U mnie nadal trwa cykl bananowy. Głównie dlatego, że przygotowałam jakiś czas temu, kilka przepisów bananowych do aktualnego numeru czasopisma Vege i chciałam je zaprezentować również tutaj. Niedawno zamieszczone placki z bananów i batatów również pochodzą z tego cyklu. Banany to tak wszechstronne owoce, że można je kombinować dosłownie ze wszystkim, zarówno konsystencja, jak i smak wpasują się w każde danie. Ze względu na ich słodki smak, najczęściej używamy ich do deserów, ale warto trochę oddać wodze fantazji i pokombinować z daniami wytrawnymi. Dzisiejszy koktajl mógłby być wstępem do takich eksperymentów, do normalnego, słodkiego koktajlu dodałam nieco curry i powstało coś pysznego. Można też dodać szczyptę chili.
© Mariola Streim to zdjęcie możesz kupić tutaj |
Moi drodzy! Z małym poślizgiem mamy ogłoszenie wyników konkursu. Warto było trochę dłużej poczekać, ponieważ przybyło nagród! Sklep ekoj.pl ufundował (oprócz nagrody głównej) wyróżnienie. Autorka wyróżnionego przepisu otrzyma śliczną deskę do krojenia. Dodatkowo wszyscy uczestnicy otrzymają kod rabatowy 10% na zakupy w sklepie ekoj.pl.
Wszystkie przepisy są wspaniałe i cieszę się, że zostały dodane, w ten sposób linki do nich będą sobie u mnie na blogu czekały na wypróbowanie i nigdzie mi się nie zagubią. Będą one inspiracją w mojej kuchni i w kuchniach moich czytelników. Jest jednak jeden przepis, który od razu nas skusił i do końca trwania konkursu pozostał naszym faworytem.
Wyróżnienie otrzymuje Marcela, autorka bloga torta della figlia za przepis chiński makaron z tofu marynowanym. Ciekawy przepis i do tego pięknie podany.
Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom za udział, a załodze sklepu ekoj.pl za fantastyczne nagrody!
Wszystkich uczestników poproszę o kontakt mailowy.
© ekoj.pl |
Nagrodę główną otrzymuje Iga, autorka bloga taste me za przepis wegańskie ptasie mleczko malinowo-cytrynowe. Kreatywny przepis z małą ilością składników, od razu zawojował serca jurorów.
© taste me |
© torta della figlia |
Wszystkich uczestników poproszę o kontakt mailowy.
Patrząc na nazwy, można powiedzieć, że batat i banan są ze sobą spokrewnione. Jednak, to tylko przypadek, ale taka miła gra słów. Natomiast w smaku pasują do siebie tak idealnie, że znów muszę się uśmiechać, na myśl, że może jednak? Sami spróbujcie. Zresztą bataty zdecydowanie za mało popularne są na naszych stołach, więc zapraszam do spróbowania w takiej oto, łatwej i pysznej wersji.
Przepis został opublikowany w wegańskim czasopiśmie Vege
© Mariola Streim |
© Mariola Streim zdjęcia z tej sesji możesz kupić tutaj |
Przepis został opublikowany w wegańskim czasopiśmie Vege
Dziś przepis bez przepisu. Bo jak tu podać przepis, kiedy mamy do czynienia z jednym składnikiem. Ale za to z jakim! Wiem, że niektórzy jeszcze się do dyni nie przekonali, a szkoda, bo jeżeli zapomni się o tych słoikach dyni w occie, które zalegały kiedyś w sklepowych regałach, a których to i ja nie cierpiałam, to dynia jest po prostu hitem.
Dla początkujących polecam zakupienie dyni hokkaido, takiej małej, okrąglutkiej, intensywnie pomarańczowej. Ma ona wiele zalet, przede wszystkim nie trzeba jej obierać. Skórka po ugotowaniu lub upieczeniu jest miękka. Po drugie jej rozmiary nikogo nie przerażą, bo jest tak akurat na jeden, góra dwa obiady, a nie jak te inne wielkie okazy zaraz dla całego wojska. A poza tym smak! Próbowałam już wiele gatunków, ale ta pozostanie chyba na zawsze moim faworytem, bo tak idealnie smakuje, że najchętniej przygotowuję ją właśnie w taki bardzo prosty sposób, jak dziś. Kroję na księżyce, usuwam część z pestkami, układam na blasze bez niczego, bez oleju, bez przypraw i piekę do miękkości. Około 30 minut przy temperaturze 220°C. To wszystko. Oczywiście możecie wyczarować z takiej dyni pyszne dania, na przykład pierogi, placek, usmażyć z czerwoną papryką lub ugotować zupę, ale zachęcam do spróbowania takiej upieczonej z dowolnym sosem lub dipem.
Dla początkujących polecam zakupienie dyni hokkaido, takiej małej, okrąglutkiej, intensywnie pomarańczowej. Ma ona wiele zalet, przede wszystkim nie trzeba jej obierać. Skórka po ugotowaniu lub upieczeniu jest miękka. Po drugie jej rozmiary nikogo nie przerażą, bo jest tak akurat na jeden, góra dwa obiady, a nie jak te inne wielkie okazy zaraz dla całego wojska. A poza tym smak! Próbowałam już wiele gatunków, ale ta pozostanie chyba na zawsze moim faworytem, bo tak idealnie smakuje, że najchętniej przygotowuję ją właśnie w taki bardzo prosty sposób, jak dziś. Kroję na księżyce, usuwam część z pestkami, układam na blasze bez niczego, bez oleju, bez przypraw i piekę do miękkości. Około 30 minut przy temperaturze 220°C. To wszystko. Oczywiście możecie wyczarować z takiej dyni pyszne dania, na przykład pierogi, placek, usmażyć z czerwoną papryką lub ugotować zupę, ale zachęcam do spróbowania takiej upieczonej z dowolnym sosem lub dipem.
© Mariola Streim to zdjęcie możesz kupić tutaj |
Moi drodzy, czas ucieka, jeszcze tylko do wieczora można dodawać przepisy i wygrać bon zakupowy do sklepu ekoj.pl, zapraszam gorąco!
Tu jeszcze raz krótkie wyjaśnienie, jak to działa.
Po nakliknięciu niebieskiego przycisku we wpisie konkursowym,
pojawi się formularz InLinkz, gdzie należy wpisać linka do wpisu z Waszym przepisem, tytuł, czyli nazwę dania, oraz Wasz adres mailowy. Następnie wybrać obrazek z daniem konkursowym i potwierdzić niebieskim przyciskiem done.
Dodanie przepisu zadziała tylko, jeśli wcześniej w Waszym wpisem z przepisem, będzie zamieszczona informacja o konkursie z linkiem do wpisu konkursowego (należy skopiować z listwy w przeglądarce).
Więcej informacji znajdziecie we wpisie konkursowym, a w razie trudności, zawsze możecie do mnie napisać, chętnie pomogę :-)
Pamiętajcie o dodaniu podlinkowanego banerka konkursowego w bocznym pasku Waszego bloga, dziękuję :-)
Moi drodzy, przypominam Wam o trwającym konkursie. Jeżeli w ciągu ostatniego miesiąca przygotowaliście jakieś dania wegetariańskie lub wegańskie (w co nie wątpię), macie szansę na wygranie bonu zakupowego o wartości 100 zł, do zrealizowania w sklepie internetowym ze zdrową żywnością ekoj.pl.
Wystarczy dodać przepis pod wpisem konkursowym. Zapraszam, zostały jeszcze tylko dwa dni!
Tu jeszcze raz krótkie wyjaśnienie, jak to działa.
Po nakliknięciu niebieskiego przycisku we wpisie konkursowym,
pojawi się formularz InLinkz, gdzie należy wpisać linka do wpisu z Waszym przepisem, tytuł, czyli nazwę dania, oraz Wasz adres mailowy. Następnie wybrać obrazek z daniem konkursowym i potwierdzić niebieskim przyciskiem done.
Wystarczy dodać przepis pod wpisem konkursowym. Zapraszam, zostały jeszcze tylko dwa dni!
Tu jeszcze raz krótkie wyjaśnienie, jak to działa.
Po nakliknięciu niebieskiego przycisku we wpisie konkursowym,
pojawi się formularz InLinkz, gdzie należy wpisać linka do wpisu z Waszym przepisem, tytuł, czyli nazwę dania, oraz Wasz adres mailowy. Następnie wybrać obrazek z daniem konkursowym i potwierdzić niebieskim przyciskiem done.
Dodanie przepisu zadziała tylko, jeśli wcześniej w Waszym wpisem z przepisem, będzie zamieszczona informacja o konkursie z linkiem do wpisu konkursowego (należy skopiować z listwy w przeglądarce).
Więcej informacji znajdziecie we wpisie konkursowym, a w razie trudności, zawsze możecie do mnie napisać, chętnie pomogę :-)
Pamiętajcie o dodaniu podlinkowanego banerka konkursowego w bocznym pasku Waszego bloga, dziękuję :-)
Czy lubicie pierogi? Co za pytanie, pewnie każdy lubi je jeść, ale czy każdy lubi je robić? Do wczoraj się ich bałam. Wszelkie pierogi mnie przerażały, bo to ciasto takie zaczarowane, lepić się będzie nie tam gdzie trzeba, a to za twarde mi wyjdzie, a to za rozlazłe, a to tyle roboty... nie dam rady i już. Tak sobie myślałam. Tak więc, na tym blogu do tej pory nie ujrzeliście ani jednego pieroga, raz tylko zrobiłam takie małe, pieczone paczuszki z kapustą i to wszystko. A tu nagle, u Justinki, takie cudowne, pieczone pierogi z dynią odkryłam. Oczywiście moje chochlikowe myśli mnie dopadły, że za trudne, ale się nie dałam. Wyrabianie ciasta oddalam mojej maszynie do pieczenia chleba (bardzo polecam tę metodę), a rozgniatanie dyni widelcem przejął mój robot z nożykiem (też bardzo polecam, najwolniejsze obroty) i wspólnymi siłami daliśmy radę. Zapewniam Was – było warto. Nie są to takie typowe pierogi, bo ciasto jest drożdżowe i są pieczone, ale to, co wyszło z piekarnika, to istne niebo w gębie. Mięciutkie, leciutki i po prostu pyszne. Podobnie jak Justinka, użyłam matę silikonową i poszłam nawet dalej zakładając cienkie, gumowe rękawiczki. Dzięki temu nie musiałam ani grama mąki podsypać i nic mi się nigdzie nie przyklejało. Tak mi się to wszystko spodobało, że chyba dziś znów je upiekę :-)
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Dziś coś do picia. Coś niecodziennego. Przynajmniej dla mnie nie jest to porównywalne z popularną herbatą miętową (której zresztą bardzo nie lubię, wtajemniczeni o tym wiedzą ;-)
Dziś będzie o herbacie z liści jeżyn. Skąd ten pomysł? Przyznam, że nie jest mój. Wpadło mi w ręce jakieś stare wydanie dodatku do czasopisma FÜR SIE, w którym pełno jest interesujących przepisów na domowe, naturalne lekarstwa. O niektórych z nich oczywiście wszyscy słyszeli, między innymi o słynnej mięcie. Niektóre są jednak dość zaskakujące i od czasu do czasu będę tutaj o tym pisać. Tym bardziej, że wiele z tych tajemniczych ziółek można spotkać na każdym kroku.
Jakie właściwości tkwią w liściach jeżyn? Herbatka z nich przygotowana działa ściągająco i przeciwzapalnie. Można stosować przy biegunce, zapaleniu jamy ustnej i bólach gardła.
W smaku jest nieco cierpka, ale po dodaniu odrobiny cukru i soku z cytryny, jest nawet niezła. Może nawet wprowadzę ją do mojej sporej kolekcji herbat ziołowych i będę od czasu do czasu pić dla urozmaicenia, beż żadnych dolegliwości.
Pamiętajmy, że domowe sposoby pomocne są w lekkich przypadkach, jeżeli nasze dolegliwości mają ostry przebieg lub trwają dłużej nić 3 dni, konieczna jest wizyta u lekarza.
Dziś będzie o herbacie z liści jeżyn. Skąd ten pomysł? Przyznam, że nie jest mój. Wpadło mi w ręce jakieś stare wydanie dodatku do czasopisma FÜR SIE, w którym pełno jest interesujących przepisów na domowe, naturalne lekarstwa. O niektórych z nich oczywiście wszyscy słyszeli, między innymi o słynnej mięcie. Niektóre są jednak dość zaskakujące i od czasu do czasu będę tutaj o tym pisać. Tym bardziej, że wiele z tych tajemniczych ziółek można spotkać na każdym kroku.
Jakie właściwości tkwią w liściach jeżyn? Herbatka z nich przygotowana działa ściągająco i przeciwzapalnie. Można stosować przy biegunce, zapaleniu jamy ustnej i bólach gardła.
W smaku jest nieco cierpka, ale po dodaniu odrobiny cukru i soku z cytryny, jest nawet niezła. Może nawet wprowadzę ją do mojej sporej kolekcji herbat ziołowych i będę od czasu do czasu pić dla urozmaicenia, beż żadnych dolegliwości.
Pamiętajmy, że domowe sposoby pomocne są w lekkich przypadkach, jeżeli nasze dolegliwości mają ostry przebieg lub trwają dłużej nić 3 dni, konieczna jest wizyta u lekarza.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim zdjęcia z tej serii możesz kupić tutaj |
Podobno te klopsiki są lepsze od klasycznych, mięsnych. Sama nie porównam ;-). Dla mnie to oczywiste, ale usłyszeliśmy to z ust bardzo interesującej osoby. Otóż był to mężczyzna! W dodatku senior! Jak wiadomo mężczyźni, szczególnie w starszym wieku, nie za bardzo chcą przekonać się do weganizmu, a tu proszę. Nie dosyć, że po siedemdziesiątce, aktywny zawodowo, to jeszcze trąbi na około, że jest weganinem, i że dania smakują lepiej, niż mięsne. To się nazywa pewność siebie. To już druga osoba, którą w ostatnim czasie poznałam, zachwycona rezygnacją z mięsa. Ta pierwsza, to również mężczyzna, nieco młodszy, ale też szczególny. Otóż nie należał on do najszczuplejszych (bardzo delikatnie mówiąc). Poznałam go oczywiście jako normalnego wszystkożercę. Potem nie widziałam go przez rok i coś tam obiło mi się o uszy, że teraz jest weganinem. No nic, myślałam sobie, dla mnie nic szczególnego. Nic szczególnego? Musielibyście moją minę widzieć, kiedy spotkałam tego oto osobnika po roku. Byłam w szoku! Po prostu facet-ciacho (wegańskie oczywiście). I zapewniał, że nie głoduje. A wygląda po prostu szczupło, że moim własnym oczom uwierzyć nie mogłam. Cały czas gapiłam się na jego koszulę i zastanawiałam się, jak on się w taki mały rozmiar zmieścił. A koszula ta niewielka, wcale nie była opięta. Kobiety weganki, też znam, wszystkie bez wyjątku szczupłe i piękne :-) Piszę to wszystko wcale nie po to, żeby kogokolwiek przekonywać. Piszę, bo jestem pod ogromnym wrażeniem i zachęcam sceptyków do wypróbowania, chociaż częściowo. Oczywiście zdrowy i szczupły weganin, to taki, który odżywia się wartościowo. Jeżeli myślicie, że wystarczy zrezygnować z mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego, ale dalej zachować złe przyzwyczajenia żywieniowe, jesteście w błędzie. Zdrowe odżywianie wcale jednak nie jest trudne, ani drogie. Wystarczy już podczas zakupów zwracać uwagę, aby w naszym koszyku znalazło się dużo warzyw, owoców, produktów pełnoziarnistych i takich, które są mało przetworzone, zawierają mało składników. Najlepiej jeżeli nie zawierają wcale jakichś dziwnych składników, których nazwa nic nam nie mówi. Ze słodyczy nie trzeba rezygnować, jeżeli nie przesadza się z ich ilością i są one proste. Zamiast kupować batona z tłuszczami utwardzanymi, dziwnymi, wyizolowanymi cukrami, typu fruktoza, glukoza itp., lepiej sięgnąć po kawałek domowego, uczciwego ciasta, jeżeli nie zadowoli nas zwykły owoc. Pamiętajcie, im nasze jedzenie jest mniej skomplikowane, tym lepiej nasz organizm radzi sobie z jego przyswajaniem.
P.S.
Przypominam o trwającym konkursie, czas ucieka :-) Możecie brać udział na blogu lub na FB, zapraszam!
P.S.
Przypominam o trwającym konkursie, czas ucieka :-) Możecie brać udział na blogu lub na FB, zapraszam!
© Mariola Streim |
© Mariola Streim zdjęcia z tej serii możesz kupić tutaj |