Świeży groszek niestety nieczęsto można spotkać w sklepach czy na straganach. Jego byt jest coraz bardziej zagrożony. Może dlatego, że produkcja nie jest już opłacalna? Ale przecież mrożony można zawsze kupić. Brak zielonego groszku w świeżej postaci to ogromna strata. Niebawem będzie pewnie podobnie jak z agrestem. Pewnego razu udało mi się jakimś cudem upolować czerwony agrest w moim wiejskim sklepie. Następnego dnia zabrałam go ze sobą do pracy i spotkałam się z wielkim zdziwieniem mojego otoczenia. Kilka osób nigdy nie widziało tego owocu i oczywiście nie miało pojęcia jak on smakuje. Poczęstowałam je oczywiście, ale nie zauważyłam w ich minach zachwytu. Cóż, jeśli nie poznamy czegoś w dzieciństwie, nie skojarzymy pysznego smaku z zapachem upalnego lata, to już raczej w wieku ponad 20 lat nie wpadniemy w zachwyt.
Niewątpliwie oferta warzyw i owoców staje się coraz bardziej monotonna. W sklepach każdego dnia leżą te same warzywa i owoce na tym samym miejscu. Nic dziwnego, że często przechodzimy obok nich zniechęceni i nie mamy pojęcia co ugotować na obiad. Jak temu zapobiec? Przede wszystkim kupować. Popyt jest w stanie nieco nakręcić podaż, choć może w niedużym stopniu. Pytać sprzedawców. Sama też tak robię, jeśli zauważam, że jakiś dobry produkt zniknął z regałów mojego supermarketu. Mam wrażenie, że to działa. Jakiś czas temu zniknęła nagle śmietana ryżowa. Dość długo czekałam, mając nadzieję, że może po prostu pracownicy nie mieli czasu uzupełnić oferty. W końcu postanowiłam zapytać i śmietana znów jest. Może to przypadek, a może i nie. Argumentowałam dość rozpowszechnioną alergią na soję i może to podziałało.
Szanse, że jakiś produkt uda się przywrócić na sklepowe półki nie są pewnie duże, ale warto próbować.
Szanse, że jakiś produkt uda się przywrócić na sklepowe półki nie są pewnie duże, ale warto próbować.
Mój groszek na dzisiejszą zupę był mrożony, ponieważ mojego ogródkowego było niewiele i już dawno został zjedzony.
Jeśli macie choćby maluteńki skrawek ogródka lub balkon, warto przekształcić go w warzywnik. Można zacząć w każdej chwili, nawet jesienią, wysiewając zimowe warzywa. Ostatnio w wielu miastach pojawiają się warzywniki zamiast trawników. Do ich uprawy, a potem do zbioru plonów, może przyłączyć się każdy. Świetna sprawa!
© Mariola Streim |
1 cebula
500 g zielonego groszku (może być mrożony, ale nie z puszki)
250 ml śmietany roślinnej, u mnie ryżowa
3 łyżki octu winnego
1 płaska łyżeczka kurkumy
1 ząbek czosnku
sól
Cebulę pokroić w kostkę, usmażyć z oliwą w dużym garnku. Groszek (nie trzeba wcześniej rozmrażać) zalać taką ilością wody, aby był on nią zakryty i doprowadzić do wrzenia. Gotować powoli około 5 minut, odstawić do wystudzenia, dodać wszystkie pozostałe składniki i zmiksować na gładki krem. Przed podaniem jeszcze raz podgrzać. Najlepiej smakuje z lekkim pieczywem.
1 Komentarzy
Pyszna i szybka! Kilka Twoich zup zapisałam do zrobienia, bo wyglądają obłędnie, są z prostych składników, a mnie już weny na obiady brakuje :)
OdpowiedzUsuń