Makaronowe muszle to wspaniały wynalazek i bardzo dziwię się, że jeszcze nigdy ich nie ugotowałam. Ani w czasie prowadzenia bloga, a to już kilka lat, ani nigdy wcześniej. A przecież to takie łatwe i efektowne danie. Nieco przypomina mi pierogi, z tym, że bez tego wymagającego czasu lepienia. Dziś przygotowałam bardzo łatwą wersję z kaszą. Muszle zawierają gluten, jeśli nie są ze specjalnej mąki, więc do nadzienia użyłam pysznej kaszy jęczmiennej. Staram się tak łączyć produkty, aby danie było całkowicie bez glutenu lub w pełni glutenowe. W przeciwnym razie byłoby to swojego rodzaju marnotrawstwem składników bezglutenowych, które z reguły są droższe i nie tak łatwo dostępne. Tak więc, dzisiejsze danie zjadłam sama, ale nie martwcie się o mojego bezglutenowca. Jemu trafił się również smaczny kąsek, o którym dowiecie się innym razem.
Zachęcam do spróbowania dzisiejszych muszelek!
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
makaron duże muszle (10 sztuk)
świeże zioła, na przykład bazylia
nadzienie:
1 mała cebula
2 małe marchwie
1/2 torebki kaszy jęczmiennej RISANA
oliwa z oliwek do smażenia
sos pomidorowy:
1 filiżanka pulpy pomidorowej
1 łyżka oliwy z oliwek
1 łyżka octu winnego
1/2 łyżeczki cukru
sól
Kaszę ugotować według przepisu podanego na opakowaniu. Makaronowe muszle również ugotować.
W tym czasie przygotować nadzienie. Pokroić cebulę w drobną kostkę i usmażyć na złoto z oliwą. Dodać startą na tarce o dużych oczkach marchew i jeszcze chwilę smażyć. Wymieszać z kaszą i wypełnić nadzieniem muszle.
Składniki na sos zagotować, umieścić go na talerzach, a na nim muszle. Dodać świeże zioła i natychmiast podawać.
wpis sponsorowany
wpis sponsorowany
7 Komentarzy
Dziękuję bardzo :-) Właściwie to nic trudnego, trzeba tylko trochę poćwiczyć. Światło w większości moich zdjęć jest dzienne. Więcej o moich zdjęciach możesz przeczytać w zakładce FOTOGRAFIA. Zapraszam :-)
OdpowiedzUsuńŚlicznie to wygląda, takie muszelki są pyszniutkie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo rzadko jem makaron, ale pomysł bardzo fajny, szczególnie z sosem pomidorowym pasuje podawać takie muszle :)
OdpowiedzUsuńAle się napracowałaś, cudnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńUwielbiamy makarony, więc to danie dla nas!
OdpowiedzUsuńNiestety bardzo rzadko robimy takie nadziewane wersje, a opakowanie wielkich muszli zakupione kilka miesięcy temu we Włoszech leży w szafce i czeka na zjedzenie :)
Wiesz zawsze mi się takie dania podobają, ale kiedyś się zraziłam do tych muszli bo narobiłam się z farszem, ugotowałam je przed pieczeniem i się wszystko na koniec rozsypało. Nie wiem do tej pory dlaczego, a makaron był pierwszej jakości i długo go nie gotowałam :(
OdpowiedzUsuńA widzisz, czasami lenistwo ma swoje dobre strony, bo ja ich nie zapiekałam. Ugotowałam, wypełniłam farszem i zanurzyłam w sosie. Coś mi przez głowę przemknęło, że chyba się je zapieka, ale oczywiście poszłam na łatwiznę. Może Ty też tak spróbuj :-)
Usuń