Co z tymi jajkami? Jeść, czy nie jeść, oto jest pytanie. Wiem, nie wszyscy sobie je stawiają, ale mnie temat ten nurtuje już od dawna.
Właściwie nigdy nie przepadałam za jajkami. Pewnie, gdybym kierowała się tylko i wyłącznie intuicją i zapomniała o zdrowym rozsądku, nie jadłabym ich już od dawna.
Informacje docierające do nas z mediów na temat hodowli kur są szokujące. Mimo, że okropne filmy oglądałam już wiele razy, nie przyzwyczaję się do tej myśli, że stworzenia te muszą się tak męczyć. Czy naszego kotka lub pieska też zamknęlibyśmy do klatki, na całe życie, bez światła dziennego? (niektórzy niestety tak, ale to już inny temat i do tych osób i tak moje słowa nie dotrą)
Wracając jednak do pytania, moja osobista odpowiedź brzmi: jeść, ale tylko i wyłącznie z chowu ekologicznego. Kury hodowane w tym systemie nie żyją wprawdzie w romantycznych warunkach, które pamiętamy z wiejskich wycieczek do naszych babć i cioć, nie czarujmy się, jednak ich warunki życiowe są najlepsze z możliwych. Poza tym, im mniejszy producent, tym większa (być może) szansa, że panują tam normalne warunki hodowlane. Gwarancji nie mamy, nie każdy z nas ma możliwość kupowania jaj bezpośrednio u producenta za rogiem. Interesujmy się jednak tym, co jemy. Tyle możemy zrobić, jako konsumenci. Nie wspierajmy najgorszych form hodowli zwierząt. Nie jest to kwestia tylko i wyłącznie estetyki (bo te biedne kurki, tak ciasno mają i nie możemy na to patrzeć), lecz również naszego zdrowia. Kury trzymane w ogromnych kurnikach (o ile można te kolosy tak nazwać), narażone są na choroby. Choroby z kolei oznaczają straty finansowe hodowców kur i producentów jaj. Wiadomo, jedna kurka zachoruje, choroba w ciasnocie bardzo szybko się rozprzestrzeni. Aby temu zapobiec, dodaje się do karmy (często zachowawczo) antybiotyki. Nie jest to zbyt apetyczne, gdy pomyślimy, że razem z pysznym śniadankiem zajadamy dawkę leków. Konsekwencje dla nas są jednak o wiele dalej idące. Badania wykazują, że poprzez nadużywanie antybiotyków w hodowli zwierząt, rozwijają się wirusy odporne na wszelkie leki, jakie w tej chwili może zaoferować nam medycyna. Wirusy te atakują nie tylko zwierzęta, ale także nas ludzi. Pomyślcie więc, czy warto oszczędzać na jajkach, ile tak naprawdę wydajemy na ten produkt w miesiącu. Jeżeli nie byłoby odbiorów jajek z chowu klatkowego i ściółkowego, nie byłoby takiej formy chowu kur.
Pamiętajcie – jeżeli jajecznica, to z jaj z chowu ekologicznego, z zerem w kodzie na skorupce. O kodzie na jajku i o tym co oznacza pisałam tutaj. Zajrzyjcie tam, jest to bardzo cenna informacja. Na podstawie kodu możemy dokładnie stwierdzić, skąd jajka pochodzą. Przy okazji pisania tego posta stwierdziłam, że niestety tylko teoretycznie możemy dotrzeć po numerze do producenta. Jedynie co możemy znaleźć to rodzaj chowu, kraj, z którego jajko pochodzi, a dalej już się trop urywa. Nawet województwo, nam konsumentom, trudno jest zidentyfikować. Jeżeli ktoś z Was ma linka do strony, na której można w prosty sposób dokonać identyfikacji, proszę się ze mną podzielić.
Kto wie, może kiedyś zdecyduję, że jajka nie mają czego szukać w moim jadłospisie, póki co jednak wybieram mniejsze zło.
Właściwie nigdy nie przepadałam za jajkami. Pewnie, gdybym kierowała się tylko i wyłącznie intuicją i zapomniała o zdrowym rozsądku, nie jadłabym ich już od dawna.
Informacje docierające do nas z mediów na temat hodowli kur są szokujące. Mimo, że okropne filmy oglądałam już wiele razy, nie przyzwyczaję się do tej myśli, że stworzenia te muszą się tak męczyć. Czy naszego kotka lub pieska też zamknęlibyśmy do klatki, na całe życie, bez światła dziennego? (niektórzy niestety tak, ale to już inny temat i do tych osób i tak moje słowa nie dotrą)
Wracając jednak do pytania, moja osobista odpowiedź brzmi: jeść, ale tylko i wyłącznie z chowu ekologicznego. Kury hodowane w tym systemie nie żyją wprawdzie w romantycznych warunkach, które pamiętamy z wiejskich wycieczek do naszych babć i cioć, nie czarujmy się, jednak ich warunki życiowe są najlepsze z możliwych. Poza tym, im mniejszy producent, tym większa (być może) szansa, że panują tam normalne warunki hodowlane. Gwarancji nie mamy, nie każdy z nas ma możliwość kupowania jaj bezpośrednio u producenta za rogiem. Interesujmy się jednak tym, co jemy. Tyle możemy zrobić, jako konsumenci. Nie wspierajmy najgorszych form hodowli zwierząt. Nie jest to kwestia tylko i wyłącznie estetyki (bo te biedne kurki, tak ciasno mają i nie możemy na to patrzeć), lecz również naszego zdrowia. Kury trzymane w ogromnych kurnikach (o ile można te kolosy tak nazwać), narażone są na choroby. Choroby z kolei oznaczają straty finansowe hodowców kur i producentów jaj. Wiadomo, jedna kurka zachoruje, choroba w ciasnocie bardzo szybko się rozprzestrzeni. Aby temu zapobiec, dodaje się do karmy (często zachowawczo) antybiotyki. Nie jest to zbyt apetyczne, gdy pomyślimy, że razem z pysznym śniadankiem zajadamy dawkę leków. Konsekwencje dla nas są jednak o wiele dalej idące. Badania wykazują, że poprzez nadużywanie antybiotyków w hodowli zwierząt, rozwijają się wirusy odporne na wszelkie leki, jakie w tej chwili może zaoferować nam medycyna. Wirusy te atakują nie tylko zwierzęta, ale także nas ludzi. Pomyślcie więc, czy warto oszczędzać na jajkach, ile tak naprawdę wydajemy na ten produkt w miesiącu. Jeżeli nie byłoby odbiorów jajek z chowu klatkowego i ściółkowego, nie byłoby takiej formy chowu kur.
Pamiętajcie – jeżeli jajecznica, to z jaj z chowu ekologicznego, z zerem w kodzie na skorupce. O kodzie na jajku i o tym co oznacza pisałam tutaj. Zajrzyjcie tam, jest to bardzo cenna informacja. Na podstawie kodu możemy dokładnie stwierdzić, skąd jajka pochodzą. Przy okazji pisania tego posta stwierdziłam, że niestety tylko teoretycznie możemy dotrzeć po numerze do producenta. Jedynie co możemy znaleźć to rodzaj chowu, kraj, z którego jajko pochodzi, a dalej już się trop urywa. Nawet województwo, nam konsumentom, trudno jest zidentyfikować. Jeżeli ktoś z Was ma linka do strony, na której można w prosty sposób dokonać identyfikacji, proszę się ze mną podzielić.
Kto wie, może kiedyś zdecyduję, że jajka nie mają czego szukać w moim jadłospisie, póki co jednak wybieram mniejsze zło.
![]() |
© Mariola Streim |