Ach, co to były za czasy! Studencka beztroska i moda na wegetarianizm.
Wtedy co druga moja koleżanka deklarowała chęć zostania wegetarianką,
a ich mamy popadały w panikę, że niby ich zdrowie i kości, i inne niedobory...
No nic, siedziłam cicho, bo dla mnie wegetarianizm nie był modą, wtedy miałam już lata wegetarianizmu za sobą i jakoś nic mi pod względem zdrowotnym nie brakowało. To oczywiście mam nie przekonało. Ja to ja, może byłam jakimś wyjątkiem, ale ich córeczki? Książki o diecie wegetariańskiej, którymi wielu się wtedy zaczytywało, owszem czytałam i zawarte tam tezy były dla mnie nawet interesujące, ale nie miały wpływu na moje odżywianie. Może jedynie wyzwoliły malutką satysfakcję, że jestem na całkiem dobrej drodze. W takich właśnie okolicznościach, jedna z mam wymyśliła klopsiki z jaj (bo białko trzeba jeść!)
i bardzo często nam je przygotowywała. Były całkiem niezłe, dlatego postanowiłam ten pomysł uratować od zapomnienia. Przygotowałam je z sosem ze szczawiu, który rozsiał się pomiędzy moimi kwiatkami w ogródku.
Myślę, że szczaw najczęściej używany jest do zupy, natomiast w surowej postaci nie jest zbyt popularny. Szkoda, doskonale pasuje do sosów, albo w postaci sałaty (małe listki zmieszane z innymi rodzajami). Sos szczawiowy jest dość intensywny i kwaśny, ale dzięki temu właśnie, doskonale komponuję się ze smakiem klopsików.
Wtedy co druga moja koleżanka deklarowała chęć zostania wegetarianką,
a ich mamy popadały w panikę, że niby ich zdrowie i kości, i inne niedobory...
No nic, siedziłam cicho, bo dla mnie wegetarianizm nie był modą, wtedy miałam już lata wegetarianizmu za sobą i jakoś nic mi pod względem zdrowotnym nie brakowało. To oczywiście mam nie przekonało. Ja to ja, może byłam jakimś wyjątkiem, ale ich córeczki? Książki o diecie wegetariańskiej, którymi wielu się wtedy zaczytywało, owszem czytałam i zawarte tam tezy były dla mnie nawet interesujące, ale nie miały wpływu na moje odżywianie. Może jedynie wyzwoliły malutką satysfakcję, że jestem na całkiem dobrej drodze. W takich właśnie okolicznościach, jedna z mam wymyśliła klopsiki z jaj (bo białko trzeba jeść!)
i bardzo często nam je przygotowywała. Były całkiem niezłe, dlatego postanowiłam ten pomysł uratować od zapomnienia. Przygotowałam je z sosem ze szczawiu, który rozsiał się pomiędzy moimi kwiatkami w ogródku.
Myślę, że szczaw najczęściej używany jest do zupy, natomiast w surowej postaci nie jest zbyt popularny. Szkoda, doskonale pasuje do sosów, albo w postaci sałaty (małe listki zmieszane z innymi rodzajami). Sos szczawiowy jest dość intensywny i kwaśny, ale dzięki temu właśnie, doskonale komponuję się ze smakiem klopsików.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |