Dziś prawdziwy rarytas. Dawno już dla Was planowałam, ale kiedy pomysłów jest więcej niż czasu, trochę potrwało, zanim udało mi się zrealizować plan. Przepis odkryłam już bardzo dawno temu, kiedy nawet jeszcze nie słyszałam o blogu, powiem więcej, wtedy nawet internet nie był jeszcze rozpowszechniony i o ile mnie pamięć nie myli, nie mieliśmy jeszcze wtedy w domu!
Mieliśmy za to książki kucharskie, mój świeżo poznany mąż również taką posiadał i zgadnijcie skąd ją miał. Dostał ją od swojej mamy, kiedy wyprowadzał się z domu (chlip, chlip, wzruszam się zawsze, kiedy o tym wspominam). Piękny prezent dla syna, prawda? Muszę przyznać, że książka jest genialna, zawiera mnóstwo łatwych i szybkich przepisów. Wiele z nich inspirowana jest kuchniami świata. Często zaglądamy do niej i jeszcze nigdy nie byliśmy rozczarowani („Unser Kochbuch”, wydawnictwo GU, wielu autorów).
Mieliśmy za to książki kucharskie, mój świeżo poznany mąż również taką posiadał i zgadnijcie skąd ją miał. Dostał ją od swojej mamy, kiedy wyprowadzał się z domu (chlip, chlip, wzruszam się zawsze, kiedy o tym wspominam). Piękny prezent dla syna, prawda? Muszę przyznać, że książka jest genialna, zawiera mnóstwo łatwych i szybkich przepisów. Wiele z nich inspirowana jest kuchniami świata. Często zaglądamy do niej i jeszcze nigdy nie byliśmy rozczarowani („Unser Kochbuch”, wydawnictwo GU, wielu autorów).
© Mariola Streim |