyjemnie się w blogosferze porobiło i koniecznie muszę o tym napisać, bo kiedy, jeżeli nie teraz. Otóż chodzi o tak banalną sprawę; nie kopiuj przepisów i zdjęć z innych blogów. Możesz pisać o Twoim ulubionym kocie lub misiu, ale nie przywłaszczaj sobie czyjejś pracy, nie kopiuj wpisów bez podania źródła. Jeżeli jesteś młodą, niedoświadczoną osobą i nic absolutnie nie wiesz na temat praw autorskich, to pomyśl logicznie. Jeżeli ktoś cały dzień stoi przy garach, w studiu fotograficznym i przy laptopie, to zasługuje przynajmniej na uznanie (jeżeli udostępnia czytelnikom wpisy za darmo). Napisz więc, kto jest autorem i wklej linka.
Do napisania o tym skłoniły mnie dwa wydarzenia.
Wydarzenie pierwsze – ten oto wpis i ten na blogu nietypowewypieki.blogspot.com.
Nieuczciwa blogerka, o której mowa na nietypowych wypiekach, usunęła już te dwa skopiowane przepisy. Biedaczka, niedługo już żadnego wpisu nie będzie miała, jak tak po kolei szydło z worka wyjdzie.
Dzieją się jednak rzeczy jeszcze gorsze, bo na poziomie komercyjnym, a to już skandal kompletny.
Wydarzenie drugie – otóż niektórzy wpadają na genialny pomysł napisania książki kucharskiej. Super sprawa. Ale skąd tu przepisy i zdjęcia wziąć, przecież to tyle pracy. A co tam, od czego blogi są?
O tej historii dowiedziałam się od Froszki, a dokładniej możecie przeczytać tu, tu
i tu.
Mam nadzieję, że po tej aferze książka będzie się jak po maśle sprzedawać.
Trochę jest tego do czytania, ale temat bardzo ciekawy.
Pamiętajcie, jeżeli nie będziemy się bulwersować, to znaczy, że wszystko jest ok.
Do napisania o tym skłoniły mnie dwa wydarzenia.
Wydarzenie pierwsze – ten oto wpis i ten na blogu nietypowewypieki.blogspot.com.
Nieuczciwa blogerka, o której mowa na nietypowych wypiekach, usunęła już te dwa skopiowane przepisy. Biedaczka, niedługo już żadnego wpisu nie będzie miała, jak tak po kolei szydło z worka wyjdzie.
Dzieją się jednak rzeczy jeszcze gorsze, bo na poziomie komercyjnym, a to już skandal kompletny.
Wydarzenie drugie – otóż niektórzy wpadają na genialny pomysł napisania książki kucharskiej. Super sprawa. Ale skąd tu przepisy i zdjęcia wziąć, przecież to tyle pracy. A co tam, od czego blogi są?
O tej historii dowiedziałam się od Froszki, a dokładniej możecie przeczytać tu, tu
i tu.
Mam nadzieję, że po tej aferze książka będzie się jak po maśle sprzedawać.
Trochę jest tego do czytania, ale temat bardzo ciekawy.
Pamiętajcie, jeżeli nie będziemy się bulwersować, to znaczy, że wszystko jest ok.
© Mariola Streim |