Wiele razy spotykam przepisy wegańskie, w których występują jajka. Albo blogi, nazywające się wegańskimi, w których roi się od jajek. Od razu mówię, że to nie weganizm. Wegetarianizm, owszem, ale weganie nie jedzą żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego, a na pewno nie jedzą jajek. Często mnie korci, żeby napisać to w komentarzu pod takim przepisem, ale ostatecznie nic nie piszę, bo po co psuć takiej osobie nastrój. Nie mam nic przeciwko, aby każdy sam decydował, co je, czego nie je i nie potrzebne są takie sztywne podziały, ale z drugiej strony mieszanie nazw i pojęć wprowadza ludzi w błąd.
Moim celem jest weganizm, kiedyś tam... może..., ale w tej chwili nadal jestem jednak wegetarianką i chyba drogę do weganizmu utrudnią mi właśnie jajka. Może nie w takiej czystej postaci, bo nie przepadam, za żadnymi tam jajecznicami, ani jajkami gotowanymi na miękko (na miękko były dla mnie zawsze czymś okropnym), ale wszelkie wypieki, ciastka, kremy, bezy... to już inna sprawa. Przynajmniej do czasu, kiedy nie opanuję tematu i nie zmienię moich przyzwyczajeń.
Niemniej jednak spożycie jaj u nas w domu radykalnie spadło, jedna, mała wytłaczanka wystarcza nam na bardzo, bardzo długo, więc nie ma powodu do frustracji, jestem na dobrej drodze.
Dziś u mnie frittata z jajkami, może jedna z ostatnich, jakie tu się pojawią? Powstała w niedzielę, sklepy u nas zamknięte, lodówka pusta, brak inspiracji, kilka ugotowanych ziemniaków z poprzedniego dnia, no i te jajka, na które nie ma za bardzo amatorów. No to do dzieła. Muszę przyznać, że obiektywnie rzecz biorąc pyszna była i podkreślam – wegetariańska ;-)
Moim celem jest weganizm, kiedyś tam... może..., ale w tej chwili nadal jestem jednak wegetarianką i chyba drogę do weganizmu utrudnią mi właśnie jajka. Może nie w takiej czystej postaci, bo nie przepadam, za żadnymi tam jajecznicami, ani jajkami gotowanymi na miękko (na miękko były dla mnie zawsze czymś okropnym), ale wszelkie wypieki, ciastka, kremy, bezy... to już inna sprawa. Przynajmniej do czasu, kiedy nie opanuję tematu i nie zmienię moich przyzwyczajeń.
Niemniej jednak spożycie jaj u nas w domu radykalnie spadło, jedna, mała wytłaczanka wystarcza nam na bardzo, bardzo długo, więc nie ma powodu do frustracji, jestem na dobrej drodze.
Dziś u mnie frittata z jajkami, może jedna z ostatnich, jakie tu się pojawią? Powstała w niedzielę, sklepy u nas zamknięte, lodówka pusta, brak inspiracji, kilka ugotowanych ziemniaków z poprzedniego dnia, no i te jajka, na które nie ma za bardzo amatorów. No to do dzieła. Muszę przyznać, że obiektywnie rzecz biorąc pyszna była i podkreślam – wegetariańska ;-)
![]() |
© Mariola Streim |