Miało być normalnie. Miałam dynię i kilka pomysłów na tę jedną, jedyną dynię. Na coś trzeba się zdecydować. Miała być zupa, ale w ostatniej chwili zobaczyłam na blogu zufikowo bardzo kuszące dyniowe kopytka, a że ja tak z jesienią trochę nie bardzo, bo tak wieje i zimno, postanowiłam przyłączyć się do zufikowego oswajania jesieni.
Na początku wszystko było jak trzeba, przepis mam, więc robię. Potem jednak obudziła się we mnie ta niespokojna natura i niepostrzeżenie podpowiedziała – „e, co tam będziesz tak robić, jak jest napisane, inaczej też może się da“. Znacie mnie, moje ulubione przepisy to te „na oko“. W trakcie tej radosnej twórczej akcji pomyślałam, że tak naprawdę nigdy nie robiłam kopytek i już sobie wyobraziłam, że mi przecież nie wyjdą, że mi się w garnku rozwalą, że coś tam, coś tam. Każda wymówka jest dobra, żeby tylko coś powymyślać. W ramach tej oto metamorfozy, zamiast kopytek wyszedł mi oto ten smakowity... placek. Co Wy na to? podobny do kopytek? No jasne!
© Mariola Streim |
Pikantny placek z dyni hokkaido
1 mała dynia
3 średnie ziemniaki
1/2 szklanki mleka
1 szklanka mąki (na oko)
1 jajko
ząbek czosnku,
2 cm korzenia świeżego imbiru (orać ze skórki, przecisnąć przez praskę do czosnku)
chilli
tymianek
sól
Dynię pokroić w księżyce, usunąć pestki (nie obierać) i ułożyć na blasze (można skropić oliwą, ja nie skropiłam). Dołożyć ziemniaki w całości, umyte, ale ze skórką.
Piec we wcześniej nagrzanym piekarniku ok. 30 minut, przy temperaturze ok. 200 ˚C.
Wszystko ostudzić. Ściągnąć skórkę z ziemniaków. Wszystko pokroić na kawałki i zblenderować razem z mlekiem. Dodać jajko, mąkę oraz przyprawy i dokładnie wymieszać (można mikserem). Masa powinna mieć konsystencję podobną do muffinek. Wyłożyć ją na blachę (wyłożoną papierem lub posmarowaną) i piec ok. 45 minut, przy temperaturze
ok. 180 ˚C. Najlepiej smakuje na ciepło, doskonale nadaje się do zamrożenia w porcjach i odgrzania w tosterze lub mikrofalówce.
Dynię hokkaido lubię szczególnie, gdyż jest bardzo aromatyczna i intensywna w smaku, poza tym ma idealną wielkość, spróbujcie!
15 Komentarzy
Brzmi i wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńSpróbuję, bardzo mnie zaciekawiłaś tym przepisem. Miłego dnia. :)
OdpowiedzUsuńNo przecież kopytka jak się patrzy! No chyba, że KOPYTKO:)
OdpowiedzUsuńPlacek na pikantnie z dyni? To mnie zafrasowałaś. Z chęcią bym go spróbowała :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł! Kradnę Twój przepis na najbliższy obiad:)
OdpowiedzUsuńZ wyglądu do kopytek temu plackowi oczywiście daleko, ale wygląda bosko. Ten kolor poprawi humor każdemu :-D
OdpowiedzUsuńŚwietna metamorfoza moich kopytek, kto by pomyślał!
OdpowiedzUsuńNawet się cieszę, że Ci wyszło coś innego:D
Ciekawe czy jakbym zrobiła Twój placek, nie wyszły by mi przypadkowo kopytka?
Też mam ciągotki do kombinacji:)
Pozdrawiam serdecznie!
akurat mam dynie i mysle nad ciekawymi pomyslami :) ten bardzo mi sie podoba!
OdpowiedzUsuńOd kopytek do takiego placka? Świetne :) Kreatywność w kuchni jest bardzo ważna! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńsuper pomysł :) na mnie własnie dynia czeka w kuchni :)
OdpowiedzUsuńwszędzie dyniowe ciasta a tu proszę - w końcu coś wytrawnego! :)
OdpowiedzUsuńHmm... No do kopytek to tak średnio szczerze mówiąc, ale wygląda tak smakowicie, że właściwie, to co za różnica...? :)
OdpowiedzUsuńbrzmi bardzo smacznie!
OdpowiedzUsuńu mnie tez zagościł w domu placek z dyni, ale na słodko :)
W kuchni dynia czeka już kilka dni, chyba juz wiem jak skończy :)
OdpowiedzUsuńDynia jest wdzięcznym warzywem do wszelkich wypieków. Bardzo fajna propozycja!
OdpowiedzUsuń