Dziś przepis bez przepisu. Bo jak tu podać przepis, kiedy mamy do czynienia z jednym składnikiem. Ale za to z jakim! Wiem, że niektórzy jeszcze się do dyni nie przekonali, a szkoda, bo jeżeli zapomni się o tych słoikach dyni w occie, które zalegały kiedyś w sklepowych regałach, a których to i ja nie cierpiałam, to dynia jest po prostu hitem.
Dla początkujących polecam zakupienie dyni hokkaido, takiej małej, okrąglutkiej, intensywnie pomarańczowej. Ma ona wiele zalet, przede wszystkim nie trzeba jej obierać. Skórka po ugotowaniu lub upieczeniu jest miękka. Po drugie jej rozmiary nikogo nie przerażą, bo jest tak akurat na jeden, góra dwa obiady, a nie jak te inne wielkie okazy zaraz dla całego wojska. A poza tym smak! Próbowałam już wiele gatunków, ale ta pozostanie chyba na zawsze moim faworytem, bo tak idealnie smakuje, że najchętniej przygotowuję ją właśnie w taki bardzo prosty sposób, jak dziś. Kroję na księżyce, usuwam część z pestkami, układam na blasze bez niczego, bez oleju, bez przypraw i piekę do miękkości. Około 30 minut przy temperaturze 220°C. To wszystko. Oczywiście możecie wyczarować z takiej dyni pyszne dania, na przykład pierogi, placek, usmażyć z czerwoną papryką lub ugotować zupę, ale zachęcam do spróbowania takiej upieczonej z dowolnym sosem lub dipem.
© Mariola Streim to zdjęcie możesz kupić tutaj |
22 Komentarzy
I ja tak samo uważam, dynia sama w sobie jest przepyszna :)
OdpowiedzUsuńDołączam się do fascynatów dyni:) ..i ja uwielbiam hokkaido!!! Zakupiłam też hokkaido niebieskie, podobno ma inne walory smakowe o czym pewnie się wkrótce przekonam;) Ogólnie dokonałam sporych zapasów dyniowych, więc przez kilka miesięcy mogę sobie pozwolić na coś z dyni, lecz teraz, takie na świeżo są naj naj naj:) i tez uwielbiam je w jak najczystrzej postaci, mimo iż zupa-krem to też wspaniałe danie.... i do chlebka ostatnio też wtarłam....i do placków bezglutenowych....no jest wszechobecnym dodatkiem i w sumie do wszystkiego pasuje:) A próbowałaś dynie "sweet potato"?:) po upieczeniu w smaku są baaardzo podobne do batatów:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Kamila
Jeszcze nie próbowałam, koniecznie muszę kupić, dziękuję za podpowiedź :-)
UsuńAż wstyd sie przyznać, ale nigdy nie jadłam dyni... a słyszałam, ze jest podobno bardzo pyszna! Podoba mi się twoja propozycja kochana!
OdpowiedzUsuńściskam
Zachęcam gorąco!
UsuńNiby po prostu dynia, a nigdy jej nie jadłam ;)
OdpowiedzUsuńCzas najwyższy, aby spróbować :-)
UsuńW tym roku po raz pierwszy jadłam hokkaido... to była miłość od pierwszego ugryzienia! ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się :-)
Usuńja taką dynię po prostu zabieram ze sobą do szkoły i zagryzam z chlebem :D
OdpowiedzUsuńNo i dobrze, ja też czasami rozgniatam widelcem, dodaję przyprawy i mam pastę do chleba :-)
Usuńjem dynię codziennie! uwielbiam!
OdpowiedzUsuńDynie można wykorzystać do tak różnych celów.Jest wspaniała i polecam również.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW ubiegłym roku mieliśmy dynię rozmiarów dla wojska, ale dzięki temu zaczęliśmy z nią kombinować i mamy kilka ulubionych przepisów, w tym tartę dyniową z serem ricotta, muffinki dyniowe i zupę dyniową, którą robiłam po raz pierwszy w życiu. Wszystko pyszne! Muszę koniecznie zrobić jeszcze po prostu pieczoną, tak jak polecasz :)
OdpowiedzUsuńNo może taka duża też ma zalety, wtedy jesteśmy zmuszeni do przetestowania wszelkich możliwości :-)
UsuńPiekłam hokkaido i niestety skórka była twarda, więc musiałam wyrzucić, może była to kwestia niższej temperatury pieczenia, ale obawiam się że w wyższej góra dyni by mi się spaliła. Za to co do smaku to faktycznie ta dynia jest 100x smaczniejsza niż inne odmiany. :))
OdpowiedzUsuńTo dziwne, u mnie nigdy się to jeszcze nie przytrafiło, a wyrzuciłaś wszystko? Wystarczyło może tylko usunąć skórkę. Jeżeli che się mieć absolutną pewność, można dynię przed pieczeniem obrać, ale nie jest to łatwe, bo wtedy jest ona gładka i twarda. Ja tam piekłabym ze skórką i ewentualnie potem ją odcięła, w razie potrzeby.
UsuńŹle napisałam, skórkę odcięłam, samej dyni nie wyrzuciłam. ;) Nawet próbowałam skórkę miksować, ale kiepsko się miksowało, więc wyrzuciłam (skórkę). Co do odcinania skóry przed to jest to kiepski sposób. Kiedyś tak robiłam, kroiłam całą dynię (nie znałam wtedy metody piekarnikowej), to była masakra, całe ręce zranione nożem, nigdy więcej.
UsuńHokkaido to zdecydowanie hit! A ja lubię jeszcze dynie, którą w UK kupuję pod nazwą kabocha. Nie jestem jednak czy nazwa jest prawidłowa. Dynia ma szarozielona skórkę, której też nie trzeba obierać, intensywnie pomarańczowy miąsz i jest dosyć słodka. Przepyszna! Pestki też.
OdpowiedzUsuńPróbowałam ją sobie wychodować, ale okazało się że ślimakom też smakuje i niestety nie podzieliły się. :(
Koniecznie muszę takiej poszukać, skoro nawet wśród ślimaków się rozniosła, że jest pyszna. Chyba taką tu u mnie widziałam. A co do ślimaków, to już widzę, co mnie czeka. Na wiosnę mam zamiar zacząć małą uprawę własnych warzyw, zobaczymy, czy jest coś, czego te zmory nie lubią ;-)
UsuńMasz rację, to dość trudne zadanie, jak się trafi na dobry nóż, to jeszcze jakoś idzie, ale też nie tak super. Dlatego właśnie kroję minimalnie i potem piekę. Może Ci się taka pechowa, twarda trafiła, nie zniechęcaj się i próbuj dalej :-)
UsuńKocham dynię w każdej postaci, taką po prostu upieczoną, przerobioną na ciasta, placki, zupy curry... Ach! Tyle możliwości! A jesień takla krótka... ;)
OdpowiedzUsuń