Nieprzyjemna sprawa

7/26/2012

Ostatnio nieprzyjemnie się w blogosferze porobiło i koniecznie muszę o tym napisać, bo kiedy, jeżeli nie teraz. Otóż chodzi o tak banalną sprawę; nie kopiuj przepisów i zdjęć z innych blogów. Możesz pisać o Twoim ulubionym kocie lub misiu, ale nie przywłaszczaj sobie czyjejś pracy, nie kopiuj wpisów bez podania źródła. Jeżeli jesteś młodą, niedoświadczoną osobą i nic absolutnie nie wiesz na temat praw autorskich, to pomyśl logicznie. Jeżeli ktoś cały dzień stoi przy garach, w studiu fotograficznym i przy laptopie, to zasługuje przynajmniej na uznanie (jeżeli udostępnia czytelnikom wpisy za darmo). Napisz więc, kto jest autorem i wklej linka.

Do napisania o tym skłoniły mnie dwa wydarzenia.
Wydarzenie pierwsze – ten oto wpis i ten na blogu nietypowewypieki.blogspot.com.
Nieuczciwa blogerka, o której mowa na nietypowych wypiekach, usunęła już te dwa skopiowane przepisy. Biedaczka, niedługo już żadnego wpisu nie będzie miała, jak tak po kolei szydło z worka wyjdzie.

Dzieją się jednak rzeczy jeszcze gorsze, bo na poziomie komercyjnym, a to już skandal kompletny.
Wydarzenie drugie – otóż niektórzy wpadają na genialny pomysł napisania książki kucharskiej. Super sprawa. Ale skąd tu przepisy i zdjęcia wziąć, przecież to tyle pracy. A co tam, od czego blogi są?
O tej historii dowiedziałam się od Froszki, a dokładniej możecie przeczytać tu, tu
i tu.
Mam nadzieję, że po tej aferze książka będzie się jak po maśle sprzedawać.

Trochę jest tego do czytania, ale temat bardzo ciekawy.

Pamiętajcie, jeżeli nie będziemy się bulwersować, to znaczy, że wszystko jest ok.

© Mariola Streim

You Might Also Like

21 Komentarzy

  1. Fatalna sprawa... Wczoraj w księgarni, aż mnie korciło by książkę owej Pani wcisnąć tak by jej przypadkiem nikt nie kupił.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie tego nie rozumiem. Tak trudno jest podać na blogu źródło do oryginalnego przepisu? A może to jakiś wstyd się przyznać, że nie wymyśliło się to samemu? Naprawdę, rzecz dla mnie dziwna.
    A książka - nie skomentuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jest to również niezrozumiałe. Moje doświadczenia z podawaniem żródła są bardzo pozytywne. Umieszcam linka, dzięki temu blog żródłowy zykuje na popularności, ale ja na tym nic nie tracę, wręcz przeciwnie, nawiązuję nowe kontakty i w ten sposób każdy coś z tego ma. Ale tego przecież nie trzeba tłumaczyć, tak przynajmniej mi się wydawało.

      Usuń
  3. Zgadzam sie z Tobą calkowcie. Dobrze, że ktoś poruszył ten temat, myślę, że jak najwięcej osob powinno się o tym dowiedzieć - w koncu to kradzież...

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest okropna sprawa! Bloguje od niedawna, ale zawsze chętnie podaję źródło, a sama strasznie się cieszę, gdy ktoś podaje moje. Ech, ale jednak nieuczciwość może pojawić się wszędzie. Dzień przed tym jak się dowiedziałam o 'tej' książce widziałam ją w Empiku i nawet przeglądałam, teraz to żałuję że nie wiedziałam już wtedy;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie osób zainteresowanych tą książką będzie sporo, część może nawet kupi. Jednak może dzięki naszej dyskusji część nieuczciwych osób zastanowi się zanim skopiuje.

      Usuń
  5. A ja skradnę bannerek o niekradzionych zdjęciach i pomysł by go u siebie umieścić. Wybaczysz mi taką kradzież? ;) Mam nadzieję,że tak! hihi ^^

    A co do takiego zachowania to wg mnie wszystko w internecie zaczyna się od blogów gdzie chwalone są zbiory obrazków namiętnie publikowanych przez dzieciaki/nastolatki przesiadujące i kradnące ładne zdjęcia z digarta i innych portali(a część to takie spryciarze,że i podpis wytną,a z drugiej strony szkoda znaczyć i podpisywać zdjęcia,bo wg mnie dużo tracą na uroku a i tak nie zabezpieczy się ich przed zarąbaniem ich ;) Czy choćby chwalenia w szkole prac,które wujek z Mamą całą noc robili(a nauczyciel wie,że dzieciak sam nie zrobił a ocenia najwyżej, a samodzielne prace są wiadomo mniej estetyczne)pochwała ściągania na klasówkach, chwalenie się tym i masa niuansów,które są pomijane, a za dzieciaka już się koduje,że droga na skróty to ta właściwa bo się nie namęczysz :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bierz banerek. Właśnie chodzi o to, żeby mieć świadomość. Takie sytuacje, o których piszesz pewnie są dość powszechne. Niestety. Nie zmienimy świata. Ale musimy tłumaczyć, dawać przykład. To my musimy dzieciom wytłumaczyć, co jest w porządku, a co nie, skąd one mają to wiedzieć. W życiu dorosłym też obserwujemy, że cwaniacy czasami mają większy sukces, denerwujemy się, że to niesprawiedliwe. Nie denerwujmy się, róbmy rzetelnie swoje. Prawdziwy sukces wymaga wiele pracy.

      Usuń
    2. Swoją część świata zmienimy!
      A sukcesy cwaniaków i kombinatorów hmm kłamstwo ma krótkie nóżki i kiedyś w końcu się i cwaniakom po tyłku dostaje ;)

      A wzięłam! :D

      Usuń
    3. miejmy nadzieję :-)

      Usuń
  6. bardzo dobrze opisane, bez sztucznego oburzenia:) opisujmy źródła przepisów, na pewno autor będzie zadowolony z zego, że ktoś chciał spróbować jego pyszności!

    Pozdrawiam,
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja pękam zawsze z dumy :-) dlaczego więc inni nie mają pękać?

      Usuń
  7. Smutne ale prawdziwe .Na czyjejś dupie do raju jechac .Najłatwiej
    Parę razy widziałam swoje( oczywiście w minimalnej ilości w stosunku do innych ,takie tam tyci tyci ) i czyjeś pomysły po kilku dniach przeinaczone po dodatku jednego ,dwóch składników i ogłaszanego jako swoje i tylko swoje odkrycie( średnio ogarnięty ,sorry wielbiciel małej czy dużej""kuchni"" rozpozna swoje czy inne często podlegające zachwytowi i jeszcze częściej oglądane połączenia smakowe) .Nie wiem totalnie o czym myślą ludziska robiąc coś takiego ,tym bardziej w internecie .Myślą ,że nikt się nie połapie? .A ile jest przepisów podawanych jako swoje z blogów które przestały istniec w sieci ,albo zostały wykasowane? NP kilkanascie przepisów z 2003 r z pewnego bloga który nie istnieje w sieci jest setki przepisów podawane jako swoje ,Skąd wiem ?Bo od dawna drukuję ciekawe przepisy do najbliższego ,czy bardziej odległego wykonania .I znajduję je na blogach z pierwszej powiedzmy 100.Przykre .Pozdrawiam
    Ps ,Zdjęcia i cała otoczka to też inna bajka .Są blogerki które robią świetne zdjęcia poświęcając kupę godzin na obróbkę ,dopieszczanie ,ustawiają ,przestawiają .Tym bardziej przykro .że nawet wzmianką nikt nie doceni ich wysiłku.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, z tego co piszesz, pewnie część skopiowanych wpisów nie zostanie odkrytych. Wiadomo, czasami może się zdarzyć, że dwie osoby zrobią podobne rzeczy, ale myślę, że to widać, czy ktoś zrobił coś samodzielnie, opisał swoimi słowami, czy też ściągnął. Tylko wtedy sensu prowadzenia bloga przez takie osoby nie rozumiem.

      Usuń
  8. Zobaczyłam ten blog Fisiel i zdjęcia wyglądają na różne. Jeśli prowadzę bloga, to raczej robię podobne zdjęcia, a przynajmniej staram się żeby były inne, ale tło mam często jedno :) A tu na jej blogu są całkowicie różne. Widać, że jedne są skopiowane od początkującego blogera, a inne od zaawansowanego. Widać Fisiel nie wiedziała, że nie można zabierać czyjejś własności :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że zdjęcia są różnej jakości oczywiście trochę dziwi, ale to jeszcze nie dowód, natomiast osoby, które rozpoznały swoje wpisy (widziałam je, zanim zostały usunięte) to już fakt. Możliwe, że wynika to z niewiedzy, bardzo możliwe. Ale właśnie dlatego musimy pisać o tym, żeby wszyscy wiedzieli.

      Usuń
  9. Dziękuję, że o tym również napisałaś. Myślę, że wiele osób poprostu nie zdaje sobie sprawy z tego co wolno, a co nie. Właśnie dlatego, że jest przyzwolenie na takie drobne "pożyczki". Że tyle osób mówi, że nie warto zwracać na drobne wykroczenia itd.
    Warto i trzeba.
    Polecam zajrzeć na profile fejsbukowe Doroty z Moich Wypieków, Liski z White Plate i Trufli. Jest również o blogu pani Fisiel i konkursach Rossmana...
    Tak naprawdę niewiele trzeba, żeby z cudzego przepisu zrobić "swój"... Niestety kwestia podawania źródła inspiracji, to tylko zwykła grzeczność. Tzn. nie ma takiego obowiązku. Niestety. Te wszystkie sprawy opisane przez Ciebie to przypadki, gdzie ktoś skradł cały tekst, słowo w słowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, kwestia grzeczności, ale właśnie często o tę grzecznośc chodzi. W sieci nic nie ginie, wszyscy spotykamy się wirtualnie bardzo często i tak jak w realu, powinny być jakieś zasady. Nie chodzi tu o podobieństwa, takie owszem mogą się zdarzyć, zresztą inspiracje, to nić złego, ale kopiowanie żywcem, to już nie tylko kwestia grzeczności.

      Usuń
  10. No niestety :/ wszystko co w Internecie jest poza kontrolą i treści w nim przekazywane rządzą się swoimi prawami. A ja kiedyś namiętnie kupowałam Poradnik Domowy z tymi książeczkami, dopóki nie zauważyłam, że wiele przepisów jest żywcem ściągnięte z książek Nigelli Lawson. Szok, jak można nie szanować czyjejś pracy.

    OdpowiedzUsuń