kalafior

Kalafior z kurkumą, curry i ostrym sosem

11/05/2011

Jesienią i zimą gotujemy bardzo często... raczej smażymy kalafiora. Chyba nawet jest to nasze ulubione warzywo. Zawsze trochę różnie nam wychodzi, w zależności od ochoty i przypraw, jakie mamy pod ręką i to jest chyba najlepsze. Obojętnie, co byśmy dodali, smakuje po prostu bosko. Już kupiliśmy wielką patelnię, z myślą o tym, aby przygotowywać dużą porcję i część mieć na później, na przykład zamrożoną, na wypadek zalatania. Ale za każdym razem wciągamy całość! Nie możemy się po prostu oprzeć. Ostatnio nabraliśmy podejrzeń, że nasza waga jest zepsuta, bo przecież wcale tak dużo nie jemy ;-) Zbadaliśmy sprawę dokładniej i okazało się, że waga działa oczywiście poprawnie! No nic, pewnie będziemy musieli wprowadzić większą dyscyplinę i małe talerze, bo tak smacznie gotować z pewnością nie przestaniemy. Nie żebym się chwaliła, ale rzeczywiście tak jest. Czasami chciałoby nam się wyjść do miasta i tam coś zjeść, ale po przemyśleniu sprawy, robimy pzegląd lodówki i zaraz nam się nowe pomysły pojawiają. W mgnieniu oka powstaje smaczna kolacja i za każdym razem myślimy, że w domu smakuje nam najlepiej.
Dzisiejsza wersja, jest bardzo prosta, bardzo mało przypraw dodałam i oczywiście nie obyło się bez ostrego dodatku. Tym razem ostry sos z Tajlandii: „Sriracha Chilli Sauce“.

© Mariola Streim



Przepis na smażonego kalafiora

1 kalafior
kurkuma (ja wzięłam pół łyżeczki)
curry (ja wzięłam pół łyżeczki)
sól
trochę oleju
śmietana do zup i sosów
ostry sos chilli

Kalafiora rozdrobnić tak, aby były same małe różyczki bez łodyg, wrzucić na rozgrzaną patelnię z olejem i smażyć powoli. Dolać trochę wody, przykryć i tak długo smażyć, od czasu do czasu mieszając, aż będzie miękki. Na koniec dodać przyprawy, dolać śmietanę i gotowe.

Doskonale pasują do tego pieczone ziemniaki, mogą być dość neutralne, tylko posolone.


You Might Also Like

5 Komentarzy

  1. bardzo fajny pomysl na kalafiora:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Smażony kalafior – najlepszy pomysł na wykorzystanie patelni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie lubię! Kalafiora od dziecka mogłam pochłaniać w dużych ilościach. ;)

    Pozdrawiam,
    yummymorning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Też tak mamy, że raz kiedyś coś zamówimy czy gdzieś wyjdziemy. Nawet Mc Donald zdarzy się raz na rok, ale bardziej dobra pizzeria czy coś w tym stylu, a później wracając najcześciej myślimy: trzeba było coś w domu zrobić albo "nigdy więcej". Żółty kalarior na pochmurne dni przyda się mi:D (nastrój grobowy mam).

    OdpowiedzUsuń
  5. ja wprawdzie nie mam grobowego nastroju, ale te ciemności jesienne są nieco przytłaczające :-( chyba już chcę wiosnę

    OdpowiedzUsuń