Napatrzyłam się na te piękne, okrąglutkie cuda, najczęściej posypane cukrem pudrem i myślała, że to dla mnie nie osiągalne. Gdzie tam – ja i pączki. Przecież to trzeba starannie i dokładnie się z tym ciastem obejść, żeby takie ładne wyszły, a jednocześnie nie umęczyć ich, żeby twarde jak kamienie nie były (niestety piszę to z własnego doświadczenia). W dodatku jakaś wersja wegańska przecież by się przydała. Pierwsza próba była nieudana. Wciągnęliśmy je, bo my wszystko zjadamy, nawet kulinarne niewypały, ale dla Was się nie nadawały i nie dawało mi to spokoju. I tak sobie chodziłam, pod nosem kombinowałam, myślałam i w końcu podjęłam kolejną próbę. Bazowałam na moim przepisie na wegańską drożdżówkę, ale dodałam 2 łyżki zmielonego siemienia lnianego i dosłownie na czubeczku łyżeczki trochę proszku do pieczenia. No i stało się! Wspomogłam się automatem do pieczenia chleba, włączyłam na program ciasto i czekałam co będzie. Nie musicie używać automatu, jestem pewna, że jak zrobicie ciasto ręcznie, efekt będzie taki sam, ale piszę o tym dlatego, żebyście mogli sobie lepiej wyobrazić, jak to ciasto wyrosło. Otóż tak bardzo, że dosięgnęło przykrycia i musiałam je przed upływem czasu wyjąć, bo inaczej całe by wykipiało. Skoro takie puchate mi ciasto wyszło, to już nic z nim nie kombinowałam, tylko dwiema łyżkami nakładałam na rozgrzany tłuszcz i przyglądałam się, jak rosną :-) Koniecznie spróbujcie, nie mają wcale tak dużo kalorii, jak tłuszcz będzie dobrze rozgrzany, to nawet dużo się nie napiją. Słowo!
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Wegańskie pączki
450 g mąki (u mnie orkiszowa)
1 banan
2 łyżki oleju o neutralnym smaku, na przykład rzepakowego lub słonecznikowego
3 łyżki brązowego cukru, trzcinowego
250 ml mleka roślinnego (u mnie owsiane)
1 saszetka drożdży suszonych
2 łyżki zmielonego siemienia lnianego
olej do smażenia
Do siemienia lnianego dolać trochę mleka, wymieszać i odstawić na jakiś czas, aby napęczniało. Dodać banana i wszystko razem zmiksować na papkę. Wszystkie składniki dokładnie wymieszać łyżką. Odstawić w ciepłe miejsce na ok. godzinę, aby ciasto urosło. Po godzinie nabierać ciasto łyżką stołową i za pomocą drugiej łyżki kłaść kulki ciasta na porządnie rozgrzany olej. Smażyć, najpierw z jednej, potem z drugiej strony na złoto.
Gotowe pączki najpierw układać na papierowym ręczniku, aby odsączyć nadmiar tłuszczu, a potem posypać cukrem pudrem.
Najlepiej smakują tego samego dnia.
32 Komentarzy
/MIRLIMA/
OdpowiedzUsuńDo sposobu przyrządzania należy wtrącić frazę o drożdżach, które mieszamy z mlekiem i siemieniem lnianym. Poza tym łyżkę maczamy każdorazowo w gorącej wodzie po nabraniu porcji ciasta i wyłożeniu jej na olej
Owszem, można wtrącić, dziękuję za zwrócenie uwagi, aczkolwiek ja drożdże dodałam do całości, razem ze wszystkim, a łyżki też w niczym nie maczałam, bo wiadomo, wszystko u mnie musi być szybko i beż dodatkowych ceregieli. Jak widać, udały się, pozdrawiam :-)
UsuńWyglądają przepysznie!! :)
OdpowiedzUsuń... a jutro tłusty czwartek, więc dziś wieczorem będzie robota :)
OdpowiedzUsuńSuper, że Ci się spodobały, ale najlepiej smakują na świeżo, tego samego dnia, już dopisuję pod przepisem, pozdrawiam :-)
UsuńPamiętam jak po raz pierwszy upiekłam wegańskie dyniowe pączki - to była pychota! Na Twoje bananowe też mam ochotę ogromną :)
OdpowiedzUsuńZapraszam, a Twoja wersja z dynią też brzmi ciekawe :-)
UsuńPychotki niesamowite, zaprosisz?;-)
OdpowiedzUsuńPewnie, wpadaj!
UsuńVeggieola! Zrobiłam! Dziękuję za Twój przepis! Wyszły świetne! http://veganfotoku.blogspot.com/2014/02/puchate-paczki-weganskie-od-veggieola.html Polecam przepis!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, dziękuję za komentarz i za linka! Smacznego :-)
UsuńNie dość, że domowe, to jeszcze wegańskie. Jak dla mnie rewelacyjne :-) Wyciągam łapkę po kilka sztuk :-)
OdpowiedzUsuńPewnie, częstuj się :-)
UsuńPyszne i kładzione łyżką, takie lubię najbardziej!
OdpowiedzUsuńZapraszam do wypróbowania :-)
UsuńSzkoda, że już po tłustym czwartku bo wyglądają przepysznie i chyba zaśliniłam przez nie klawiaturę ;D
OdpowiedzUsuńAleż przecież po tłustym czwartku też można zajadać :-)
UsuńNo ale nie można już się tak dobrze tłumaczyć ;<
UsuńUwielbiam puchate pączki :) !
OdpowiedzUsuńPolecam ten przepis :-)
UsuńMożna dodać świeżych drożdży? Ile zamiast suszonych?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że można. 7 g drożdży instant (saszetka) = 25 g drożdży świeżych,
Usuńpozdrawiam i życzę udanych wypieków :-)
ja kupiłam pączka w BIO Piekarni :) udało mi się, dzielnie wystałam w kolejce
OdpowiedzUsuńwyglądają na mega lekkie! z cukrem pudrem najlepsze ;)
OdpowiedzUsuńAle mniamuśne...:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńWegańskie pączki, a wyglądają tak jak prawdziwe. To komentarz nieletniego dziecięcia z dalszej rodziny, które oglądało Twoje zdjęcia. Kto by pomyślał, że wegańskie są prawdziwe. :))))
OdpowiedzUsuńAle fajne powiedzonko :-)
UsuńCzyli nawet weganie mogą świętować tłusty czwartek :) Smacznie musiało być!
OdpowiedzUsuńTak, weganie to w końcu też żarłoczni ludzie ;-)
UsuńSłodkie maleństwa :) pojadłabym!
OdpowiedzUsuńW trakcie wieeeelkiego postu ;-)
Usuń