frytki

Co z tymi fast foodami? Czy są niezdrowe?

2/29/2012

Staram się nie być fanatyczką zdrowego odżywiana, ale tak to już jest, że im więcej na jakiś temat wiemy, tym więcej chcemy wiedzieć i z czasem trochę się tych informacji nazbiera. W ostatnim czasie pojawiło się wiele nowych, czasami sprzecznych teorii na temat żywienia, że sama muszę przyznać, nie wiadomo czym tak naprawdę się kierować. Współczuję osobom, które mają problemy ze zdrowiem, muszą żyć z alergiami i dietami. Nawet będąc zupełnie zdrowym człowiekiem, bez nadwagi, można pogubić się w tej dżungli. Dlatego z wielkim zaciekawieniem oglądałam program z Timem Mälzerem (jest on bardzo znanym, lubianym, nowoczesnym kucharzem, propagującym zdrową, prostą i smaczną kuchnię w Niemczech), którego też nurtowało pytanie, czy niezdrowe jedzenie jest rzeczywiście niezdrowe.

Czy aż tak duży wpływ na nasze zdrowie ma nasze odżywianie, jak nam się to wmawia? Od razu zaznaczam – nie chodzi o propagowanie niezdrowej żywności, ale o eksperyment, który pozwoli nam się nieco wyluzować.

Otóż Tim stworzył 3 grupy młodych, zdrowych mężczyzn i każda z tych grup musiała poddać się przez kilka tygodni innej, ścisłej diecie. Pierwsza grupa miała lekkostrawny, śródziemnomorski, pełen warzyw jadłospis. Druga grupa jadła według tradycyjnej kuchni niemieckiej (podobnej dość do polskiej), czyli dużo mięsa, kiełbas, pieczywa, ziemniaków, dość dużo tłuszczu. Trzecia grupa mogła jeść tylko fast food (dość wąsko rozumiany, czyli frytki, hamburgery it.p.).

Każdemu uczestnikowi zbadano przed tym eksperymentem krew, aby porównać wyniki na końcu eksperymentu.
Każda z grup otzrymywała tę samą ilość kalorii dziennie, co już od razu miało ogromny wpływ na uczestników. Grupa pierwsza, środziemnomosrka mogła cieszyć się największymi porcjami, gdyż jedznie to było najmniej kaloryczne. Najmniejsze porcje miała grupa fast food i oni mieli najgorsze humory, bo ciągle byłi głodni. W pewnym momencie nawet zagozili przerwaniem doświadczenia z powodu tego głodu. Na to Tim znalazł radę i jednorazowo zwiększył każdej grupie ilość kalorii, aby w końcu ci z fast fooda mieli choć raz pełne żałądki. Musielibyście miny tych od zdrowej kuchni zobaczyć, kiedy musieli tego wieczoru wciągnąć ogromniaste porcje. Wszyscy jednak dali radę i udało się przeprowadzić doświadczenie do końca.

Na końcu zbadano ponownie uczestnikom krew i wiece co się okazało?
To straszne! Okazało się, że żadna z tych grup nie miała ani trochę gorszych wyników. Nawet ta, co cały czas żywiła się frytkami i hamburgerami! Niektóre parametry były nawet lepsze niż przed eksperymentem. Według badań, tylko witaminy C jest za mało w fast foodzie, ale to bardzo łatwo nadrobić wypijając szklankę soku pomarańczowego.

Byłam zdruzgotana (Tim był również zaskoczony).

Wniosek Tima, do którego się dołączam jest następujący: zdrowe odżywianie jest bardzo ważne, ale nie dajmy się zwariować. Jeżeli jesteśmy zdrowi, normalni, nic nam nie dolega, to spokojnie możemy od czasu do czasu zjeść coś niezdrowego i nic się nie stanie.

O kaloriach warto tak z grubsza pamiętać, bo wiadomo, co za dużo to jednak niezdrowo.

Ja oczywiście następnego dnia poleciałam do Burger Kinga na hamburgera wegetariańskiego i znieśliśmy u nas w domu zakaz jedzenia frytek, którego i tak nie przestrzegaliśmy.

Przepisu nie będzie, po frytki można udać się do najbliższej budki :-)

© Mariola Streim






You Might Also Like

7 Komentarzy

  1. no ale podstawowe znaczenie ma jak długo ten eksperyment trwał, a tej informacji nie widzę. Na dłuższa metę dieta wysokobiałkowa i tłuszczowa jest po prostu zabójcza. Prowadzi do chorób układu krążenia, miażdżycy, otyłości. We wszystkich trzeba mieć zdrowy rozsądek, pewnie że można zjeść coś niezdrowego raz na jakiś czas i nas to nie zabije. Najważniejsze jest to co jemy na co dzień tak naprawdę. A Toma bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trwało to 4 tygodnie, masz rację, TO JEST NIEZDROWE, chodzi jednak o to, abyśmy nie byli niewolnikami własnych myśli i nie katowali się, kiedy zjemy coś niezdrowego. Własnie o ten zdrowy rozsądek, o którym piszesz chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodam jeszcze, że na dłuższą metę jedzenie fast foodowe jest tak okropne, że chyba nie da się jeść go non-stop, a więc przedawkowanie chyba większości z nas na szczęście nie grozi :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się coś je od czasu do czasu to na pewno nie zaszkodzi;)
    Chodzi o codzienność:)
    Moje zdanie jest takie, że jednak odżywianie ma ogromny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie i nie chodzi tylko o wyniki krwi, bo to nie jest jedyny wyznacznik naszej kondycji.
    Choć jeśli weźmiemy tylko to pod uwagę, to ja mam takie doświadczenie, że po 2 miesiącach stosowania diety opartej na niskim ig (indeksie glikemicznym) cholesterol spadł mi o ponad 30%. I jadłam mięso i jajka;)
    Proste założenie może być takie: nie jeść (lub jeść sporadycznie) sztucznej żywności, przetworzonej i pozbawionej składników odżywczych. To podstawa:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie, nic dodać, nic ująć. Uczestnicy tego eksperymentu odżywiający się zdrowo, twierdzili, że czują się wspaniale, co potwierdza, to co piszesz.
    Jeszcze małe uzupełnienie: specjalista od żywienie, który brał również udział w tym programie, potwierdził, że lekkostrawne jedzenie poprawia nam samopoczucie. Również spożywanie tłuszczu wywołuje pozytywne reakcje w naszym mózgu. Pozytywne reakcje i dobre samopoczucie mają dobroczynny wpływ na nasze zdrowie, czyli należy jeść wszystko, byle z umiarem :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tego wynika, że w odżywianiu i kucharzeniu najważniejsza jest jedna cecha - ROZSĄDEK.
    Nadmiar szkodzi, niedobór też. Najlepsza dieta, moim skromnym zdaniem, to zrównoważona dieta. Białko, tłuszcz, węglowodany; wszystkiego potrzebujemy, jedni z nas bardziej konkretnego składnika, inni mniej - to zależy od trybu życia. Ale nie dajmy się zwariować, jedzenie jest częścią naszego życia, a nie my jego całym życiem. My decydujemy co nam smakuje i na wszystko możemy sobie pozwolić, pamiętając jednak o jego wpływie na nas.
    Swoją drogą ciekaw jestem jak by wyszły wyniki krwi po jednym dniu. Ja, z własnego doświadczenia wiem, że po jednej wieczornej wizycie w Macu, miałem podwyższony LDL o 30 %, w stosunku do mojego stałego poziomu. Kilka dni potem, przy normalnej (mojej diecie), wrócił do mojego poziomu.
    Znajomi, stosujący diety wysokotłuszczowe po 1-3 miesiącach mieli dobre wyniki krwi. Cholesterol spadł, wszystko ekstra. Ale minęło kilka chwil i jak zobaczyli wyniki to się załamali. Organizm się broni, ale sił mu na długo nie starczy.
    Nie jestem wegetarianinem i wiem, ze nigdy nie będę (sorki :-)). Ale o ile kilka lat temu codziennością było dla mnie mięso, o tyle teraz mięso to skromny dodatek do mojej diety. Nie odżywiam się obecnie specjalnie zdrowo, ale po prostu smaki mi się zmieniły i jestem z tego zadowolony. Wiem jedno - nic tak nie zakłóca trawienia i nie niszczy samopoczucia, jak zamartwianie się, że zjadło się coś niezdrowego ;-)
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  7. bartoldzik, cieszę się z Twojego jakże rozsądnego komentarza, zgadzam się z Tobą w zupełności. Wegetarianami nie muszą być wszyscy, u mnie to jakoś tak wyszło, wcale nie zakładałam, że nie będę jeść mięsa, po prostu od dzieciństwa nie cierpiałam go i już, dopiero potem dowiedziałam się, że coś takiego jak wegetarianizm istnieje :-)
    A smaki rzeczywiście nam się zmieniają i całe szczęście.

    OdpowiedzUsuń