Co z moim weganizmem i nowe źródło inspiracji

9/01/2013

W najbliższym czasie będzie tu trochę rozważania na temat mojego weganizmu. Jak pamiętacie, pisałam tutaj kilka miesięcy temu, że nie wystarczy mi wegetarianizm i postanowiłam zostać weganką. I zostałam. Ale nie taką całkowitą – jak sobie postanowiłam, tak zrobiłam – czyli rezygnuję z produktów zwierzęcych stopniowo. Tak więc od czasu do czasu zaplącze się tu jakieś jajko lub jogurt (o przyczynach innym razem).
Nie odczuwam żadnych braków, raczej odkrywam cały czas nowe możliwości i sama się sobie w niektórych sytuacjach dziwię. Na przykład, kiedy w moim koszyku zakupowym góra świeżych warzyw i o w o c ó w jest za każdym razem trochę większa. Szczególnie muszę tu owoce podkreślić, bo do niedawna jadłam je wprawdzie, ale nie z taką ogromną ochotą, jak ostatnio. Wiele rzeczy jakoś zmienia się automatycznie, wystarczyło, że zainicjowałam proces i zmieniłam nieco myślenie. Tyle jest smakołyków do odkrycia, tyle nowych dań do spróbowania. Wymyślanie nowych przepisów i eksperymentowanie sprawia mi wiele radości, ale oczywiście podglądam też tych, którzy mają już większe doświadczenie w tej dziedzinie. Niedawno na mojej półce pojawiła się nowa, cudowna książka z przepisami wegańskimi „Vegan for Fit“. Jej autorem jest Attila Hildmann.
Ciekawostką jest fakt, że nie jest on z wykształcenia kucharzem, lecz fizykiem. Stąd może jego dar przekonywania innych o pozytywnych stronach weganizmu, gdyż podchodzi do sprawy analitycznie i popiera tezy badaniami. Sam przeistoczył się z pulchnego i leniwego, w szczupłego, pełnego energii faceta. Mnie tam przekonywać nie trzeba, sama widzę, że jest super i najbardziej z całej książki interesują mnie oczywiście przepisy. Nie jeden raz się tu coś smacznego pojawi, zapraszam!

P. S.
Po słoiczek z galaretką możecie się zgłaszać jeszcze tylko do jutra (poniedziałek) do godziny 22.00, więc śpieszcie się :-)







You Might Also Like

16 Komentarzy

  1. Mam podobne doświadczenia;)))) Nie zadeklarowałam weganizmu wyraźnie i głośno, serowi Rogatej wciąż się nie oprę, ale jakoś... nie pamiętam kiedy kupiłam mleko, jajko od wielkiego dzwonu, za to dużo nowych smaków: przyprawy, orzechy najróżniejsze, mleko sojowe i kokosowe - pyszności!!! I to tak samo z siebie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, tak powinno być, żadnej udręki lecz sama przyjemność. Wiadomo, ser kozi, czy owczy z małego gospodarstwa nie ma nic wspólnego z masową produkcją mleka krowiego, więc można zrobić wyjątek. Najważniejszy jest umiar i zdrowy rozsądek. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę Ci powodzenia. Najważniejsze, żeby nie robić nic wbrew sobie i nie robić ze swojej diety farsy. Życzę Ci, żebyś odnalazła się w diecie, którą prowadzisz, jakąkolwiek by ona nie była. :)
    Ja testuję wegańską kuchnię, będąc jednocześnie mięsożercą, mam nadzieję, że to nie grzech ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś Ty, wręcz przeciwnie, to idealne rozwiązanie dla wielu :-)

      Usuń
  4. Ja owoców góry ze sklepu mogłabym wynosić zawsze. Doceniam, doceniałam i doceniać je będę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najważniejsze jest, żeby mieć wyznaczony cel i do niego dążyć, pozostawiając przy okazji za sobą nieudane omenty i brnąć dalej, aż do skutku: )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, nie tylko w projektach jedzeniowych się sprawdza :-)

      Usuń
  6. Na początek chciałam Ci bardzo podziękować za miłe słowa :) Życzę Tobie aby Twoje rozważania były owocne i żebyś odnalzała swoją dietę taką która w 100 % będzie Ci odpowiadać :) a blog bardzo piękny, coraz częściej zastanawiam się nad przejściem na wegetarianizm, pozdrawiam i życzę miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, wegetarianizm nie musi być radykalny i nie musi być z dnia na dzień, więc możesz wystartować właściwie już dziś :-)

      Usuń
  7. Z jednej strony strasznie cię podziwiam, a z drugiej sama sobie dziwię. Lubię jedzenie. Lubię gotowanie, ba co najbardziej zaskakujące lubię przygotowywać mięsne dania. Mięso mi jakoś nie do końca smakuje. Ale to naprawdę sprawa upodobań. Mogłabym żyć bez mięsa, ale chyba najbardziej brakowałoby mi nabiału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi na początku też nabiału brakowało, ale chyba raczej z braku innych pomysłów, teraz nadal jem, ale w mniejszych ilościach.

      Usuń
  8. No całkiem interesująca ta książka, szczególnie pan fizyk z gołą klatą mierzący swoje obwody:)
    Pozdrawiam
    Panikanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała Panikanka, widzę, że się dokładnie przyjrzałaś zdjęciom ;-)

      Usuń
  9. Jak idzie Challenge z Attila ? Ja jestem zachwycona ta ksiazka i tuz po zakonczonym challange siegne po nastepna pozycje z polki Hildmann`a, teraz juz wiem dlaczego tak szybko stala sie ta ksiazka bestsellerem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa czy ktoś przetłumaczy Atille na polski... Świetnie chłopak działa :)

    OdpowiedzUsuń