Dzisiejszy pomysł z pewnością spodoba się wszystkim osobom na diecie bezglutenowej oraz tym, którzy ograniczają spożycie chleba. Z mojego punktu widzenia to jednak za mała grupa osób, ponieważ tostowane bataty są tak genialne, że w zachwyt powinien wpaść każdy, kto miał okazję ich spróbować. Jeśli nie wierzycie, że te kanapki smakują wyjątkowo pysznie, przekonajcie się sami. Są możliwe do wykonania w ciągu kilku minut. Do tej pory piekłam słodkie ziemniaki w piekarniku, smażyłam na patelni lub gotowałam. Nawet placki i ciasto z batatów publikowałam tutaj na blogu. Jednak takie krążki z tostera smakują zupełnie inaczej. Nawet nie potrafię opisać jak, w każdym razie nie są takie miękkie jak gotowane, czy pieczone. Są nieco wysuszone, ale nie twarde. Po prostu idealne. Idealnie można wykorzystać je do kanapek, zarówno słodkich, jak i wytrawnych, ale też świetnie smakują jako samodzielna przekąska zamiast chipsów lub z dowolnym dipem czy pastą.

Skórka powinna być nieco przypieczona, więc toster należy ustawić na najwyższą moc i włączyć na maksymalny czas, aż będą upieczone i smaczne. U mnie wymagało to dwukrotnego tostowania, aby uzyskać odpowiedni rezultat. Spróbujcie i piszcie, czy Wam smakowało.

Zdjęcia przygotowałam do magazynu VEGE.

Czy zbieracie już powoli inspiracje? U mnie czas przedświąteczny rozpoczął się kilka tygodni temu, gdy przygotowałam dla Was coś pysznego do magazynu VEGE. Wymaga to sporego wyprzedzenia, aby gazetki trafiły do Was na czas. Prywatnie niestety znów będzie wszystko na ostatnią chwilę, ale z roku na rok mam coraz większą wprawę i staram się zminimalizować stres.

Tymczasem przygotowałam zestawienie przepisów z bloga, które idealnie nadają się na świąteczny stół. Jak zwykle, wszystkie są łatwe i szybkie i możecie bez problemu dopasować je do własnych upodobań.

kokosowe babeczki z karobem bez glutenu

wegańskie ciasto z kremem

majonez z awokado

mus czekoladowy o delikatnym korzennym smaku

szybka zupa z młodego szpinaku

cynamonowe drożdżówki z gotowanymi ziemniakami

Wpis sponsorowany

Wegańskie i bezglutenowe gofry są niezłym wyzwaniem, ale mając odpowiednią mąkę i niezawodny sprzęt, są możliwe, jak widać na załączonych obrazkach. Dzisiejszy test gofrownicy firmy Blaupunkt WMP501 przeprowadziłam na moim sprawdzonym przepisie, ale dokonałam w nim znaczącej zmiany. Dzięki dodaniu masła orzechowego do ciasta, wafle są o wiele smaczniejsze od poprzednich. Oczywiście możecie przepis zmodyfikować i dodać zwykłą mąkę zamiast bananowej. Możliwe, że ilość mąki nieco się wtedy zmieni, ważne jest tylko, aby ciasto miało konsystencję gęstego ciasta naleśnikowego.

Co decyduje o tym, że gofrownica jest dobra? Dla mnie najważniejsza jest idealnie gładka powierzchnia płyt grzewczych, do której ciasto nie ma szans się przykleić. Moja stara gofrownica była niby powleczona teflonem, ale niestety czasami zdarzało się, że ciasto się przyklejało. Szczególnie, kiedy za wcześnie ją otworzyłam. Wafle się wtedy rozdwajały, jedna część była przyklejona na górnej części, a druga do dolnej i musiałam jakoś je odkleić, co nie zawsze było łatwe. Cała akcja pieczenia wymagała wyczucia, ciasto musiało mieć odpowiednią konsystencję, musiałam je wlewać do gofrownicy dopiero, kiedy była dobrze rozgrzana i nie mogłam jej za wcześnie otwierać. Często też widać wyraźnie, że ciasto w środkowej części, bezpośrednio nad grzałką jest bardzo przypieczone, natomiast na krawędziach ledwo co wyrośnięte. Oczywiście zdarzało się, że czekałam na wypieczenie się gofrów za długo i wtedy wafle były przypalone. Z czasem znałam ją już jak własną kieszeń, ale mimo wszystko wygodniej piecze się gofry w gofrownicy, do której się nic nie przykleja, a ciasto piecze się równomiernie. Nie trzeba się wtedy niczym stresować i przygotowanie idealnych wafli jest dziecinnie proste. Gofrownica Blaupunkt jest pod tym względem perfekcyjna. Na nic właściwie nie trzeba zwracać uwagi, bo ona po prostu działa jak należy. Pieczenie gofrów z jej użyciem, to czysta przyjemność. W zaprezentowanej gofrownicy można oczywiście upiec idealne wafle kwadratowe, moje są małe tylko ze względów estetycznych, na takie miałam akurat ochotę, ponieważ kwadratowe na blogu już były.

200 g mąki z bananów warzywnych (plantanów), można zastąpić zwykłą mąką pszenną

50 g skrobi kukurydzianej (można pominąć i dodać 50 g więcej mąki z bananów)

1 łyżka gładkiego masła orzechowego

1 łyżeczka proszku do pieczenia bez glutenu

cukier waniliowy lub wanilia

500 ml mleka roślinnego*

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstego ciasta do naleśników, w razie potrzeby można dolać nieco więcej płynu lub dosypać nieco mąki. Piec w dobrze nagrzanej gofrownicy około 9 minut (czas może się różnić w zależności od rodzaju gofrownicy). Najlepiej studzić gotowe gofry na kratce, aby zachowały chrupkość. Najsmaczniejsze są jeszcze ciepłe z cukrem pudrem i sosem waniliowym, czekoladowym lub konfiturą. Jeśli okaże się, że jednak kilka zostanie (w co wątpię), można odgrzać je w tosterze.

* Zamiast mleka roślinnego można użyć 200 ml mleczka kokosowego i 300 ml letniej wody

lub 400 ml śmietany roślinnej i 100 ml wody.

Moi Drodzy, przyznajcie się, jak wygląda Wasze odżywianie w ciągu tygodnia? Co jadacie w pracy? Temat jest szczególnie ważny, ponieważ właśnie w pracy spędzamy większość czasu i tam skupiając się na ważnych sprawach, często zaniedbujemy posiłki. Nie każdy ma pracę, która sprawia mu tylko i wyłącznie przyjemność, a rozwiązywanie zadań z nią związanych idzie mu jak z płatka. Często znajdujemy się w stanie największej koncentracji, a może i stresu. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji jest nam zupełnie obojętnie jak wygląda nasz posiłek i jaki wpływ ma on na nasze zdrowie. Najważniejsze, że mamy coś w żołądku, że nie burczy nam w brzuchu, a i to czasami możemy stłumić. Nasza cała energia skupiona jest na tym, co w danym momencie jest najważniejsze. Taka sytuacja nie jest niczym strasznym, jeśli zdarza się od czasu do czasu, ale jeśli czujemy się tak codziennie, warto pomyśleć nad zmianą stylu życia i może również pracy. Może nie od razu, ale jeśli ta idea zakiełkuje w naszej głowie i będziemy powoli, ale konsekwentnie dążyć do celu, może z czasem się to udać. Tymczasem należy podjąć natychmiastowe działania poprawiające nasze odżywianie. To jest to, co możemy wprowadzić w życie natychmiast i co mamy pod kontrolą. Nie wymaga to wielkiego zachodu, wystarczy w spokojnej chwili zaplanować posiłki na cały tydzień. Najlepiej w weekend zebrać pomysły, zrobić odpowiednie zakupy i sporządzić konkretną i dokładną listę. Potem wystarczy każdego dnia trzymać się ściśle planu i przygotować lunch w słoiku. Jeśli rano nie mamy na to czasu, można zrobić to wieczorem i przechować go w lodówce. Nie przejmujmy się, że kilka witamin w nocy może się ulotnić. Z pewnością zachowa się ich na tyle dużo, że będą stanowiły świetną alternatywę do bezsensownej drożdżówki, po którą sięgnęlibyśmy pewnie z braku czegoś porządnego. Dziś mam dla Was przepyszną sałatkę, którą zbieram ze sobą, kiedy cały dzień spędzam na sesji zdjęciowej poza domem. Wykorzystałam do mojego przepisu bulgur gryczany, ponieważ jest on bez glutenu, ale możecie go zastąpić zwykłym bulgurem lub dowolną kaszą. Pod przepisem znajdziecie też 25 innych propozycji na dania idealnie nadające się do zebrania w drogę. Koniecznie weźcie sobie tę sprawę do serca, bo od zdrowego odżywiania wiele zależy, o tym nie trzeba już nikogo przekonywać.

Porcja na słoik o pojemności 400 ml

1/2 puszki ugotowanej cieciorki (120 g po odcedzeniu)

3 łyżki sosu pomidorowego (na przykład tego), warzywnego, indyjskiego lub innego

garść gładkiej pietruszki

kawałek szalotki

2 listki sałaty

3 łyżki bulguru lub ugotowanej kaszy

1 łyżka roślinnego majonezu lub jogurtu

Bulgur lub kaszę przygotować według opisu na opakowaniu. Cieciorkę odcedzić, wymieszać z sosem i umieścić w słoiku. Sałatę, szalotkę i pietruszkę pokroić i umieścić na cieciorce. Dodać bulgur oraz majonez i gotowe. Można podać z pieczywem lub chrupkami.

Zapraszam do wypróbowania 25 poniższych przepisów, nie są one przygotowane specjalnie z myślą na lunch w słoiku, ale bardzo łatwo można je dopasować.

1.
klopsiki z cieciorki i marchewki
2.
szybki deser z opiekanych płatków kukurydzianych
3.
kanapeczki z guacamole i pieczoną cieciorką
4.
kaszotto z cukinią, zółtą papryką i sosem z awokado
5.
zupa marchewkowo-pomarańczowa
6.
krem daktylowo-bananowy
7.
klopsiki z zielonego groszku
8.
polenta z grzybami
9.
wegańskie brownie z mikrofalówki
10.
słodko wytrawna sałatka z rodzynkami
11.
fasola w sosie pomidorowym
12.
polenta z jabłkami, cynamonem i kardamonem
13.
sałatka z surowych buraczków i marchwi
14.
zielona sałatka z ogórka i kapusty pekińskiej
15.
szybka sałatka z pomidorami i papryką
16.
truskawki i chia
17.
błyskawiczna sałatka ziemniaczana
18.
zdrowe batony z opiekanych płatków
19.
zapiekana kasza jaglana z rabarbarem
20.
tofu smażone z ziołami prowansalskimi
21.
pasztet z nasion słonecznika
22.
sałatka z quinoa na słodko
23.
sałatka z kaszy jaglanej i awokado
24.
sałatka z ogórka brokuła i groszku
25.
sałatka z czerwonych buraczków i jabłek

Klopsiki zajmują pewnie pierwsze miejsce w rankingu na najbardziej lubiane danie wegańskie. U nas w domu również. Z łatwością mogę dopasować skład do naszych skomplikowanych wymagań. Już nawet nie wiem ile różnych rodzajów klopsików przygotowałam i za każdym razem myślę, że to są już te najlepsze. A tu nic podobnego, zawsze da się je ulepszyć. Tak więc, koniecznie eksperymentujcie, w tej sposób Wasze posiłki nigdy Wam się nie znudzą. 

Dziś mam dla Was bardzo smaczną wersję z cieciorki i marchwi. Są bardzo łatwe do wykonania, a do ich formowania można zatrudnić dzieci i inne stworzenia, na przykład męża, który kuchnię omija zazwyczaj szerokim łukiem :-)

Jeśli macie nieco więcej czasu lub jeśli kroi się impreza, możecie przygotować małe, smaczne mini-burgery z wafli ryżowych mini z czerwonym buraczkiem Sonko fit. U nas powoli zaczyna się sezon ogrodowy, meble już wytargałam i poustawiałam na swoje miejsca, więc pewnie te burgery też niedługo podam na świeżym powietrzu! Będą z nów relacje ogrodowe na moim drugim blogu, mój mały warzywnik przeprowadził się w bardziej nasłonecznione miejsce i przybyło jeszcze drewnianych skrzynek. Oj będzie się działo!

1 filiżanka ugotowanej cieciorki

1/4 filiżanki mąki z cieciorki

1/4 filiżanki ugotowanego ryżu (najlepiej risotto lub ryżu do sushi)

1 drobno starta marchew

1 mała cebula

olej do smażenia

mielona słodka papryka

sól

świeże zioła

Cebulę pokroić w drobną kostkę i zeszklić na oleju. Dodać do niej ugotowaną i zmiksowaną cieciorkę, mąkę z cieciorki, ryż i marchewkę. Doprawić do smaku solą oraz mieloną papryką. Formować kulki i smażyć powoli na głębokim tłuszczu aż do uzyskania złotego koloru. Gotowe klopsiki przełożyć na papierowy ręcznik aby wchłonął tłuszcz. 

Podawać z sosem do sałatek oraz świeżymi ziołami.

Burgery można przygotować umieszczając klopsiki między wafelkami i łącząc je wykałaczkami. Można dodawać dowolne składniki, na przykład kawałki papryki, ogórka czy liści sałaty.

Więcej smacznych inspiracji mojego autorstwa znajdziesz na stronie Sonkofit

Czasami pytacie, czy kończą mi się pomysły na blogowe wpisy. Otóż odpowiedź brzmi jednoznacznie „nie“. Wręcz przeciwnie, jeden pomysł goni następny, a moi znajomi stawiają mi dodatkowo kolejne wyzwania. Są gotowi założyć, się, że ich ulubionych dań nie da się przygotować w wersji wegańskiej. Na razie nie dałam się pobić i dzielnie stawiam temu czoła, choć z pewnością kiedyś mnie ktoś przyłapie i będę musiała się poddać. Tymczasem, na życzenie mojej włoskiej przyjaciółki, prezentuję Wam wegańskie tiramisu, oczywiście z biszkoptami własnego wypieku. Przepis na nie również opublikuję, ale może w przyszłym tygodniu, ponieważ dzisiejszy wpis zawierałby zbyt wiele informacji. Dziś chciałabym skupić się na tym, bez czego tiramisu nie mogłoby istnieć, otóż na perfekcyjnej kawie. Takiej, jaką serwuje się we włoskich kawiarniach. Kiedyś, podczas podczas wakacji, pracowałam w takiej i zapach świeżej kawy oraz cudowna pianka na jej powierzchni, sprawiały, że nawet ja się na ten czarny trunek od czasu do czasu kusiłam, choć na co dzień pijałam herbatę.

© Mariola Streim

© Mariola Streim

© Mariola Streim

Placki znane i lubiane są pewnie w każdej kulturze, prawdopodobnie dlatego, iż da się je zrobić ze wszystkiego i są bardzo łatwe do wykonania. Założę się, że też je często robicie i każdy z Was ma swój ulubiony na nie sposób. Może nawet macie przepisy rodzinne, przekazywanie z pokolenia na pokolenie? Ja niestety takiego przepisu nie posiadam, może dlatego, że szybko wyfrunęłam z rodzinnego gniazda i szybko musiałam radzić sobie jakoś w kuchni. Moich pierwszych kulinarnych eksperymentów nie chcielibyście widzieć na oczy, nie wspominając już o ich spróbowaniu. W jednym garnku lądowało wszystko co miałam w mojej ubogo wypełnionej lodówce, bez względu na kolor i smak. Szybko zauważyłam, że im więcej się rzeczy połączy, tym mniej danie jest smaczne, więc już pewnie wtedy zrodziła się moja prosta metoda gotowania. Moje wrodzone lenistwo i niecierpliwość nie są więc jedyną przyczyną preferowania łatwych dań. Jeśli też jesteście w gorącej wodzie kąpani, a jednocześnie lubicie przekąsić coś pysznego, te placki są zdecydowania dla Was. Połączenie selera i żytnich płatków Sonkofit okazało się być strzałem w dziesiątkę. Płatki doskonale je spajają, więc bez obaw możecie przygotować je beż żadnych zastępników jajek. Udadzą się każdemu i być może będą niezłą konkurencją do Waszych tradycyjnych, rodzinnych przepisów. Zapraszam!

300 g obranego selera

50 g pełnoziarnistych opiekanych płatków żytnich Sonkofit

250 ml śmietany roślinnej, na przykład ryżowej

4 płaskie łyżki mąki orkiszowej

1 łyżka płatków drożdżowych

olej do smażenia

sól

curry

chili

Selera zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Dodać płatki, śmietanę, mąkę i płatki drożdżowe, a następnie doprawić do smaku solą i chili. Całość dokładnie wymieszać i odstawić na 10 minut. Nakładać łyżką placki na dobrze rozgrzaną patelnię z olejem i smażyć powoli z obu stron na złoto. Podawać z sałatką i sosem.

Więcej smacznych inspiracji mojego autorstwa znajdziesz na stronie Sonkofit

Wiem, że minął już czas, kiedy opychaliśmy się słodkimi pączkami, ale przyznajcie się, czy możecie całkowicie zrezygnować ze słodyczy? Ja niestety nie potrafię i dlatego często przygotowuję domowe desery. Zauważyłam jednak, że kiedy zastanawiam się nad tym, jaki przysmak chciałabym zrobić, często niepotrzebnie komplikuję sobie życie. Moje myśli krążą wokół wymyślnych przepisów wymagających specjalnych składników i sporego nakładu czasu. Tymczasem najprostsze rozwiązania okazują się być najlepsze. Wystarczy po prostu wykorzystać to, co mamy pod ręką. Dziś miałam w kuchni naprawdę niewiele, za to ochotę na coś słodkiego ogromną. Tak więc, ze zmiksowanych płatków kukurydzianych Sonkofit i mleka sojowego powstała niezła baza deserowa. Pewnie nawet da się z niej różne inne smakołyki przygotować, na przykład ciastka. Koniecznie muszę poeksperymentować i Was również do tego zachęcam. Dziś jednak nie ma co się dłużej zastanawiać tylko spróbować wersji z dodatkiem kakao i świeżych jagód. Smacznego!

© Mariola Streim

© Mariola Streim

© Mariola Streim

© Mariola Streim

Macie apetyt na pyszne kanapeczki? Może z awokado i cieciorką? Jeśli jeszcze nie próbowaliście takiej kombinacji, to czas najwyższy to nadrobić. Pomysł przyszedł mi do głowy, kiedy piekłam ciasto z wodą po cieciorce i zastanawiałam się co zrobić z samą cieciorką. Połączenie jest przepyszne, szczególnie, jeśli dodamy jeszcze pomidora i świeże zioła. Powoli nadchodzi wiosna i coraz częściej mamy apetyt na takie właśnie lekkie posiłki. Ostatnio nawet zabrałam ze sobą pastę i cieciorkę w słoiczkach wybierając się na sesję zdjęciową. Jeszcze Wam o tym nie pisałam, ale teraz często pracuję na zdjęciami wnętrz, co jest dla mnie ogromną frajdą. Oczywiście jest to związane z wyjazdami, pakowaniem auta po dach, noszeniem krzeseł, stołów, lamp... Pracy jest dużo, ale lubię to, a przy okazji nie muszę zawracać sobie głowy sportem i tym, że może za dużo zjadłam i nie mam gdzie tego spalić. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła pokazać Wam nieco moich nowych prac na moim drugim blogu.

Tym czasem chrupnijcie kanapkę. Najlepiej zrobić ją na cienkich wafelkach superfood, po pierwsze są bez glutenu, po drugie smakuję niesamowicie, a po trzecie dzięki lekkiej bazie, można zjeść więcej pasty i cieciorki.

Guacamole:

1 awokado

1 limonka

1 ząbek czosnku

1 łyżka oliwy z oliwek

sól

Pieczona cieciorka:

1 puszka cieciorki

1 łyżka oliwy z oliwek

ostre, aromatyczne przyprawy np. curry, kurkuma, chili, papryka

sól

Dodatkowo:

200 g roślinnego twarożku (u mnie z nerkowców)

świeża bazylia

kilka pomidorków koktajlowych

świeże zioła, na przykład rzeżucha, pietruszka, bazylia

Cieciorkę odcedzić, wymieszać z przyprawami i oliwą z oliwek. Rozsypać ją na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i piec przez ok. 20 minut w nagrzanym do temperatury 200°C piekarniku. W tym czasie przygotować guacamole. Awokado przekroić na pół i usunąć z niego pestkę oraz skórkę. Pokroić je w kostkę, dodać sok z limonki, oliwę oraz posiekany drobno czosnek, rozgnieść widelcem i posolić do smaku. Wafle posmarować twarożkiem, a następnie guacamole, położyć na nim pokrojone pomidorki i posypać cieciorką oraz świeżymi ziołami. 

Więcej smacznych inspiracji mojego autorstwa znajdziesz na stronie Sonkofit