Nie wiem jak u Was, ale u mnie trwa w tej chwili fala upałów. Dla mnie to dobrze, przynajmniej nie jest mi zimno :-) To oczywiście żart, ale kiedyś rzeczywiście marzłam przy każdej chłodniejszej temperaturze. Najgorsze były zimowe miesiące, wtedy wewnętrzne zimno trzęsło mną bez przerwy i nic nie pomagały wełniane skarpety i trzy koce na kanapie. Na szczęście problem minął, a co ciekawe, jest mi ciepło, odkąd postanowiłam moje odżywianie konsekwentnie przestawić na wegańskie. Zbieg okoliczności? Może macie podobne doświadczenia? Gdybym wiedziała, że to takie proste, pewnie odważyłabym się na ten krok o wiele wcześniej. Dlaczego tak długo czekałam? Choć od dzieciństwa byłam wegetarianką, wahałam się posunąć o ten jeden ostatni krok. Problem polegał na straszeniu ze strony mojego otoczenia. Pewnie też wielokrotnie słyszycie takie argumenty: bo Ci żelaza zabraknie, bo słaba będziesz, bo Ci białka i wapnia zabraknie, bo Ci zęby wypadną, bo Ci... bboooo Ciiiii... booooo!
A tymczasem okazuje się, że to wszystko puste straszenie. Fakty (i badania morfologiczne) bowiem potwierdzają, że organizm świetnie radzi sobie na diecie roślinnej, a dostarczane mu witaminy i minerały są o wiele lepiej przyswajane i wykorzystywane.
Tak więc, jeśli nosicie się z zamiarem zostania weganinem, nie czekajcie i nie dajcie się straszyć.
Jeśli niektórzy z Was na początku będą się źle czuć, zachęcam do bliższego przyjrzenia się sprawie, może to wcale nie dieta roślinna jest przyczyną kłopotów zdrowotnych, lecz jakieś inne schorzenie. Często lekarzom nie chce się szukać przyczyny, słysząc o diecie wegańskiej pochopnie stawiają szybką (często mylną) diagnozę i radzą jeść mięso! Co za skandal! Sama również miałam taki problem, poradzono mi zmianę diety, po czym ja oczywiście zmieniłam lekarza :-) Cóż, uparta jestem i już! Jeśli Wasz lekarz nie akceptuje Waszego stylu życia, nie jest dla Was dobrym lekarzem, nawet gdy jest on, obiektywnie rzecz biorąc, świetnym fachowcem. W takiej sytuacji lepiej poszukać kogoś bardziej tolerancyjnego.
Wiecie co mnie najbardziej w tym wszystkim boli? Często widzę rodziny na zakupach w supermarkecie. Kiedy czekają w kolejce przed ladą z mięsem, dzieci pytają, dlaczego muszą jeść mięso, przecież to są zabite zwierzątka, małe cielaczki i prosiaczki. Tak, dzieci o tym doskonale wiedzą. Rodzice wtedy odpowiadają, że to normalne i że mięsko jest bardzo zdrowe. Bez komentarza!
Moim zdaniem weganizm nie jest niebezpieczny, ale należy pamiętać o spożywaniu wartościowych posiłków, najlepiej całkowicie pozbyć się ton kupnych słodyczy i od czasu do czasu (dla pewności) zbadać krew. Zalecane jest uzupełnianie witaminy B12, ponieważ została ona przez przemysł rolny oraz nadmierną higienę, całkowicie wyeliminowana ze środowiska naturalnego. Ostatnio wyczytałam również, że witamina K2 (roślinna wersja: MK-7), niezbędna do prawidłowego przyswajania wapnia, również powinna być przyjmowana przez wegan w postaci tabletek. Jeśli więc boicie się, że Wasze kości będą słabe, nie musicie dostarczać im ogromnej ilości wapnia, lecz postarajcie się, aby dotarł on tam, gdzie powinien. I nie dajcie sobie wmówić, że to mleko Wam te kości wzmocni. Wręcz przeciwnie. Mleko zakwasza organizm, a ten z kolei, ratując się jak może, pobiera sobie wapń z kości (!), aby to zneutralizować. O pozostałe witaminy i minerały nie trzeba się tak strasznie martwić, jeśli codzienny jadłospis jest w nie bogaty i nie cierpi się na żadne schorzenie utrudniające ich przyswajanie.
Jeśli macie wątpliwości, a dodatkowo chcecie przekonać Wasze mamy, babie i ciocie, że nic złego Wam nie grozi, czytajcie fachowe informacje na ten diety roślinnej, interesujcie się zdrowym odżywianiem, argumentujcie rzeczowo i ze spokojem. Pamiętajcie o cierpliwości, gdyż trudno wymagać od osób postronnych szybkiego zrozumienia naszego punktu widzenia, kiedy my sami poświęciliśmy na przemyślenia o wiele więcej czasu i energii.
Mam nadzieję, że nieco Was uspokoiłam i zapraszam na pełen witamin chłodnik.
Przepis przygotowałam dla czasopisma VEGE.
© Mariola Streim |
2 ziemniaki
1 mała cebula
1 awokado
sok z połowy cytryny
olej do smażenia
sól do smaku
tabasco do smaku
rzeżucha lub natka pietruszki do dekoracji
Cebulę pokroić w kostkę i zeszklić z olejem w garnku. Ziemniaki pokroić w kostkę, dodać do cebuli zalać wodą, tak, aby tylko były pod powierzchnią wody i gotować ok. 10 minut (do miękkości ziemniaków). Lekko wystudzić, dodać obrane awokado oraz sok z cytryny i zmiksować wszystko na krem. Wstawić na godzinę do lodówki i podawać ze świeżą rzeżuchą z tostowanym lekkim pieczywem.
6 Komentarzy
Uwielbiam Twoje przepisy i przepiękny blog. I właśnie kupiłam Twoją książkę! Już się nie mogę doczekać... śerdeczne uściski, basia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ten przemiły komentarz i życzę miłego gotowania :-)
UsuńWiesz u mnie nie było to takie proste, oprócz teorii trzeba też znać swój organizm i wiedzieć co lepiej się przyswaja a co gorzej. Sama wiesz, że musiałam być na diecie "bezmlecznej" przymusowo kiedy karmiłm piersią. Skończyło się to źle, wypadaniem włosów, łamliwością paznokci, bolały kości, odpuściłam po kilku miesiącach. Listę produktów roślinnych bogatych w wapń znam na pamięć..Może to brak czasu, może coś z przyswajaniem u mnie było. Też łykałam K2 i suplementy. Nie pomogło.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś do tego wrócę kiedy dzieci odchowam ;-) Na razie dbam bardzo o jakość produktów w kuchni, również przypraw i tłuszczy, to też ważne. Uściski.
Kiedy pojawia się maleństwo, sytuacja jest szczególna. Możliwe, że było to dużym obciążeniem dla Twojego organizmu, dodatkowy stres też odgrywa sporą rolę. Dieta roślinna nie daje gwarancji na zdrowie, każdy może mieć gorszy czas, a nawet popaść w chorobę, mimo zdrowego odżywiania. Myślę jednak, że weganizm nie ma negatywnego wpływu na zdrowie i kondycję fizyczną, wręcz przeciwnie, wszystkie nowoczesne badania potwierdzają, że zapobiega on wielu schorzeniom. W przypadku takich objawów, jak u Ciebie, wykonałabym pewnie dokładniejsze badania, ponieważ wapń to nie wszystko, może brakowało czegoś innego. Co do dobrej jakości produktów i tłuszczu, to poruszyłaś bardzo ważną kwestię, bez tego ani rusz :-)
UsuńPrzepis koniecznie do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńMy już mamy za sobą obawy rodziny o nasze zdrowie na diecie roślinnej :) Po kilku latach weganizmu widzą, że dalej żyjemy, żebra nam nie sterczą, siły fizycznej mamy więcej niż kiedykolwiek, nie łapią nas przeziębienia (w przeciwieństwie do reszty rodziny), więc chyba moc roślinek działa ;)GO VEGAN!
Miło mi to czytać, a o przeziębieniach to już nawet zapomniałam napisać, bo praktycznie ich nie miewam! Może w takim razie uda nam się kilka osób namówić :-)
Usuń