Ojej, jak ja nie lubię tego ziąbu. Kolory owszem, piękne są, to jedyna rzecz, która rekompensuje mi te przenikliwe chłody. Gdybym miała wybierać pomiędzy wiosną, a jesienią, zdecydowanie wybrałabym wiosnę. Jesienią jest jakaś taka atmosfera z cyklu „już nic nie warto“, bo i tak zaraz będzie zima. Wiem, to absurd, wszystko warto, ale jakoś dla mnie jest to pora przygotowywania się do niedźwiedziego snu, z tą tylko różnicą, że nie będąc niedźwiedziem, nie mogę pozwolić sobie na żadne dłuższe lenistwo.
A z czym Wam kojarzy się jesień? Kolorowe liście, mgła, szare wieczory? To na zewnątrz, a jeżeli siedzimy w przytulnym domu? Kocyk w kratkę, grube, wełniane skarpety i może ogień w kominku? Do tego koniecznie szarlotka z jesiennych jabłek, kubek gorącej herbaty i coś do czytania?
Książkę i herbatę możecie dostać ode mnie, natomiast szarlotkę musicie upiec sobie sami (same, bo książka jest raczej dla czytelniczek, chyba, że jakiś mężczyzna będzie chciał swoją „drugą połówkę“ uszczęśliwić, to zapraszam).
A z czym Wam kojarzy się jesień? Kolorowe liście, mgła, szare wieczory? To na zewnątrz, a jeżeli siedzimy w przytulnym domu? Kocyk w kratkę, grube, wełniane skarpety i może ogień w kominku? Do tego koniecznie szarlotka z jesiennych jabłek, kubek gorącej herbaty i coś do czytania?
Książkę i herbatę możecie dostać ode mnie, natomiast szarlotkę musicie upiec sobie sami (same, bo książka jest raczej dla czytelniczek, chyba, że jakiś mężczyzna będzie chciał swoją „drugą połówkę“ uszczęśliwić, to zapraszam).
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Zapraszam Was do dawno temu obiecanego wywiadu z Rybką zwaną Martą. Warto było czekać, bo jak widzicie, jest długi, bardzo interesujący, pełen dowcipu i polotu, miejscami uśmiałam się do łez. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba. Miłego czytania!
Twoje zainteresowania oprócz gotowania:
Oprócz gotowania bardzo lubię czytać. Ostatnio „utonęłam” wręcz w „Czystej anarchii” Woody Allen’a, a wcześniej w „Jędrnych Kaktusach” Wawrzyńca Prusky’ego, która to - nota bene - powstała na kanwie bloga. Od zawsze lubiłam też muzykę. Już za czasów uczniowskich całe swoje kieszonkowe traciłam na kasety magnetofonowe. Uwielbiam chodzić na koncerty. Jestem fanką m.in. lokalnych zespołów – bluesowej Wolnej Soboty, bałkańskiego Tsigunz Fanfara Avantura, folkowej Dagadany, ale nie omijam też żadnego poznańskiego występu Poluzjantów i Łąki Łan. Sezon wakacyjny wypełniony jest po brzegi różnymi muzycznymi, rozsianymi po Polsce eventami, a w domu cały czas nadaje radiowa Trójka. Żałuję tylko, że nie potrafię grać na żadnym instrumencie.
© Mariola Streim |
Twoje zainteresowania oprócz gotowania:
Oprócz gotowania bardzo lubię czytać. Ostatnio „utonęłam” wręcz w „Czystej anarchii” Woody Allen’a, a wcześniej w „Jędrnych Kaktusach” Wawrzyńca Prusky’ego, która to - nota bene - powstała na kanwie bloga. Od zawsze lubiłam też muzykę. Już za czasów uczniowskich całe swoje kieszonkowe traciłam na kasety magnetofonowe. Uwielbiam chodzić na koncerty. Jestem fanką m.in. lokalnych zespołów – bluesowej Wolnej Soboty, bałkańskiego Tsigunz Fanfara Avantura, folkowej Dagadany, ale nie omijam też żadnego poznańskiego występu Poluzjantów i Łąki Łan. Sezon wakacyjny wypełniony jest po brzegi różnymi muzycznymi, rozsianymi po Polsce eventami, a w domu cały czas nadaje radiowa Trójka. Żałuję tylko, że nie potrafię grać na żadnym instrumencie.
Moi drodzy! Zniknęłam na dłuższą chwilę, zupełnie niespodziewanie, bez uprzedzenia. Otóż postanowiłam odwiedzić nasz kraj ojczysty i niestety obietnice takiej jednej firmy telekomunikacyjnej (nie będę pisać jakiej, ale ma ona pomarańczowe logo, więc chyba wszyscy się domyślają) okazały się wyssane z palca (już chyba po raz setny w moim przypadku) i w ten oto sposób zaliczyłam odwyk internetowy. Dopadłam wprawdzie od czasu do czasu jakiegoś Wi-Fi, gdzieś mieście, ale o pisaniu, albo innych aktywnościach internetowych nie było mowy. Może to i dobrze, myślami byłam zupełnie gdzie indziej, mogłam jeść niezdrowo, byle jak i byle gdzie, bez stresu i martwienia się, czy to się oby dobrze na zdjęciu będzie prezentowało. Żadnych fotorelacji, żadnego kreatywnego pichcenia. Z drugiej strony, jednak mi Was brakowało i z radością tu wracam, starając się szybko nadrobić zaległości.
W międzyczasie sporo się tu działo, ale z jednej wiadomości ucieszyłam się bardzo, bardzo, bardzo! Otóż, ku mojemu zaskoczeniu, mój przepis, wygrał konkurs z nagrodą w tle. Bardzo dziękuję Violi za zorganizowanie konkursu, za przyznanie mi nagrody i mam nadzieję, że jej moje danie smakowało. Jest to dla mnie wielki zaszczyt i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła użyć szafranu w moich przepisach. Mojej „drugiej połówce“ przypadnie w przydziale czarne spaghetti (już się cieszy), ze względu na niewegetariański skład. No zobaczę, może w drodze wyjątku zaprezentuję również jego danie ;-)
Na to jednak przyjdzie Wam trochę poczekać, bo inne, pilniejsze sprawy czekają w kolejce, na przykład wywiad z Martą, który już baaaardzo się opóźnił. Zapraszam Was więc w najbliższych dniach do zaglądania do mnie, postaram się, by było ciekawie :-)
W międzyczasie sporo się tu działo, ale z jednej wiadomości ucieszyłam się bardzo, bardzo, bardzo! Otóż, ku mojemu zaskoczeniu, mój przepis, wygrał konkurs z nagrodą w tle. Bardzo dziękuję Violi za zorganizowanie konkursu, za przyznanie mi nagrody i mam nadzieję, że jej moje danie smakowało. Jest to dla mnie wielki zaszczyt i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła użyć szafranu w moich przepisach. Mojej „drugiej połówce“ przypadnie w przydziale czarne spaghetti (już się cieszy), ze względu na niewegetariański skład. No zobaczę, może w drodze wyjątku zaprezentuję również jego danie ;-)
Na to jednak przyjdzie Wam trochę poczekać, bo inne, pilniejsze sprawy czekają w kolejce, na przykład wywiad z Martą, który już baaaardzo się opóźnił. Zapraszam Was więc w najbliższych dniach do zaglądania do mnie, postaram się, by było ciekawie :-)
Impreza i po imprezie, prawie jak w rzeczywistości. Czas poukładać wszystko na swoje miejsca i poklekotać trochę o tym, jak było. A było miło. Bardzo dziękuję Wam za Wasze słodkie komentarze. Zredukowałam je do esencji, przecedziłam
i oto przedstawiam jako listę postanowień:
w przyszłości możecie spodziewać się, że będą tutaj:
Mam nadzieję, że uda mi się wzorowo wywiązać z tych zadań, a oprócz tego przecież jeszcze tyle mi innych pomysłów powstaje w mojej głowie.
i oto przedstawiam jako listę postanowień:
w przyszłości możecie spodziewać się, że będą tutaj:
- dania z makaronami (cała przyjemność po mojej stronie, uwielbiam)
- konkursy
- zdrowa żywność
- proste przepisy
- szybkie dania
- sezonowe składniki
- nieznane warzywa
- zachęcanie do gotowania (nawet tych opornych)
- inspiracje obiadowe
- inspiracje kuchnią turecką
- ciekawe dekoracje
Mam nadzieję, że uda mi się wzorowo wywiązać z tych zadań, a oprócz tego przecież jeszcze tyle mi innych pomysłów powstaje w mojej głowie.
© Mariola Streim |
Minął rok, a ja mam wrażenie, że mój blog dopiero powstał, że jeszcze tak
niewiele z moich pomysłów udało mi się dotychczas zrealizować i tyle
jeszcze mam do ugotowania. To dobra wiadomość dla Was. Wygląda na to, że
jeszcze wiele będzie tu do obejrzenia, do przeczytania i do
wypróbowania.
Z okazji urodzin kuchnia oczywiście zamknięta, trzeba przecież świętować.
Nie zapomniałam jednak o Was i przygotowałam konkurs urodzinowy, z nagrodą w postaci wywiadu. Pamiętacie? Już kiedyś podobny organizowałam (klik),
ale tym razem nie będzie to zagadka, lecz poważne sprawy.
Chcąc wygrać wywiad należy:
© Mariola Streim |
Z okazji urodzin kuchnia oczywiście zamknięta, trzeba przecież świętować.
Nie zapomniałam jednak o Was i przygotowałam konkurs urodzinowy, z nagrodą w postaci wywiadu. Pamiętacie? Już kiedyś podobny organizowałam (klik),
ale tym razem nie będzie to zagadka, lecz poważne sprawy.
Chcąc wygrać wywiad należy:
Ciepło, cieplej, gorąco! Prawie wszyscy wiedzieli! Tak, są to pomidorki,
ale nie te koktajlowe, lecz najmniejsze na świecie. Mają około 10 mm średnicy. Koktajlowe, w porównaniu z tymi, są wielkie.
Śliczne, maciupeńkie, jak perełki, bardzo pięknie wyglądają posypane na sałatę
z rokuli. Zresztą pewnie całe mnóstwo dań można nimi ozdobić.
Najbardziej podobała mi się odpowiedź:
„to są takie ładne kulecki do jedzenia... jedne żółciutkie a drugie cerwone :-)”
Dziękuję bardzo za udział, dzięki tej zagadce poznałam kilka nowych, interesujących blogerek.
Nikt nie udzielił idealnej odpowiedzi, ale przymknęłam na to oko i w najbliższym czasie zaprezentuję wywiad z Anią, prowadzącą bloga
kraina rozkoszy podniebienia
Czekajcie cierpliwie :-)
ale nie te koktajlowe, lecz najmniejsze na świecie. Mają około 10 mm średnicy. Koktajlowe, w porównaniu z tymi, są wielkie.
Śliczne, maciupeńkie, jak perełki, bardzo pięknie wyglądają posypane na sałatę
z rokuli. Zresztą pewnie całe mnóstwo dań można nimi ozdobić.
Najbardziej podobała mi się odpowiedź:
„to są takie ładne kulecki do jedzenia... jedne żółciutkie a drugie cerwone :-)”
Dziękuję bardzo za udział, dzięki tej zagadce poznałam kilka nowych, interesujących blogerek.
Nikt nie udzielił idealnej odpowiedzi, ale przymknęłam na to oko i w najbliższym czasie zaprezentuję wywiad z Anią, prowadzącą bloga
kraina rozkoszy podniebienia
Czekajcie cierpliwie :-)
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |