Pewnie problem jest powszechnie znany. Nawadnianie naszego organizmu, szczególnie latem jest bardzo ważne, wszyscy o tym wiemy, ale nie bardzo wiemy, co najlepiej pić? Wszelkie słodkie, gotowe napoje odpadają. Woda mineralna jest najlepsza, ale ręka do góry – kto uwielbia pić zwykłą wodę mineralną? No niewiele rąk widzę, moje obie ręce też się za bardzo się nie wyrywają. I tak drążę to pytanie już od dawna, okazuje się bowiem, że mój ulubiony napój, gorzka, czarna herbata, dla mnie najlepsza na wszystko i spożywana litrami dziennie, wcale nie wpływa korzystnie na moje zdrowie. Niestety. A szkoda, bo nie wyobrażam sobie życia bez niej i wszelkie próby odwykowe skończyły się niepowodzeniem. Pomyślałam, że jak w wielu innych przypadkach, pomocna może być metoda małych kroków i odwracania uwagi. (Ciekawa sprawa, jak się głębiej zastanowię, to sposoby te zaczerpnęłam z treningów naszego psa ;-) Skoro u niego działa, z oporem, ale zawsze, to i u mnie musi zadziałać). Czyli postanowienie pierwsze, nie rzucamy nałogu z dnia na dzień lecz ograniczamy jego spożywanie. Z tego wynika postanowienie drugie, czyli ograniczając spożywanie czegoś, musimy zapewnić sobie alternatywę. Już kiedyś prezentowałam proste napoje, na przykład syrop z rabarbaru i truskawek czy napój cytrusowy. Zebrałam jeszcze kilka prostych rozwiązań i będę Wam je w najbliższym czasie przedstawiać. Dziś sposób bardzo łatwy i typowo letni – lemoniada z kwiatów koniczyny. Wynalazłam na blogu kuchnia w formie. A Wy co pijecie latem?
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |