Sezon truskawkowy nareszcie trwa. Mam szczęście, bo w tym właśnie czasie, u mnie na wsi stoi codziennie taka mała budka, gdzie można kupić świeże szparagi i truskawki. Taki prawie (no prawie) drive-in. Codziennie, w drodze do domu mogę minimalnie skręcić, wyskoczyć na chwilę i stać się właścicielką tych wspaniałych produktów. Mam podwójnie szczęście, bo budka budce nierówna i nie w każdej oferowany towar jest dobrej jakości. W mojej budce produkty są pierwszorzędne, więc będę korzystać.
Jest jeszcze jeden temat wart poruszenia przy okazji dzisiejszego budyniu. Temat przyjaźni. Czy macie taką przyjaciółkę od zawsze? Oprócz wszystkich innych przyjaciółek? Taką jedną główną, którą może nieczęsto widujecie, ale Wasza przyjaźń sięga po dawne czasy? Każdemu takiej przyjaciółki życzę, jeżeli nie macie, może warto chociaż teraz taką przyjaźń nawiązać. Może nie będzie trwać od lat dziecinnych, ale kiedyś może będziecie mogły powiedzieć, że przyjaźnicie się od lat.
Dla takiej przyjaciółki, od której dzielą mnie przeważnie setki kilometrów, dostałam w prezencie paczuszkę z amarantusem i jej właśnie dedykuję ten przepis :-)
© Mariola Streim |
Budyń z amarantusa
0,5 l mleka (u mnie ryżowe, ale można wziąć dowolne oprócz sojowego)
200 g amarantusa (ale nie tego dmuchanego, tylko ziaren)
1 łyżka mączki ziemniaczanej
4 łyżki cukru
kilka świeżych truskawek
Kilka łyżek mleka odlać, pozostałe mleko zagotować z amarantusem. Gotować ok. 35 minut, na małym ogniu, pod przykryciem, od czasu do czasu mieszając.
Mączkę ziemniaczaną, odlane mleko i trzy łyżki cukru wymieszać dokładnie, dodać do amarantusa i jeszcze raz zagotować, ciągle mieszając trzepaczką, aby nie zrobiły się grudki. Podawać na ciepło lub na zimno z sosem truskawkowym.
Sos truskawkowy robi się bardzo prosto:
Truskawki opłukać i usunąć szypułki. Zmiksować z łyżką cukru na gładki sos.
Smacznego!
38 Komentarzy
Budka z truskawkami i szparagami, najlepszy sposób scharakteryzowania trwającego właśnie sezonu! :) haha!
OdpowiedzUsuńFajna propozycja! To serduszko na wierzchu jest po prostu czarujące!
http://dariawkuchni.blogspot.com/
Dziękuję bardzo :-)
UsuńAN pewno warto, zarówno jeśli chodzi o nawiązanie przyjaźni, jak i zrobienie takiego budyniu :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, zachęcam do działania :-)
UsuńVeggie, Tyś jest prawdziwy budyniowy miszcz!
OdpowiedzUsuńA czemu sojowe nie?
Mamy taką przyjaciółkę, mamy... najukochańsza, choć od wielu lat dzieli nas Bałtyk.
Z tym sojowym to odwieczny problem, mi wychodzi zawsze rzadki, widzę, że ludziki robią z sojowego budynie, ale ja po wielu nieudanych próbach nie polecam. Mi udaje się na ryżowym, owsianym, no i oczywiście na krowim to normalne, że wychodzi
UsuńTo dziwne - ja zawsze robię na sojowym (tanim i drogim, bez znaczenia) i wychodzi bardzo dobre! Przepis świetny, na pewno spróbuję, bo amarantus zalega mi w szafce od jakiegoś czasu i nie miałam na niego pomysłu. Pozdrawiam, Agata
UsuńBardzo możliwe, pewnie ja jeszcze też będę próbować, ale na wszelki wypadek na razie nie polecam, skoro mi się do tej pory nigdy nie udawał
UsuńA widzisz, a ja nie ufam ryżowemu ;) O sojowym nic nie wiem, bo jako że soja podejrzana alergicznie, to nie używamy.
UsuńDzięki!
Czy chodzi tutaj o ziarna amarantusa? Jeśli tak, to robię to cudo niebawem ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie :-)
UsuńTo świetnie! :)
UsuńŚwietny przepis :) i bardzo miły gest :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)
UsuńJak ładnie wygląda! A smakować musi jeszcze lepiej, to pewne :)
OdpowiedzUsuńNamawiam do spróbowania :-)
UsuńO fajny pomysł,z tym amarantusem ;)....i super fotka (czemu tylko jedna?)....
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też wszelkie nowości do deserków budyniowych dodaję.
Co do mleka,to wykorzystuję do budyniu ,każde jakie mam.Te które do kawki mi nie pasują,w budyniach zwykle się sprawdzają....Pozdrowionka ;)
Czemu tylko jedno, bo muszę trochę moją energię podzielić, za kulisami powstają nowe projekty, ale psss... na razie to tajemnica :-)
UsuńJa tam cierpliwa jestem,to nie dopytuję...
UsuńA propos przyjaciółek,to moja mi się zwierzyła,że odkąd prowadzę bloga kulinarnego mąż zabrania jej kupowania gotowców typu frytki,kiedy przychodzę w odwiedziny,i bardziej się stara w kuchni....no dobra motywacja ;).
no nieżle ;-)
UsuńCudny ten budyń i serduszko! mam taką przyjaciółkę na szczęście, możemy się nie widzieć np.rok a jak się spotkamy to jakby wczoraj się rozmowa urwała a dziś ja kończymy:)znamy się od 10ego roku życia, szmat czasu!nigdy się nie pokłóciłyśmy..
OdpowiedzUsuńO, to super, taka przyjaciółka jest do pozazdroszczenia :-)
UsuńNo uchyl rąbka;)
OdpowiedzUsuńA amarantus jest pycha - całą zimę jadłam do wszystkiego;) Przyjaciółka się ucieszy;)
Niebawem uchylę, ale jeszcze musicie trochę poczekać ;-)
UsuńŚlicznie wygląda ten budyń,a przyjaźnie to ważna rzecz
OdpowiedzUsuńp.s na to 500ml ma być to 200g ziarna amarantusa tak?Bo jakoś mi się duzo go wydaje (amarantusa)
No sprawdziłam jeszcze raz, miałam opakowanie 500 g i wzięłam mniej niż połowę, zgadza się. Ale chodzi nie o dmuchany amarantus, a o ziarna. Są one oczywiście cięższe.
UsuńU mnie truskawki jeszcze drogie, za drogie nawet, także ciągle czekam na dobre dni :) Koleżanka skarb. A budyń ślicznie wygląda z tym sercem na wierzchu.
UsuńBardzo ładnie i ciekawie to wygląda :D A pewnie smaczneee!
OdpowiedzUsuńtaki budyń to bym chciała :]
OdpowiedzUsuńFajnie jest mieć taką budkę :-) I taką przyjaciółkę :-) Ja może budki nie mam, ale mam w pobliżu cały rynek, gdzie mogę szaleć do woli, a przyjaciółkę od serca też mam, szczęśliwie, choć bardzo daleko ode mnie. Twój budyń zapowiada się bardzo ciekawie. Ciekawa jestem jak smakuje, bo amarantus znam tylko ten dmuchany :)
OdpowiedzUsuńOj, to Ci tego rynku zazdroszczę, przez jakiś czas też miałam przyjemność mieszkać w pobliżu takiego, to były czasy...
UsuńAmarantus dmuchany muszę wypróbować, podejrzewam, że może będzie jeszcze lepszy, bo pewnie nie trzeba będzie tak długo gotować.
ślicznie podany!
OdpowiedzUsuńja wczoraj zebrałam pierwsze truskawki na działce - sztuk dokładnie 6 :) ale myślę, że za tydzień będzie duuuużo więcej :D
Zazdroszczę takich własnych i jestem pewna, że będzie więcej :-)
UsuńPrzecudnie podany, i pewnie szybko zjadany. Mam smak :)
OdpowiedzUsuńNo szybko, już prawie zapomniany ;-)
UsuńNigdy nie jadłam amarantusa, jestem ciekawa, jak to cudo smakuje :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować, dla mnie to na razie też nowość, ale zasmakował mi od razu :-)
Usuńbardzo jestem ciekawa takiego budyniu :) wygląda uroczo!!
OdpowiedzUsuń