Wiosna już na dobre zawitała, aż się wierzyć nie chce, że w tym roku zima mnie prawie ominęła :-) Tak więc podziwiam moje kwitnące rośliny i staram się tym wszystkim nacieszyć. Dziś pogoda nieco smutniejsza, ale taka mała przerwa się przyda, można czmychnąć szybko do kuchni i przygotować coś słodkiego. Dziś ekspresowe kulki z czekolady, z dodatkiem migdałów i amarantusa. Dziecinnie proste, szybkie i urocze :-) Zachęcam Was do zrobienia, doskonale nadają się też na prezent.
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
© Mariola Streim |
Pralinki czekoladowe z amarantusem
1 tabliczka czekolady
kilka łyżek mielonych migdałów
kilka łyżek amarantusa dmuchanego
cukier lub syrop z agawy do smaku
Czekoladę wystarczy rozpuścić w kąpieli wodnej (czekoladę umieścić w małym garnku i wstawić do większego garnka z gorącą lub wrzącą wodą), wymieszać z pozostałymi składnikami i formować małe kulki.
P. S.
Pralinki są oczywiście tylko wtedy wegańskie, jeżeli użyte składniki są wegańskie, szczególnie na czekoladę i cukier należy zwrócić uwagę.
Pralinki są oczywiście tylko wtedy wegańskie, jeżeli użyte składniki są wegańskie, szczególnie na czekoladę i cukier należy zwrócić uwagę.
36 Komentarzy
oj co za cudowne zdjęcia !!! to pewnie do jakiejś sesji ? ;)) i do tego Narobiłaś mi smaku na te pyszności :)) buziaki
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że sesja – dla Was :-) Dziękuję bardzo i pozdrawiam
UsuńAmarantus dmuchany to to samo co ekspandowany?
OdpowiedzUsuńTak, dmuchany, ekspandowanny i popping oznacza to samo.
UsuńDzięki, dopiero się oswajam z amarantusem, na pierwszy ogień poszła mąka. Potem skosztuję dmuchanego i kulki wydają się tu świetnym pomysłem
UsuńAle prościutkie! A wydają się naprawdę fajne! ;)
OdpowiedzUsuńSmakują też pysznie, zapraszam do spróbowania :-)
UsuńTrufelki świetne, ale te malutkie patery z kloszem skradły moje serce!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, a po cichu zdradzę Ci, że paterki są na sprzedaż, choć wiem, że będzie trudno mi się z nimi rozstać :-)
UsuńJak cukier może być niewegański? Co jest dodawane?
OdpowiedzUsuńNiektórzy producenci używają podczas produkcji cukru zwęglone kości zwierząt. Również do klarowania win i soków owocowych stosowane są czasami takie metody.
UsuńPoważnie? przeraziłam się...żyłam do tej pory w przekonaniu że cukier jest raczej roślinny.
UsuńA pralinki cudne i te patery i kolorki iście wiosenne :)
Uwielbiam takie słodkie maleństwa. Częstuje się Twoimi, bo moje chałwowo-amarantusowe kulki już dawno pożarte ;-)
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie muszę wypróbować Twoją propozycję smakową :-)
UsuńJa również zakochałam się w tych małych paterach z kloszami :) ! (czy to duża tajemnica gdzie je kupiłaś?:) )
OdpowiedzUsuńCzy czekasz chwilę, żeby czekolada stała się twardsza, bo kiedy ją rozpuszczam jest bardzo plynna?
Wystarczy lekko ostudzić, aby dało się lepić kuli, zresztą, kiedy dodajemy migdały i amarantusa, da się kulać kulki. Paterki kupiłam w Niemczech, we Frankfurcie, w małym sklepiku z podobnymi pierdołkami i kwiatami.
UsuńJa też nie wiem co piękniejsze zdjęcia ,czy pralinki,może pralinki na zdjęciach ,tak ,właśnie to chciałam pochwalić.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, cieszę się, że Ci się podobają :-)
UsuńPastelowe klimaty.... śliczne zdjęcia, zachęcające i apetyczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)
OdpowiedzUsuńGenialny stajling, Kochanieńka! A kulki takowe niealergikom zrobię, bo brzmią i wyglądają super.
OdpowiedzUsuńDzięki, w takim razie niealergikom życzę smacznego, a znając Ciebie, wiem, że alergikom wyczarujesz pyszną wersję, specjalnie dla nich :-)
UsuńU mnie wiosny ni widu ni słychu - mokro, zietrznie i ponuro. :( A praliny wyglądają naprawdę pysznie! :)
OdpowiedzUsuńU mnie też się gdzieś zapodziała, ale ma podobno zaraz wrócić :-)
UsuńSłodkie maleństwa! częstuję się !
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :-)
UsuńPrzepiękne. Nie wiem czemu przypominają mi czasy dzieciństwa, kiedy podskakiwałam z radości w babcinej kuchni krzycząc i ja, i ja też chcę. Wtedy nie było przecież w powszechnym użyciu amarantusa!
OdpowiedzUsuńPewnie obudziły się w Tobie wspomnienia dotyczące innych kulek, ale przecież nieważne z czego kiedyś się je robiło, ważne, że z babcią i że były pyszne :-) Ja tam pamiętam takie lepione z kaszy manny, jak nic innego nie było i też wcinaliśmy.
UsuńJakie ładne te pralinki! *.*
OdpowiedzUsuńPychotka!
Super zdjęcia! : )
Dziękuję bardzo :-)
UsuńAleż śliczne. Jeszcze w tym różowym , słodkim otoczeniu. 6 zjadłabym kompulsywnie i łapczywie:)
OdpowiedzUsuńPewnie, że możesz zjeść 6, częstuj się :-)
UsuńMmmm...ależ urzekająco-zachwycające zdjęcia i to co na nich widnieje...:) Fajnie, że do Ciebie trafiłam - to przez torbę nr 15:) hihi:) dzięki!
OdpowiedzUsuńJuż się zaszywam w Twojej Magicznej Krainie!:)
Pozdrawiam słonecznie!
Kamila
Nigdy nie widomo, do czego się taka fajna torba przyda, czasami do nawiązania nowych znajomości, pozdrawiam :-)
UsuńPięknie urocze :)
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje zdjęcia. uwielbiam je :)
OdpowiedzUsuń