Niektórzy mają jeszcze wolne, ja właściwie też, ale już mnie korci, żeby coś działać, bo co za dużo to nie zdrowo. No ile można spać, włóczyć się, późno śniadaniować, filmy wieczorem do późna oglądać, książki do jeszcze bardziej późna czytać? Wszystko ładnie i pięknie, ale po pewnym czasie trzeba po prostu wrócić do rzeczywistości.
Jak wiece, kolekcjonuję wszelkie pasty do chleba, bo rezygnując z sera, muszę przecież mieć coś innego, najlepiej o niebo pyszniejszego. Oczywiście w sklepach jest coraz więcej wegetariańskich i wegańskich past, ale ich skład nie zawsze mnie zadowala, a i w smaku są często mdłe. Tak więc postanowiłam w moim kuchennym laboratorium wykreować pastę paprykowo-marchewkową i od razu mogę Wam ją gorąco polecić. Jest pyszna jako dodatek do różnych dań, choć moim głównym celem jest zabieranie do pracy, do kanapek. Tak więc przygotowałam większą ilość i pozamykałam w słoiczki. Przy okazji wymyśliłam znacznie szybszą metodę sterylizowania słoiczków, bo wiem, że niektórzy z Was (mnie nie wyłączając) na słowo sterylizacja, nie mają już na nic ochoty (o standardowych metodach napisałam szerzej tutaj).
Tak więc biorę dużą miskę i zalewam w niej słoiki i zakrętki wrzątkiem. Zostawiam na jakiś czas, w międzyczasie doprowadzam moje danie do wrzenia, wyjmuję słoiczki z wody, napełniam je, szybko zakręcam i pozostawiam odwrócone do góry dnem, do ostygnięcia. Metoda ta jest dobra jeżeli zamykamy w słoiki niewielką ilość i choć stosuję ją od niedawna, do tej pory wszystkie słoiczki się zamknęły. Oczywiście trzeba uważać, aby nie pobrudzić gwintów słoiczków i zakrętek przy ich napełnianiu. Najlepiej ich wcale nie dotykać.
P. S. Nie-weganie i nie-wegetarianie też potwierdzili pyszny smak :-)
Wybaczcie, musiałam włączyć zabezpieczenie obrazkowe przy dodawaniu komentarzy, bo mnie zaspamują na amenus. Jak tylko się trochę uspokoi, zaraz wyłączę :-)
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
1 duża papryka
1 duża cebula
1 duża marchew
1 ziemniak
oliwa z oliwek
1/4 szklanki nasion ze słonecznika
sól
chili lub tabasco do smaku
Cebulę podsmażyć na złoto na oliwie, w garnku. Paprykę obrać ze skórki*, marchewkę i ziemniaka również. Wszystko pokroić w kawałki i dodać do garnka. Dolać nieco wody i dusić powoli, pod przykryciem, aż wszystko zmięknie. Ziarna słonecznika posiekać na gładko mikserem, dodać do ostudzonych warzyw i wszystko razem zmiksować na gładko.
Jeżeli chcemy pastę zamknąć w słoiki, musimy ją jeszcze raz doprowadzić do wrzenia tuż przed ich napełnianiem.
*Paprykę najłatwiej obrać ostrym, ząbkowanym obierakiem.
39 Komentarzy
Fajny sposób , muszę spróbowac bo faktycznie pasteryzacja mnie odstrasza. Tez uwielbiam takie pasty! Dziś na śniadanie pasta z fasoli mung i suszonych pomidorów:-)
OdpowiedzUsuńTeż ciekawa pasta, możliwości są niezliczone, na szczęście :-)
UsuńWygląda smakowicie. Musze wypróbować. Bedzie fajna odmianą po pastach na bazie jaglanki:)
OdpowiedzUsuńA ja z kolei muszę w końcu jaglankę oswoić ;-)
UsuńRewela. W ogóle muszę się przyjrzeć Twoim pastom nieco bliżej ;)
OdpowiedzUsuńMusisz koniecznie, z pewnością przypadną Ci do gustu :-)
UsuńSterylizację zawsze tak robię - słoiki trzymają się i dwa lata;))) nie dotykam niczego, biorę je wyparzonym widelcem;) mam technikę;)
OdpowiedzUsuńPasty kocham szalenie, teraz mam zepsuty mikser, ale po nabyciu nowego zaraz działam!!
PS. Do malutkich słoiczków na specyjały mam inny sposób: wlewam trochę spirytusu i opłukuję - żadna bakteria nie przeżyje;) To kosztowny sposób, ale do prawdziwych "skarbów" warto trochę dołożyć starań;)
No widzisz, czyli można z czystym sumieniem tę metodę polecać. Spirytusowa też jest fajna, ale u mnie w domu nigdy go nie ma, więc zostanę przy wrzątku, inni mogą skorzystać. Pozdrawiam :-)
UsuńPolecam :-)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jak smakuje :) Chyba muszę wypróbować;)
OdpowiedzUsuńPewnie, że musisz, zachęcam :-)
Usuńnajbardziej mi się podoba to, że można te słoiczki z pastą zapasteryzować i później po nie sięgnąć, co mi się przyda, bo niestety nie mam wolnego i chętnie zaoszczę tym sobie czas :-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, w ciągu tygodnia też nie mam wcale czasu, więc metoda taka świetnie się sprawdza :-)
UsuńŚliczny kolor, piękne naczynko i smakowo idealna. Ciekawa jestem jak długo wytrzyma w słoiczku (oczywiście pomijam fakt ukrycia go wcześniej przed niechcianymi zjadaczami). :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-) U mnie zawsze wszystko szybko znika, zresztą nie robię hurtowych ilości, więc nie mam własnych doświadczeń, ale jeżeli słoik się zamknie, to może spokojnie długo stać. Kretowata pisze, że nawet dwa lata i myślę, że ze spokojem.
UsuńFajna! Nigdy nie przygotowywałam past na ciepło, a przecież słoikowanie ich to genialny pomysł!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, szczególnie dla zagonionych :-)
UsuńKolor zdecydowanie zachwyca!
OdpowiedzUsuńDziękuję bradzo, smak też :-)
UsuńNo to mam juz nastepny przepisik .... "senkju" :)) Usciski i Duzo Dobrego w nowym Roku :)))
OdpowiedzUsuńCieszę się i smacznego :-)
UsuńAch jaki kolorek apetyczny!
OdpowiedzUsuńSpróbuj koniecznie, wiem, że lubisz paprykowe smaki :-)
UsuńMniam, pyszna musiała być. Bardzo lubię takie smarowidła do chleba :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do spróbowania :-)
UsuńSera chyba nie uda mi się zastąpić, przynajmniej się nie zanosi, ale taką pastę z chęcią wypróbuję.
OdpowiedzUsuńWcale nie musisz z niczego rezygnować, pewnie ta pasta świetnie smakowałaby właśnie z serem ;-)
Usuńświetna pasta! szczęścia i pyszności w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i wzajemnie :-)
UsuńMam dośc serów i wędliny ,więc jak najszybciej postaram się wypróbowac
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku
Więc w sam raz dla Ciebie, zachęcam i również wszystkiego dobrego :-)
UsuńPrzepis jak zawsze bardzo fajny.Kolorek wyszedl piekny az sie prosi aby zjesc :) Mam jedno pytanie,zawsze obierasz papryke do past ?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się mój pomysł spodobał, odkąd mam ostry obieraczek, obieram paprykę bardzo często, do różnych dań. Zachęcam do spróbowania :-)
UsuńRewelacja. Jeszcze tej pasty nie spróbowałam, a już wiem, że mi zasmakuje. Powoli przejadają mi się wszystkie wegańskie pasty fasolowe i pasztety soczewicowe, więc to smarowidło będzie pyszną odmianą :-)
OdpowiedzUsuńMi się jeszcze nie przejadły, ale podobnie jak Ty, lubię różnorodność. Zapraszam do spróbowania :-)
Usuńcudny kolor tej pasty, chętnie wypróbuję bo jestem fanką takich smarowideł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Wypróbuj, będzie się pięknie komponować z Twoimi bento-cudami :-0
UsuńNo i kolejna cudna pasta! Ja nie wiem kiedy znajdę czas, żeby je wszystkie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJustynko, zarezerwuj sobie sporo tego czasu, bo ja już produkuję następne pyszne smarowidła :-)
Usuń