Z niedzieli na środę, czyli jak zaoszczędzić czas
1/09/2013Witajcie. Jeżeli czytaliście uważnie mój przedostatni post, to pewnie ciekawi jesteście, co Was dziś tutaj czeka. Miało być o ogórkowej i o oszczędzaniu czasu.
Nie ma chyba rodziny, która nie narzekałaby na jego brak, w ciągu tygodnia często funkcjonujemy jak roboty, wszystko musi się udać co do minuty, bo inaczej cały plan nam się zawala. Tu spotkanie, tam praca, a jeszcze dzieci tu zawieźć i odebrać, prace domowe jeszcze sprawdzić, o zakupach w tak zwanym międzyczasie już nawet nie wspomnę. Gdzie więc jest czas na gotowanie? Nie ma? Tak być nie może.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Na szczęście u nas w domu gotowanie ma dość ważny priorytet i mimo naszych późnych powrotów z pracy, natychmiast wyciągam garnki i działam. Nie siadam na żadnej kanapie, nie odpoczywam, bo jak usiądę, to już nic z tego nie będzie. Obiad jemy przeważnie około godziny 20.00, ale jest to dla nas bardzo ważne, aby był i to nie żaden gotowiec. Lubię to i jestem z tego dumna, ale jednocześnie pełna jestem zrozumienia dla osób, które po powrocie z pracy, zatłoczonymi tramwajami, z wieloma przesiadkami, nie mają już energii absolutnie na nic. Taki okres mam już też za sobą, chodź bez tramwajów, ale za to z pokaźnymi korkami. Wtedy moja znajoma opowiedziała mi o jej znajomej, która jest tak zwaną karierowiczką. Jej mąż to również karierowicz, to jasne, a ich mała córeczka kariery jeszcze nie robi, ale obowiązków ma już całe mnóstwo. Otóż ta mądra pani karierowiczka ma świetny sposób na zaopatrzenie swojej pracowitej rodziny w codzienne obiady. W sobotę organizuje całą górę składników i gotuje na cały tydzień. Zamyka gorące dania w słoiki, czeka aż ostygną, wstawia do lodówki i do następnej soboty może zapomnieć o kuchni. Prawda, że proste? Nawet genialne. Odgrzać w końcu każdy potrafi. Praktyka ta wymaga wprawdzie trochę planowania, ale pomyślcie ile czasu można zaoszczędzić. Tylko raz robi się te okropne zakupy, tylko jeden raz jest krojenie i siekanie, można robić kilka dań równolegle i na dodatek tylko raz trzeba sprzątać kuchnię. Wiem, trudno jest wprowadzić taki system konsekwentnie i od razu, ale jak sobie zapamiętacie ten post, to może po trochu uda Wam się taki plan zrealizować. Na początek można zacząć od jednego dania. U mnie było tak właśnie z ogórkową. Ugotowałam większą ilość w niedzielę, z myślą o środzie, czyli dziś jest już gotowa i mam po pracy wolny wieczór :-)
28 Komentarzy
Dobry pomysł, też tak często robię, na gotowanie mam czas właściwie tylko w weekend, w tygodniu obowiązki + większość wolnego czasu poświęcam mojemu hobby (a raczej pasji). Z tym że więcej mrożę niż pakuję w słoiki, no i na pewno jest to łatwiejsze przy jednoosobowym gospodarstwie domowym :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, czyli u Ciebie to działa, świetnie! Mrożenie też jest dobrym sposobem, też tak czasmi robię, ale pochłania ono o wiele więcej energii elektrycznej, najpierw musimy zamrozić, potem odmrozić, bo najczęsciej zapominamy wcześniej wyjąć z zamrażarki. Obie metody uzupełniają się – na dłużej do zamrażarki, na krótko do lodówki.
UsuńRobię tak z zupami bo zawsze zostaje jeszcze na kilka porcji (2-3) to później mąż bierze te słoiki do pracy i już ma obiad ;)
OdpowiedzUsuńno właśnie, do biura też można zabrać, o ile ma się możliwość podgrzania :-)
UsuńMuszę pomyśleć o Twojej metodzie, będzie więcej czasu na inne rzeczy, choć dla mnie gotowanie jest też formą odpoczynku i resetowania się:)
OdpowiedzUsuńNie umiem chyba gotować na zapas,ale czas wypróbować.
Ładny splocik w tle.
dla mnie też jest to przyjemność, ale kiedy jest taki czas, że wszystko wali nam się na głowę, to można z tej metody skorzystać
UsuńGenialne... Ale surówkę i tak trzeba zrobić na świeżaka ;)
OdpowiedzUsuńmasz rację, ale to już tylko połowa roboty :-)
UsuńKocham słoikowe dania. Jakiś czas temu chciałam zrobić akcję POKAŻ SŁOIKA ale nie wyszło mi, bo nawet na słoika czasu mi brakuje, Może Ty zrób taką akcję? Może się przyłączą ludzie i zaczną w te słoiki pakować? :)
OdpowiedzUsuńfajny masz pomysł, pomyslę o tym :-)
UsuńMoja droga, właśnie zakupiłam lodówkę, po 6 miesiącach bez niej i teraz też już będę mogła robić pyszną zupę na zapas :D
OdpowiedzUsuńgratuluję, wyobrażam sobie, jaka to ulga dla Ciebie :-)
UsuńWiem coś o braku czasu i o tym jak to plan A nie wypala, bo dzień za krótki się okazał. Szybkie planu B wymyślanie, który też nie zawsze działa. Ale tak to już jest i trzeba sobie radzić :) Również w słoiczki pakuję lub w woreczki foliowe :) Zapasy to dobra sprawa! Viola zawsze zwarta i gotowa hihihi Pozdrawiam ciepluchno :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie ma to, jak dobra organizacja :-)
UsuńWoreczki foliowe, to też niezły sposób.
Czasem dobrze jest zrobić zapasy :) Ja bardo często gotuję podwójną porcję danej potrawy i wrzucam do zamrażarki, bądź do słoika :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
jak widać, jednak sporo osób praktykuje już tę metodę :-)
UsuńW swej prostocie pomysł genialny. Ja czasem gotuję dzień wcześniej i następnego dnia po powrocie z pracy odgrzewamy :)
OdpowiedzUsuńniektóre potrawy smakują nawet lepiej na drugi dzień
UsuńBardzo dobry pomysł, muszę częściej go uskuteczniać:) Od jakiegoś czasu w wolnej chwili gotuję wielki gar bulionu (a że mamy zimę, to z kawałkiem papryczki) i zamykam do słoików. Potem szybko można zrobić pomidorową, barszcz i inne zupy albo np.rizotto, albo poprostu napić się samego bulionu np.z miso na śniadanie czy kolację. Super zdrowe.
OdpowiedzUsuńto też fajny pomysł, czyli gotujesz bazę i potem masz już połowę pracy, podoba mi się :-)
UsuńHohohoh, co do ogórkowej to wieki nie jadłam:D
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ogórki pod ręką, to polecam, ja niestety mam nieczęsto dostęp do prawdziwych, polskich.
UsuńHallo, leider verstehe ich hier - ähhh - nichts! ;-) Aber ich habe gesehen, dass du bei mir mitliest und freue mich sehr darüber! Deshalb denke ich auch, dass du meinen Kommentar hier verstehen kannst!
OdpowiedzUsuńLiebe Grüße! Sonja
Hallo Sonja, natürlich verstehe ich es, schade das es umgekehrt nicht möglich ist, hast Du mit google Translator probiert? Auf jeden Fall freue ich mich über Dein Kommentar, viele Grüße :-)
Usuńpomysł boski!
OdpowiedzUsuńpolecam!
UsuńMy zazwyczaj gotujemy większą ilość na kolejny dzień, dwa. I wtedy na przykład zamiast ryżu jest makaron, więc się nie nudzi. A zupy już standardowo gotuję w większej ilości, bo dla dwóch porcji to szkoda zachodu... ;)
OdpowiedzUsuńmasz rację, u nas też podobnie wygląda :-)
Usuń