Wielu z Was pewnie zauważyło w moich komentarzach, że od dawna ubolewałam nad brakiem botwinki. W Niemczech niestety nie można jej kupić. Już ogromnym postępem jest fakt, że w supermarketach dostępne są normalne, czyli dość duże buraczki. Jakiś czas temu nie było nawet o tym mowy i mam takie ciche podejrzenie, że to spora ilość Polaków mieszkających tutaj, przyczyniła się do tego pozytywnego rozwoju. Może kiedyś doczekam się również botwinki, ale póki co, postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce i założyć własną uprawę. O moich ogrodowych skrzyniach możecie poczytać na drugim blogu, tam dowiecie się, jak je założyć. Niby robi się to wiosną, ale są rośliny, które można sadzić i siać przez cały czas, na przykład sałatę, rzodkiewki, pietruszkę czy szczypiorek. Często wysadzam do ogrodu zioła, które kupiłam w supermarkecie i potem mam je przez lata. Przykładem na to jest mój szczaw, szczypiorek, szałwia, melisa, mięta, oregano i rozmaryn.
Wiosną posadziłam więc maluteńkie sadzonki buraczków w mojej skrzyni w nadziei, że coś wyrośnie i udało się. Jeszcze nadal są małe, ale już nie mogłam się doczekać i kilka musiałam już wykorzystać do mojej ulubionej zupy. Efekty możecie zobaczyć na zdjęciach.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Pęczek botwinki wraz z buraczkami
1 śmietana roślinna
1 łyżka oliwy z oliwek
1 mała cebulka
sól
odrobina cukru
2 łyżki octu winnego lub soku z cytryny
nieco gładkiej pietruszki
Cebulkę pokroić w drobną kostkę i usmażyć na złoto z oliwą w garnku. Botwinkę pokroić, dodać do cebuli, zalać wodą i gotować kilka minut. Na koniec dodać pozostałe składniki i dokładnie wymieszać. Podawać z dodatkiem posiekanej pietruszki, ze świeżym pieczywem lub z odsmażanymi ziemniakami.
9 Komentarzy
Uwielbiam botwinkę, a ta z własnej uprawy nie może się równać z żadnym innym smakiem!
OdpowiedzUsuńPrzepysznie wygląda ;) Uwielbiam zupę botwinkową, ale w ten sposób jej nie robiłam - może kiedyś spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie pomyślała, że w Niemczech może być taki problem z burakami. Świetnym pomysłem było zasadzenie swoich ! :D Zupka wygląda pysznie, mama mi taką często robiła zeszłej wiosny/lata :D
OdpowiedzUsuńMariola ja kupuje botwinke w polskim sklepie ( w De) ,ale co swoja to swoja ) Zupka wyglada pysznie )
OdpowiedzUsuńUwielbiam botwinkę, jem zawsze ją w wersji chłodnikowej, takiej bardziej botwinkowej wersji nie jadłam ;)
OdpowiedzUsuńRewelacja!!! Nie dość, że botwinka to jeszcze z własnych buraczków, samo zdrowie.
OdpowiedzUsuńUściski.
Wygląda przepysznie. I ten kolor cudny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)
Kuchnia i ogród nie mają przed Tobą tajemnic :) ale to musi być satysfakcja jeść własną ręką wyhodowane plony, przynajmniej do końca wiesz na czym urosły.
OdpowiedzUsuńu nas buraczki też już wyrosły, w sobotę pierwsza botwinka będzie;)
OdpowiedzUsuń