Niestety nie od kosmitów, ale znów z Frankfurtu nam Menem. Ziemniaki podawanie w ten sposób należą tam do typowych, można je spotkać w rustykalnych restauracjach. Prezentowane są tak po prostu, bez żadnych innych dodatków i je się je łyżeczką. Bardzo łatwo je zrobić samemu, należą do tych dań, które robią się „same“, bo wkładamy je do piekarnika, ustawiamy czasomierz i możemy zająć się czymś innym. Świetnie nadają się na imprezę, ponieważ zawinięte w folię nie stygną szybko, mogą sobie ze spokojem czekać na mniej punktualnych gości. Raz nawet posunęlam się jeszcze dalej i mając dużo różnych dań na raz do przygotowania, zrobiłam je wcześniej i przechowałam godzinkę w turystycznej torbie termo-izolowanej. W ten sposób zredukowałam znacznie dozę stresu.
Polecam spróbować, takie srebrne ziemniaki z pewnością polubią dzieci, kiedy będą mogły razem z nami zawijać je w folię.
A piknik jesienny? Dlaczego nie? Zanim przyjdą szarugi, może warto ubrać się w nasze ciepłe swetry i czmychnąć na jakąś słoneczną łąkę otoczoną rudymi czuprynami drzew i tam właśnie delektować się takimi ziemniakami. Kto wie, może nawet uda nam się spotkać jakiegoś zabłąkanego kosmitę :-)
Polecam spróbować, takie srebrne ziemniaki z pewnością polubią dzieci, kiedy będą mogły razem z nami zawijać je w folię.
A piknik jesienny? Dlaczego nie? Zanim przyjdą szarugi, może warto ubrać się w nasze ciepłe swetry i czmychnąć na jakąś słoneczną łąkę otoczoną rudymi czuprynami drzew i tam właśnie delektować się takimi ziemniakami. Kto wie, może nawet uda nam się spotkać jakiegoś zabłąkanego kosmitę :-)
© Mariola Streim |